„Nie mam gdzie się schować, do zobaczenia po drugiej stronie.”
Adam Lambert – Evil In The Night
Rok 1998r.
– *Wszystko
zaczęło się w siedemset dziesiątym roku p. n. e. w Grecji, a dokładniej w mieście Sparta, skąd ja i Charwich pochodziliśmy – zaczął opowiadać
Aaron. – Każdy Spartanin z
osiągnięciem dorosłego wieku miał poślubić wskazaną przez ojca wybrankę, lecz mój brat nie pochwalał tej tradycji, odciął się od tego całkowicie. Zmieniał
ulubienice, skacząc z jednego kwiatka na drugi. Chciałem, by Charwich zmądrzał i posłuchał ojca, lecz
ten uparcie trzymał się swoich zasad. Niestety, takie zachowanie bardzo
zdenerwowało pewną kobietę, bo jak się później okazało, była brzemienna. Gdy
dowiedział się, że nosiła jego dziecko, zlekceważył to i żył nadal
jako rozpustnik. Sobia wciekła się, zależało jej na tym, by mogli wychować dziecko
razem, kochała go, a on ją odtrącił. Wtedy zaproponowałem jej pomoc przy wychowaniu ich dziecka, chcąc jakoś zadośćuczynić złe zachowanie brata. Sobia
przyjęła moją pomocną dłoń, nie mogła pogodzić się z tym, że nie zainteresowała
się drugim, lepszym bratem… – urwał na chwilę, uśmiechając się na wspomnienie o
kobiecie.
Po chwili
kontynuował:
– Sobia i
ja bardzo się do siebie zbliżyliśmy, lecz nigdy nie zostaliśmy parą. Starałem
się, żeby kobieta miała wszystko co potrzebne. Żyła w ubóstwie, więc chciałem, by,
jak się później okazało, moja siostrzenica miała dogodne warunki. Sobia bardzo
ucieszyła się, że mogła znaleźć u mnie wsparcie i myślałem, że moja pomoc
całkowicie przyćmi zły charakter mojego brata, ale myliłem się. Sobia była
wściekła na Charwicha, pomimo tego, że ja naprawiałem jego błędy. Chciała, żeby
zapłacił za to wszystko i wtedy pokazała swoje prawdziwe oblicze. Zdradziła mi, że była
czarownicą, dlatego dzięki swojej mocy rzuciła na niego klątwę. Chciałem
powstrzymać ją od tego czynu, lecz ta uparła się. Postawiła warunek: Jeśli po
urodzeniu dziecka Charwich przekona się, że popełnił błąd, zaklęcie zniknie. Jeśli
nie, klątwa zacznie działać i stanie się potworem.
Aaron
zamilkł na chwilę. Założył nogę na nogę, lekko
przymrużając oczy. Po chwili kontynuował opowieść:
– Jesteśmy
wampirami, więc znacie odpowiedź Charwicha, kiedy Sobia starała się go
przekonać do ojcostwa. Przeklinał ją i dziecko, a potem… na własne oczy
zobaczyłem, jak mój brat pod wpływem klątwy zamienia się w krwiopijcę. Zaczął się dusić, mocno drżeć, jakby dostał nagłej padaczki, jego oczy stały się białe, pozbawione źrenic i tęczówek,
a twarz całkowicie pobladła. Kiedy mój brat leżał bezwładny na ziemi, ta
pochyliła się nad nim i powiedziała: „Będziesz żył wiecznie jako potwór, który nie
ujrzy światła dziennego, słońce zmieni cię w popiół. A z
przyjściem pewnego stulecia, gdy na niebie pojawi się czerwony jak krew księżyc,
zjawi się podobne do ciebie dziecko nocy, który będzie posiadał moc wilka i
zniszczy twoją niedolę na zawsze.”
– I niby ja
jestem tym… dzieckiem nocy? – przewał opowieść Mike, patrząc na Aarona
zaskoczony.
Ten zaś
zignorował pytanie mojego przyjaciela i powrócił do historii:
– Aby to
przeznaczenie mogło się dokonać, Sobia przeprosiła mnie za swój czyn, po czym swoją
moc skierowała na mnie. Stałem się drugim wampirem, który miał stworzyć jak
najwięcej krwiopijców, by któregoś dnia mogło dokonać się przeznaczenie. Nie
sądziła jednak, że to Charwich sam stworzy swojego wroga – rzekł, uśmiechając
się krzywo na ten niezwykły przypadek. – Sobia nauczyła mnie jak kontrolować
pragnienie, choć z początku nie było mi łatwo. Zabijałem, nie wiedząc kim są
ci ludzie i… dręczy mnie to strasznie sumienie aż po dziś dzień.
– A co z
Charwichem? – spytałem.
– Kiedy
stał się wampirem, zostawiliśmy go zamkniętego w grocie. Przebywał tam
spragniony przed niecały rok. Jednak jakimś cudem wydostał się stamtąd i zaczął
polować na ludzi, co wzbudziło na mieszkańcach strach, że niedaleko pojawił się
potwór. Ja byłem niczym w porównaniu z wyczynami jakimi dokonywał mój brat.
Wtedy Sobia zrozumiała, że popełniła błąd, rzucając na niego klątwę krwi. Zaklęcie
było silne, a to sprawiło, że z dnia na dzień czuła się coraz to bardziej słaba. Umierała, dlatego błagała mnie, bym
dopilnował tego, by przeznaczenie się dokonało i bym zaopiekował się jej córką…
- załamał głos w połowie. Spuścił lekko głowę w dół, przez chwilę błądząc
myślami we wspomnieniach sam.
Po chwili
wyrwał się z zadumy i kontynuował swoją opowieść:
– Nie
mogłem jej sam wychować, bo nie mogłem pokazywać się w dzień, dlatego położyłem
swoją siostrzenicę pod drzwiami królewskimi. Obserwowałem, jak jedna z kucharek wzięła małą na ręce, zaczynając się oglądać na boki, zastanawiała się, kto mógł porzucić tak bezbronne niemowlę. Serce mi się
ściskało, ale wiedziałem, że podjąłem słuszną decyzję. Nie mogłem jej widzieć w
dzień, lecz przychodziłem do dworu, gdy tylko zachodziło słońce. Pewnie
zastanawiacie się, co się stało dalej z Charwichem… - zmienił po chwili temat.
– Otóż, wygnałem go z miasta, bo tylko ja mogłem to zrobić. Stoczyliśmy walkę i
wspomnienia o tym, że kiedyś byliśmy nierozłącznymi braćmi poszło w dal.
Staliśmy się wrogami. Obiecał mi, że pewnego dnia wróci i zakończy to, co
zaczęliśmy.
– A co się
stało z twoją siostrzenicą? – zapytałem.
– Została
wychowana w królewskim dworze. Pomagała w kuchni przyrządzać jedzenie. Kiedy
miała dziesięć lat, zaczęły ukazywać się jej moce czarownicy. Przerażał ją ten
fakt, bo i kucharki z dworu niepokoiły się o nią. Myślały, że opętał ją demon,
lecz tylko ja wiedziałem, że posiadała dar magii, dlatego musiałem coś z tym
zrobić. Zacząłem się dziewczynce pokazywać. Z początku się bała, ale gdy
wspomniałem o jej matce i o tym w jaki sposób o niej mówiłem, przekonało ją to,
że mam wobec niej dobre zamiary. Była inteligentną istotą, więc po roku czasu
zorientowała się, że i ja nie należę do świata ludzkiego. Przekazywałem jej
wiedzę, jaką posiadałem od Sobii, a gdy tylko osiągnęła wiek dojrzały, podarowałem
dziewczynie księgę zaklęć, która niegdyś należała do jej matki. Uczyła się
szybko i po paru miesiącach umiała już panować nad swoimi mocami na tyle, by ludzie nie
zorientowali się, jaką posiadała moc. Starała się również i mi pomóc, ale żadne
zaklęcia nie mogły przywrócić mnie do życia jako człowiek. Zresztą, powiedziałem
jej, że nie mogę tego zrobić, dopóki nie dokona się przeznaczenie. Nie mogłem
zawieść Sobii.
Aaron
zamilkł. Spojrzał z
troską na Nairę i wziął ją za rękę. Wampirzyca uśmiechnęła się blado.
– Czas na
twoją historię, Nairo – powiedział spokojnie Aaron.
– Zaraz…
czy ty… – urwałem, zdając sobie teraz sprawę, kim ona była.
– Tak,
Sollynie, jestem córką Charwicha i Sobii.
___
*niektóre wątki nie zgadzają się z prawdziwą historią świata, starałam się pójść własną drogą, jeśli chodzi o to mini opowiadanie.
Kochani, wiem, że byłam nieobecna tutaj przez jakiś czas, ale trochę się w moim życiu działo i nie miałam czasu na blogowanie. Powoli wracam i zaległości u Was też powoli się nadrabiają. Ten tydzień będę miała jeszcze pod naciskiem, bo przede mną 3 występy, ale myślę, że od 10 listopada zacznę u Was komentować i działać dalej. Proszę o cierpliwość.
Kochani, wiem, że byłam nieobecna tutaj przez jakiś czas, ale trochę się w moim życiu działo i nie miałam czasu na blogowanie. Powoli wracam i zaległości u Was też powoli się nadrabiają. Ten tydzień będę miała jeszcze pod naciskiem, bo przede mną 3 występy, ale myślę, że od 10 listopada zacznę u Was komentować i działać dalej. Proszę o cierpliwość.
Sporo sie wyjaśniła, choc jak dla mnie to nadal za mało wyjaśnień, ach ta moja wścibska natura. Czyżby Mike faktycznie miał zniszczyć Ch? Czy S nadal żyje, skoro jej córka tak? Dużo pytań. Wymyśliłaś to całkiem zgrabnie i jestem ciekawa, jak pociągniesz to dalej. Zapraszam Cię na zapiski-Condawiramurs na nowość i życzę powodzenia na występach (jakie to)?;)
OdpowiedzUsuńTo jest dopiero początek, jeszcze przez dwie notki będą opowiadać swoją historię, więc z pewnością wiele się wyjaśni. Sobia nie żyje - umarła z powodu rzuceniu dwukrotnie "klątwy krwi".
UsuńPracuje w Agencji Artystycznej Makula i pomagam przy organizacji śląskich imprez :) Po lewej masz link do strony to możesz zobaczyć co to jest ;)
Ojej, to była bardzo fascynująca historia! Bardzo mi przypadła do gustu ta klątwa Sobii, też jak ją napisałaś, wow! A jeśli następne notki będą nieść ze sobą więcej wyjaśnień, to az nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuńMoc wilka ma pokonać Charwicka? To czy nie znaczy to, że potrzebują jeszcze do kompletu wilkołaka? Co to konkretniej ma oznaczać? Czekam na ciąg dalszy
pozdrawiam :)
No to się nam trochę porobiło! Lubisz mieszać w życiorysach bohaterów, co? ;> Ale to bardzo dobrze! Tak się coś dzieję i z ogromną przyjemnością się to czyta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nareszcie mam dzień wolnego, gdy kompletnie nic nie muszę robić, więc mogę zająć się nadrabianiem zaległości na blogach.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się przedstawiona historia, trochę szkoda, że nie została przedstawiona w całości i trzeba trochę poczekać na ciąg dalszy, ale całkowicie to rozumiem. Mi też coś, co miało zająć jeden rozdział, rozrosło się do trzech.
W każdym razie w całej tej historii najbardziej żal mi Aarona. Był bardzo dobrym człowiekiem, ze wszystkich sił starał się naprawić błędy brata lub chociażby im zadośćuczynić i za tą dobroć spotkała go straszliwa kara.
Klątwa Sobii była bardzo interesująca, ale nie potrafią ocenić kobiety pozytywnie. Odniosłam wrażenie, że w porę wszystkiego nie przemyślała. Chcąc ukarać złego człowieka, stworzyła jeszcze gorszego potwora, co więcej nieśmiertelnego.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i kolejne wyjaśnienia związane z Mikie'em.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPowoli nadrabiam, wyzdrowiałam i mam siłę na cokolwiek, heh.
Nietrzymanie się ściśle historii ma jakiś większy sens? Należy zwracać na to uwagę, dostrzegać różnice czy po prostu tak było Ci wygodniej, wszystko pasowało i należy odczepić się od historii?
Ciekawa forma klątwy, ten warunek i w ogóle. Och, ta jakby przepowiednia, Mike, Naira i jej przeszłość... Dużo się dzieje. Widzę, że powoli wkraczamy w (te ważne) wydarzenia.
Tu raczej mi chodzi o czasy ludzkie Aarona, Nairy i Agrypina. Bo wspomniałam, że Agrypin był księciem, byłby przyszłym władcą Grecji, gdyby nie wyrzekł się tronu... Bo bodajże w prawdziwej historii nie ma wzmianki o księciu Agrypinie w latach 347r. p.n.e. :)
UsuńPotem staram się nawiązywać już do prawdziwych historii...