7 lipca 2014

Potterowskie: Ślub Luny Lovegood

Dla Luny ten dzień był podniosły. Za kilka minut miała zostać żoną mężczyzny, którego kochała całym sercem, który stał się dla niej oparciem, najlepszym przyjacielem. Wiedziała, że to on jest jej przeznaczony. Pomimo iż miała swoich przyjaciół, u których zawsze mogła liczyć na wparcie, to jednak czegoś jej w życiu brakowało. A gdy pewnego dnia spotkała go na swojej drodze, uzmysłowiła sobie, że to jest to, czego szukała.
Marzyła o tym, aby jej ślub odbył się w czasie zimy. Na twarzy Luny pojawił się szeroki uśmiech, gdy ukradkiem zauważyła na zewnątrz, jak biały puch pokrywał ziemię. Goście siedzieli na krzesłach, które zostały owinięte beżowym materiałem, a jasny dywan rozciągał się aż do białej altany, ustrojony w kolorowe kwiaty – od róż po goździki. W około prezentowały się lodowe rzeźby w kształcie aniołów.
Goście weselni siedzieli opatuleni w ciepłe szaty, jednakże podejrzewała, że co poniektórzy rzucili na siebie zaklęcie ciepła, aby wytrzymali do końca tej ceremonii to zimno. Jej wzrok skierował się na sam początek – czekał na nią narzeczony, który odwrócony był do niej tyłem, toteż nie dostrzegła jego twarzy. W głębi duszy czuła narastającą fascynację tym, że za chwilę stanie się dla kogoś żoną.
– Gotowa – usłyszała cichy głos, który należał do Harry’ego Pottera. Spojrzała na przyjaciela z wielkim uśmiechem na twarzy.
Poczuła gorzki zawód, że nie było przy jej boku ojca. Los, który okazał się dość niesprawiedliwy, pozwolił mu opuścić ten świat w młodym wieku. Niestety, Ksenofilius pomylił się co do znaczenia pewnej rośliny i przepłacił to życiem. Luna z trudem musiała pogodzić się z tym, że ojciec nie mówił jej prawdy o niektórych gatunkach. Starała się teraz zachować oryginalność i postanowiła nie popełniać błędów ojca. Chciała poróżować, odkrywać nowe gatunki stworzeń oraz roślin, które będą prawdziwe i zaakceptowane przez Ministerstwo Magii. Wierzyła, że razem z jej przyszłym mężem, da radę zrealizować swoje marzenia.
Brakowało jej ojca, ale miała wokół siebie wspierających przyjaciół. Miała Harry’ego, dzięki któremu odkryła w sobie wiele możliwości. Nauczył, aby się nie poddawać w trudnych chwilach i walczyć do samego końca. Dlatego poprosiła go, by to on poprowadził ją do altany.
– Jeszcze tylko jedna rzecz – odparła, po czym zdjęła z siebie ciepły płaszcz, odsłaniając nagie ramiona. Gorset uciskał jej biust, podkreślając sylwetkę Luny, od pasa w dół materiał sukni ślubnej rozkloszowała się oraz ozdobiona została małymi niebieskimi różyczkami, które miały przynieść jej szczęście.
– Nie będzie ci zimno? – spytał zatroskany Harry, podając do jej dłoni wiązankę białych róż.
– Nieważne – uśmiechnęła się.
– Nie pozwolę ci zmarznąć.
Wyjął z kieszeni spodni swoją różdżkę, po czym rzucił na nią zaklęcie ciepła. Podziękowała mężczyźnie, posyłając w jego stronę delikatny uśmiech. Objęła ramię Harry’ego, po czym westchnęła leciutko.
Goście wstali miejsc, gdy zaczęła grać muzyka. Swój wzrok skupiła na Rolfie. Obrócił się do niej, obdarowując ją swoim złotym uśmiechem. Zaklęcie przyjaciela działało, nie czuła zimna na swoich odsłoniętych ramionach. Wszyscy zgromadzeni patrzyli na nią z radością, kiedy zmierzała ku altanie. Była szczęśliwa, że i bliscy będą świadkami tej podniosłej dla niej chwili.
Harry podał rękę Luny Rolfowi, po czym stanął obok Rona w pierwszym rzędzie. Lovegood posłała lekki uśmiech swoim druhnom, Ginny oraz Hermionie, po czym  spojrzała na narzeczonego. Jego błyszczące, niebieskie tęczówki, które przypominały jej błękit oceanu, wpatrywały się z wielką radością na pannę młodą.
Mistrz Ceremonii zaczął przemawiać do tłumu, a tuż po tym Luna oraz Rolf złożyli małżeńską przysięgę i założyli na serdeczny palec złotą obrączkę – symbol miłości oraz wierności partnerskiej.
– Na mocy nadanego mi przez Departament Praw Czarodzieja oraz innych członków zgromadzenia, ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą – dodał na koniec, zwracając się bezpośrednio do Rolfa.
Mężczyzna zbliżył się do Luny i złożył na jej usta słodki pocałunek. Goście weselni zaczęli klaskać, wstając ze swoich miejsc.
– Wyszłam za mąż! – zawołała wesoło.
Luna nie sądziła, że kiedykolwiek będzie aż tak szczęśliwa.
____
Niektórzy z pewnością kojarzą ten post. Opublikowałam go na moim blogu z recenzjami, który został usunięty. Pojawił się tutaj ponownie, by tekst się tym razem nie zmarnował, no i też jeszcze nałożyłam poprawki.
Mam dylemat, co do następnej notki. Co byście chcieli zobaczyć, znów coś potterowskiego, a może z innej beczki i przedstawić Zmierzch albo Dragon Ball? Mam nadzieję, że pomożecie mi z wyborem.
Całuję :*

9 komentarzy:

  1. tekst bardzo mi się podobał. to przykre, że ojciec Luny nie mógł zaprowadzić jej do ołtarza, ale zarazem wspaniałe, że miała takiego przyjaciela jak Harry.
    ogólnie, wszystko pięknie opisane i fajnie oddane uczucia Luny.
    a co do kolejnego postu, to ja bym bardzo, bardzo bardzo chciała zobaczyć coś dragonballowego :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst, oczywiście, pamiętam. I nadal bardzo mi się podoba i wzbudza ten sam smutek, gdy pomyślę, że ojciec Luny nie mógł dożyć tego cudownego dnia, szczególnie że podczas wojny on także wiele przeżył. Ale na szczęście Luna ma przyjaciół, na których zawsze może liczyć.
    Ja też najbardziej jestem za Dragon Ballem, Zmierzch też ewentualnie może być. Byłaby to miła odmiana po tak popularnych tekstach potterowskich.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Luna! :) Bardzo fajna postać, a opowiadań o niej niewiele, więc rozdział z miejsca mnie ujął. W dodatku super że nawiazałaś do jej kanonicznego związku z Rolfem. Swojego czasu i ja chciałam coś o nich napisać, ale zabrakło mi weny :P
    Miniaturka mi się podobała :) Luna była Luną i niezmiernie mnie cieszy że jej ciepła więź z Harrym przetrwała(choć wielka szkoda Ksenia).
    Ja jestem za czymś potterowym - o tym mogę czytać bez końca ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie miałam okazji się z nim spotkać. Bardzo ładna miniaturka, subtelna i pełna uroku. Taka... lunowata ;)
    Oczywiście jestem za tekstem potterowskim. Znasz mnie ;)

    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miniaturka bardzo mi się podobała. Świetnie oddałaś Lunę. Szkoda mi jej ojca, Ksenofiliusa, ale dobrze, że miała Harr`ego, który zgodził się ją odprowadzić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O rety to naprawdę TY?
    Naprawdę wspaniała miniaturka.
    Jakim cudem wcześniej ich nie zauważyłam?
    Podobała mi się bardzo wersja Twojej Luny.
    Moim zdaniem jest po prostu niesamowita i jakbym tam była obok.
    Naprawdę mi się podoba.
    pozdrawiam mocno i życzę weny1

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy nie ma któregoś z rodziców na ślubie to taka pustka, dlatego współczuję Lunie. Jakoś szczególnie nigdy nie interesowałam się Harrym Potterem, ale ten kawałek mi się bardzo podoba :) i oczywiście czekam na więcej.

    http://14-dni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja tam mam żal do Rowling, że to nie Neville ożenił się z Luną. Byłaby z nich niesamowita para, a tak nasza kochana Lovegood poślubiła kogoś, kogo nawet nie znaliśmy z sagi, jak mi się wydaje. Aczkolwiek miniaturka jest ładna, taka wesoła i faktycznie czuć atmosferę ślubną, podniosłą. Luna musiała wyglądać ślicznie w sukni. A Harry doskonale spisał się w roli przeznaczonej ojcowi panny młodej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też miałam nadzieję, że Luna spiknie się z Nevillem, ale gdy oglądałam wywiad z Rowling to wydawało mi się, że Lovegood jest szczęśliwa z Rolfem, więc jak najbardziej popieram ten wybór! :) Zawsze można myśleć, że po wojnie Longbottom i Luna próbowali, ale zostali przyjaciółmi, nic pewnego. Miniaturka bardzo ładna! Czytałam ją już dawno, więc teraz tylko sobie odświeżyłam. Harry i Luna maja tu słodkie relacje! Miło, że po zakończeniu Hogwartu wciąż pozostali sobie bliscy i w miniaturce ukazałaś powód, dlaczego mała Lily nosi drugię imię po dziewczynie. Była ważna dla Harry'ego, ukazałaś jego troskę o nią, bez żadnego podtekstu, ładnie to wyszło! I cieszę się z tego, że to Potter prowadził Lunę do ołtarza, widać to ciepło. Ten tekst panny młodej na samym końcu, taki lunowaty, biorąc pod uwagę okoliczności! :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy