7 października 2015

Pod osłoną nocy: 06. Pierwszy krok


„Nie potrafię cię odciąć w mojej krwi. Chcę cię, potrzebuję cię.” 
Adam Lambert – „Undregound”

Rok 1998r.
Yamar zaprowadził mnie i Mike’a do komnat, w których mogliśmy odpocząć. Zdziwiło nas to, że pomieszczenia wyglądały normalnie; łóżko, biurko, dwa krzesła oraz szafa, bez żadnych trumien. Każdy wampir mógł poczuć się jak w prawdziwym domu. Mieliśmy mieć osobne pokoje, lecz od razu oznajmiłem, że chcemy tylko jeden. Kiedy to powiedziałem, na twarzy Yamara dostrzegłem cień uśmiechu.
Mam rozumieć, że jesteście razem? – zapytał, chcąc mieć pewność. – Nie krępujcie się, możecie nam powiedzieć, to normalne, jeśli…
Nie… To znaczy… My po prostu…  – wymamrotałem nieskładnie, co chwilę spoglądając na Mika. Za bardzo nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć. Nie umiałem sprecyzować, co nas dokładnie łączyło. Pocałunek był ciekawy, przyprawiający o dreszcz, ale to tylko jeden pocałunek. Jednakże świadomość tego, że Mike byłby teraz w innym pomieszczeniu sprawiała, że czułem niezadowolenie. Przyzwyczaiłem się, że był blisko mnie.
Wzruszyliśmy obydwoje ramionami.
Yamar nie ciągnął dalej tematu, bo z pewnością zorientował się na jakim etapie rozwijała się nasza relacja (podziękowałem mu w myślach za wyrozumiałość). Poprosił nas byśmy czuli się tutaj swobodnie, a jak tylko wstaniemy, mieliśmy przyjść do głównego holu. Aaron obiecał nam, że opowie nam o Charwichu.
Nie mogliśmy uwierzyć, że nasz mentor był pierwszym wampirem. I że siał zagrożenie nie tylko wampirzego, ale i dla ludzkiego życia. Chciał zostać panem całego świata, by ludzie stali się jego niewolnikami. Uznałem to za szaleństwo. Owszem, ludzka krew była dla nas ważna, ale potrafimy to egzystować. Byłem wściekły na Charwicha, że mnie okłamał. Uczył, by pozostać martwy dla ludzi, a sam planował zostać królem i panować nad śmiertelnikami. Mogłem go nie posłuchać i pożegnać się z matką... powiedzieć jej, jak bardzo ją kocham…
Lecz niczego już nie zmienię.
Charwich musiał być naprawdę potężny, skoro nawet podczas picia jego krwi nie zobaczyłem żadnych wspomnień dotyczących pierwszych lat jego życia jako wampir. Choć jego okrucieństwo nie zaskoczyło mnie w ogóle. Nie ukrywał się z tym, sam widziałem, jak zabija niewinnych, nie czując przy tym żadnych wyrzutów sumienia.
 I jeszcze ta sprawa z klątwą przeznaczenia. Mike chodził cały czas przygaszony, kiedy usłyszał to z ust Aarona, nie chciał w to uwierzyć. Uspokoiłem go, mówiąc, byśmy poczekali aż opowiedzą nam swoją historię, wtedy na pewno wszystko się wyjaśni. Choć z niewiadomych mi przyczyn w głębi duszy martwiłem się o Mika. Nie mieliśmy pojęcia, czego się spodziewać.
Bez słowa położyliśmy się na wygodnym łóżku. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie, bo od dawna nie leżałem na czymś tak miękkim. Trumny, groty, a nawet łóżko na naszej wyspie nie należały do aksamitnych miejsc. Tutaj materac był bardzo miękki, a poduszki zostały wypełnione pierzami.
Mike ułożył się blisko mnie, kładąc głowę na moim ramieniu, a swoją rękę położył na moim brzuchu. Ja pozwoliłem na to, by moja ręka głaskała jego włosy.
Co jest między nami? – zapytał, przerywając niezręczne milczenie.
Nie wiem – odparłem, patrząc mu w oczy. – Ale bardzo podobał mi się nasz pocałunek.
Mike uśmiechnął się do mnie. Zauważyłem, że walczył ze swoimi uczuciami, zastanawiając się nad tym, co mi powiedzieć.
Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu – odezwał się. Jego słowa spowodowały, że uśmiechnąłem się do niego szeroko. Usłyszałem je już wcześniej, ale tylko w jego myślach, nigdy nie powiedział mi jeszcze tego na głos.
Tego nie mogę zaprzeczyć, skoro za wszelką cenę chciałeś uratować mój portret.
Mike zaśmiał się, kładąc się na plecach, przez co nie obejmował mnie już w pasie. Uniosłem głowę i oparłem się na lewym łokciu, żeby na niego spojrzeć. Przez chwilę milczał, zamknął oczy, oddychając głęboko.
Dla mnie to nie był zwykły obraz – powiedział, po czym otworzył oczy. – Włożyłem w niego wiele pasji i uczuć, i… nie wiem, czy będę zdolny raz jeszcze odtworzyć coś tak realnego i pięknego.
A ja w ciebie wierzę – rzekłem zgodnie z prawdą. Zdałem sobie sprawę, że malując mój portret, chciał wyrazić swoje uczucia do mnie. To, że zaczęło mu w danym momencie na mnie zależeć. Cieszyło mnie to, że tak to wszystko traktował, ale wierzyłem, że nasze uczucie ma dopiero swój początek. Oboje pokonaliśmy pierwszy krok, wyznaliśmy sobie, co do siebie czujemy, chcąc poznać smak nieznanego. – Myślę, że nasze uczucie dopiero się rozwija, Mike.
Położyłem dłoń na jego policzku, głaszcząc kciukiem okolice pod jego lewym okiem. Przybliżyłem się do Mika i musnąłem delikatnie jego wargi. Po chwili zgłębiłem pieszczotę, wbijając się w jego usta z wielką zachłannością. Czułem, jak krew mocno buzowała w moich żyłach, gdy pocałunek stawał się coraz to bardziej namiętny. Był zdecydowanie lepszy, o wiele bardziej zmysłowy od pierwszego pocałunku. Wiedziałem, że musiałem przestać go całować, lecz nie potrafiłem. Chciałem być blisko niego.
Wkrótce poczułem, jak ręce Mika powędrowały pod moją koszulę i dotknęły nagich pleców. Przyjemny dreszcz przeszedł przez mój kręgosłup, co pozwoliło mi na to, by w końcu otrzeźwieć. Przerwałem pocałunek i położyłem się na placach, czując jeszcze na sobie jego dotyk. Miałem nadzieję, że Mike nie gniewał się na mnie, że to przerwałem. Uczucie, jakie do niego darzę, było dla mnie czymś nowym. Nie chciałem jak na razie przekraczać kolejnych kroków.
Mike ponownie przytulił się do mojego ramienia. Spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja już wiedziałem, że nie miał mi za złe, że przerwałem pocałunek.
~*~
Następnej nocy Aaron wraz z Nairą i Agrypinem postanowili opowiedzieć nam historię o pierwszym wampirze. Starałem się nie myśleć o tym, że Charwich był moim, jak i Mika mentorem. Czułem, że nie bez powodu stworzył nas krwiopijcami. Miał ukryty cel i wiedziałem, że ich opowieść spowoduje, że odkryję tę tajemnicę.
Pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy, było średniej wielkości, a ściany ozdobiono obrazami znanych malarzy, a tuż obok stały gustowne krzesła. Aaron wspomniał, że w tym miejscu odbywały się ciche spotkania, w których podejmowane były ważne przez niego decyzje. Wzięliśmy po jednym krześle i usiedliśmy z Mikiem naprzeciwko najstarszych wampirów.
Zanim dojdziemy do najważniejszego celu, w którym jest pokonanie Charwicha, musicie poznać historię od samego początku. Od czasu, gdy Charwich był jeszcze człowiekiem. Jestem jedynym wampirem, który może o tym opowiedzieć, ponieważ żyliśmy w tych samych czasach… - urwał. Wyczułem w jego głosie smutek.
Kim dla ciebie był? – zapytałem. Czułem, że nie byli dla siebie zwykłymi ludźmi. Był…
Charwich jest moim bratem – odparł na jednym wydechu Aaron, kończąc moją myśl.
__

5 komentarzy:

  1. No wiesz Ty co! Kończyć w takim momencie?! To nie sprawiedliwe! No to się porobiło! Obawiam się, że nawet dowiadując się faktów o Charwich'u od jego brata to i tak pokonanie go może okazać się bardzo ciężkie.

    Jeszcze raz powiem, że podziwiam Cię, że piszesz o relacjach homoseksualnych - to temat naprawdę kontrowersyjny i podejmowanie go wymaga naprawdę ogromnej odwagi!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli ich celem będzie pozbycie się brata Aarona? No nie wiem, jakoś bratobójstwo mi się nie uśmiecha. Charwich może mieć wiele haków na Aarona, w końcu jedna krew. Chociaż właśnie, jak to jest z tą krwią u wampirów? hehe
    Mimo że niby właśnie te wampirze sprawy są tematem przewodnim i tym, co pcha akcję do przodu, to jednak i tak na pierwszym planie wyrasta relacja Mike'a i głównego bohatera. A ci są ze sobą coraz bliżej. Mimo że mam wrażenie, że jakoś się powstrzymują, to w końcu dali za wygraną, bo ile można tłumić emocje. To niezdrowe.

    " Uznałem to za szaleństwo. Owszem, ludzka krew była dla nas ważna, ale potrafimy to egzystować." - nie mam pojęcia o co chodzi w tym zdaniu i co ma znaczyć to egzystowanie w takim kontekście :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zaskoczyło mnie to, że Charwich jest bratem Aarona, nie przypuszczałam, że wampiry będzie łączyła aż tak bliska więź. Od razu nasuwa mi się sporo pytań odnośnie tej kwestii, przez co jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnej części, w której mam nadzieję zostaną podane szczegóły.
    Widać, że relacja Sollyna i Mike'a coraz bardziej się pogłębia. Jednak sądziłam, że nie będą tłumić swoich uczuć i pójdą dalej, z drugiej jednak strony mają całą wieczność.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za tak wielkie opóznienie w dodaniu komentarza. Pamietam jak go pisałam, musiał sie nie dodać... Ach ten blogger. Widzę, ze powoli wchodzimy we wlasciwa akcję. Walka z Charwiczem nie bedzie łatwa, to wiadomo, ale zdziwiło mnie, ze jest on gratem tego, ktory chce z nim walczyć... Moze wiezy rodzinne jakos temu zapobiegną? Choc cos czuje,ze nadzieja matka głupich. Ciesze sie tez, ze miedzy para głównych bohaterow jest coraz lepiej ;) Zapraszam na nowość na zapiski-condawiramurs :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień dobry.
    Dobrze, że nie dostali osobnych pokojów. Po co by się mieli cofać, hę? Teraz pora na rozwijanie relacji, a nie chowanie głowy w piasek.
    Czekam na konfrontację z Charwiczem, taką bezpośrednią. Będzie... ciekawie.
    Bardzo podobała mi się scena na łóżku (Jezu, jak to w ogóle zabrzmiało...).
    Jeszcze te więzy krwi, interesująca rodzinka... A może Aaron kłamie? Może Charwich jest tym dobrym a on złym? A może spiskują? Potrzebują do czegoś Sollyna albo Mike'a?
    Miłego.

    kot-z-maslem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy