„Teraz szukam zaufania, w mieście z rdzy, mieście wampirów.”
Adam Lambert – Ghost Town
Rok 1998.
Nieznajomy
wampir wyszedł zza drzew, obserwując nas badawczo, na jego twarzy zauważyłem
krzywy uśmiech. Fizycznie wyglądał w moim wieku – musiał mieć dwadzieścia
parę lat, zanim stał się dzieckiem nocy. Miał ciemne do ramion włosy i oczy, przepełnione
obecnie niechęcią. Ubrany był w czarny surdut, eleganckie buty oraz kapelusz, a
na ramiona narzucił pelerynę z lisim futrem na barkach.
Towarzyszyła
mu hinduska para. Drugi wampir był starszy od pierwszego o parę lat –
dałbym mu z trzydzieści lat. Miał na sobie szare spodnie i białą koszulę. Za jego
plecami stała wampirzyca w czerwonej, zwiewnej sukni oraz czarnymi sandałami.
Trzymała go mocno za rękę. Związani byli chyba węzłem małżeńskim, bo zauważyłem na ich serdecznych palcach złote
pierścienie.
– To ty nas
wczoraj obserwowałeś – bardziej stwierdziłem niż zapytałem, patrząc prosto w
oczy na pierwszego wampira.
– Nie bez
powodu – odezwał się, a w jego głosie wyczułem odrazę. Zrobił kilka kroków do
przodu. Ja i Mike uczyniliśmy to samo. Przestrzeń, jaka nas dzieliła, była niewielka.
– Naraziliście nas na ujawnienie, pokazując się ludziom.
– Byliśmy
ostrożni – odparł cicho Mike.
– Ostrożni?
– zakpił. – Przecież wasz dom spłonął! Jak mogliście do tego dopuścić!
– Spokojnie, Jose! – zawołał drugi wampir. – Nie przyszliśmy po to, by prawić im
morały. Mamy zabrać ich do Aarona.
– Do kogo?
– zapytałem.
Hinduski
wampir uśmiechnął się szeroko. W odróżnieniu od Jose’a, ten krwiopijca wydawał
się o wiele sympatyczniejszy. Po chwili mogłem zajrzeć do jego umysłu, bym
dowiedział się, jak się nazywał. Jestem
Yamar, usłyszałem, a to moja żona Amira.
I już
chciałem przedstawić mnie i Mike’a, ale Yamar nas uprzedził:
– Wiemy,
kim jesteście – powiedział spokojnie. – Słychać było o was w Paryżu. A teraz
pozwólcie, że zaprowadzimy was do naszego domu, byście spotkali się z Aaronem i
resztą.
Jose zrobił
pierwszy krok, tuż za nim Yamar, Amira oraz my. Nie musieliśmy długo biec,
minęło kilka sekund, gdy stanęliśmy nad przepaścią – dużą przepaścią. Na dole
zobaczyliśmy stare, marmurowe zamczysko. Dla zwykłego człowieka mogły wydawać
się zwykłymi ruinami, ale nie dla wampira. Od razu poczułem i usłyszałem w tej
grocie kilkadziesiąt wampirów. Zastanowiłem się głośno w myślach, co to było za
miejsce.
– To jest
nasz dom, schronienie przed słońcem – odparł Jose, a w jego głosie wyczułem tym
razem spokój, żadnego jadu. – Aaron zbudował go dla nas. Z każdym rokiem zamek powiększa
się, gdy przybywają nowi.
– Niebywałe
– usłyszałem podekscytowany głos Mike’a.
Bez słowa
Jose skoczył pierwszy, potem my. Szliśmy po stromych skałach, a po chwili
zatrzymaliśmy się przy pustej grocie. Weszliśmy tam i kroczyliśmy ciemnym
korytarzem, przyspieszyliśmy kroku i wkrótce znaleźliśmy się obok mosiężnych drzwi.
Jose pchnął je mocno, po czym zaprosił nas do środka.
Znaleźliśmy
w dużej komnacie, które przypominały czasy starożytności. Rozpoznałem grecką
architekturę oraz obrazy, które Mike od razu zauważył i przyglądał się nimi z
wielką satysfakcją. Na wprost znajdowały się niewielkie schody prowadzące do
następnych komnat.
– Idę po
Aarona, choć zapewne i tak wie, że już jesteśmy – oznajmił Jose. – Yamar,
zostań tu z nimi, by niczego nie popsuli.
– Wybaczcie
jago zachowanie – powiedział Yamar, kiedy Jose i Amira zniknęli w mgnieniu oka.
– Nie lubi, kiedy ktoś naraża nas na ujawnienie. Jeśli zostaniecie na dłużej,
przekonacie się, że nie jest aż tak… arogancki. Po prostu ma swoje humory.
– Zadziwiające, że tak go bronisz – rzekłem zaciekawiony. – Czyżbyś był jego
mentorem?
Yamar
uśmiechnął się.
– Nie, raczej
to on jest moim – sprecyzował. – Jose został stworzony przez Agrypina. To jeden
z najstarszych wampirów, od wieków wierny Aaronowi. Z pewnością przybędzie
tutaj wraz z żoną.
Wkrótce
zauważyłem na szczycie schodów trzech wampirów. Kiedy się pojawili, Yamar
szybko zniknął. Pierwszym krwiopijcą, jakiego zauważyłem, był Aaron - od razu go poznałem, bo wyczułem od niego niesamowitą moc.
Był średniej wielkości wampirem, mającym na sobie czarne spodnie i buty oraz
białą koszulę z falbanami, modna w latach oświecenia i baroku, choć zdawałem
sobie sprawę, że wampir nie pochodził z tych czasów, był o wiele starszy. Na jego
palcach zauważyłem pierścienie, miał brązowe włosy oraz ciemne oczy, które były
mi zaskakująco znajome.
Kolejny
wampir, który kroczył obok Aarona, był postawnej budowy o czarnych jak smoła włosach
i błękitnych oczach. Miał na sobie jasną koszulę i granatowe spodnie. Domyśliłem
się, że to zapewnie Agrypin, o którym wspomniał Yamar. Towarzyszyła im piękna, wysoka
wampirzyca o brązowych włosach i dużych oczach. Miała na sobie elegancką
czerwoną, suknię oraz srebrną biżuterię. Patrząc na nią, zdałem sobie sprawę, że
biła od niej niezwykła energia.
Aaron
przyglądał się nam z wielką uwagą. Nie wiedziałem, jak zachować się w jego
obecności, spoglądałem na jednego z najstarszych wampirów. Chyba powinienem
czuć do niego jakiś szacunek, skoro to on zbudował ten schron.
– Jednak
się nie myliłem, dzieci Charwicha – odezwał się po krótkiej ciszy. W głosie
wampira słychać było zaciekawienie. – Co o tym sądzisz, Nairo? – zwrócił się do
wampirzycy.
Stanęła
blisko mnie i Mike'a, spoglądała na nas z wielką uwagą. Wręcz świdrowała
wzrokiem, przez co poczułem się niezręcznie, aż ciarki przeszły mi po plecach.
Wkrótce jej wzrok całkowicie stanął na Mike’u.
– To on,
Aaronie – powiedziała pewnie. – Właśnie jego szukamy.
– Mnie? –
zdziwił się Mike. – Niby w czym jestem wam potrzebny?
– Potrzeba
czasu, byś to zrozumiał – rzekł Aaron. – Najpierw musimy wam opowiedzieć naszą
historię.
– Co
takiego we mnie zobaczyłaś? – zapytał, nie dając za wygraną. Mike miał nadzieję,
że chociaż ona powie mu, po co im był potrzebny. W gruncie rzeczy i ja byłem
ciekawy.
Naira
spojrzała na Aarona, który od razu potrząsnął głową. Wampirzyca opuściła szybko
pomieszczenie wraz z Agrypinem.
– Widzę, że
jesteś dociekliwym wampirem, ale tak jak wspomniałem, nie zrozumiesz, dopóki
nie dowiesz się kilku istotnych spraw – rzekł stanowczo Aaron. – Zdradzę tylko,
że na tobie ciąży klątwa przeznaczenia. Jesteś jedynym wampirem, który zdoła
pokonać naszego największego wroga, a zarazem pierwszego wampira na ziemi,
Charwicha.
___
I co, domyślacie się już, który z tych wampirów to wampir z Prologu? :)
I co, domyślacie się już, który z tych wampirów to wampir z Prologu? :)
Nie wiem czemu, ale od razu pomyślałam, że w prologu pojawił się Jose, jakoś tak jak o nim przeczytałam to od razu w głowie myśl - tak, to on! Zgadłam? :D
OdpowiedzUsuńTego nie mogę zdradzić ;)
UsuńWszystko wyjaśniać będzie w kolejnych postach :)
Zanim jeszcze nasza dwójka znalazła się w tym zamczysku, pomysłałam, że moze wreszcie zostaną oni członkami większej społczeności i znajdą swoje miejsce na ziemi. Mam nadzieje, że tak własnie będzie. Naet jeśli Aaron czegoś najwyrąźniej od nich, a szczególnie Mike, chce. Ale przynajmniej szczerze to powiedział na wstępie. nie mogę doczekać się ich rozmowy i wyjasnien. Co do prologu - to może być Jose, Hindus lub Aaron... ale jako pierwszy przyszedł mi do głowy Charwich... Myślę, ze ten też może mieć całkiem niezłą świtę własnych wampirów. rozdział krótki,ale taki, mam wrżenie, wprowadzajaący w główną akcję i dlatego ciekawy... Bo zapowiadający jeszcze więcej ciekawych wątków. Co do błędów: podczas opisu nowych wampirów aż się mnożyło od różnych form czasownika ,,być". ponadto zdanie:
OdpowiedzUsuńPierwszego krwiopijce, jakiego zauważyłem, to Aaron - od razu go poznałem, bo wyczułem od niego niesamowitą moc. --> po pierwsze ,,krwopijcĘ", po drugie - jest niegramatyczne, albo ,,pierwszym krwiopijcą....był" albo ,,pierwszy krwiopijca...to", ze względu na czasy - pierwsza wersja lepsza.
Zapraszam na nowość do mnie - zapiski-condawiramurs :)
W zasadzie to staną się częścią tej większej rzeszy wampirów, zważywszy na to, że Mike będzie miał przed sobą trudne zadanko. Nie licząc tego faktu, to i tak Sollyn i Mike ucieszyli się, że w końcu znaleźli swoich pobratymców i mogą nawiązać z nimi kontakt :)
UsuńDziękuję za opinię i za wypisanie błędu :*
Ponieważ teraz zadajesz pytanie o wampira z prologu, to zakładam, że to jeden z nowych ;) Chwilowo jednak jestem zbyt zmęczona, by się nad tym zastanawiać, ale możliwe, że pod kolejnym rozdziałem napiszę swoje przypuszczenie.
OdpowiedzUsuńA wracając do treści, to rozdział bardzo mi się podobał. Szczególnie że akcja ruszyła do przodu, a to bardzo lubię. Szkoda tylko że tak krótko, ale uzbroję się w cierpliwość i poczekam do publikacji następnego postu.
Miałam kilka pomysłów odnośnie nowo przybyłych wampirów, ale nie sądziłam, że okażą się członkami większej społeczności, a do tego wytypują Mike'a jako kogoś ważnego, kto może ich ocalić. Ciekawa jestem, o co w tym wszystkim chodzi i czy mężczyzna zgodzi się zrobić to, o co go poproszą i czy podoła zadaniu.
Nie jestem też zdziwiona, że nie wszystkie nowe wampiry są przychylne zapraszaniu Sollyna i Mike'a do swojej tajnej kryjówki. W końcu to jedyne miejsce, gdzie wampiry mogą czuć się bezpieczne, a mężczyźni w Paryżu pokazali, że nie zawsze panują nad sytuacją. Ale skoro tamci dostali nauczkę, to myślę, że Jose w końcu się do nich przekona.
Pozdrawiam serdecznie :)
Tak, to jeden z tych nowych, to mogę zdradzić, ale który to z nich, będzie się wyjaśniało w kolejnych postach :)
UsuńPrzed Mikem stoi poważne zadanie i wyjaśni się to z opowieści Aarona, będzie ta wzmianka wspomniana bodajże w dziewiątym rozdziale :)
Jose jest bardzo skrytym wampirem i woli samotność, dlatego trochę się wkurzył, że Sollyn i Mike postąpili tak lekkomyślnie. Trudno będzie im zdobyć u niego zaufanie ;)
Dziękuję ślicznie za opinię :*
A zatem szykuje nam się wampirza jatka :D Ciekawe tylko dlaczego akurat Mike'a, co go aż tak wyróżnia spośród innych wampirów, że to musi być akurat on? Stereotypowo mogłabym się doszukiwać pokrewieństwa pomiędzy nim a ich wrogiem, tym Charwichiem, ale chyba zbyt dużo Gwiezdnych wojen się naoglądałam, haha.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się szablon - idealnie pasuje do obecnego opowiadania :)
wyszedł za drzew - zza
Wiek fizyczny oszacowałem na mój wiek - powtórzenie
Pozdrawiam :)
To znowu ja.
OdpowiedzUsuńJak się cudnie cytat zgrał. Naprawdę idealnie dobrany. Miałaś szczęście i nosa w wyborze tej płyty.
(Fizycznie wyglądał w moim wieku). A nie czasem (wyglądał na mój wiek)?
Ci Hindusi dodali fajnego klimatu. Nigdy ich nie łączyłam z wampirami, zero skojarzeń. Dużo intrygujących bohaterów... Ha! Miałam rację, że to nie koniec z wątkiem Charwicha.
Miłego.