Paul znalazł
się w sali pełnych wystrojonych ludzi. Ogólnie
nie lubił nosić garniturów, lecz wiedział, że gdyby przyszedł na tę imprezę w
dżinsach i koszuli, zrobiłby Michaelowi wstyd. Dlatego poświęcił się i założył
garnitur, który należał kiedyś do jego ojca. Choć i tak spoglądali na niego z
zaciekawieniem, kiedy szedł tuż obok ich kolegi. Mike ostrzegł go przed tym,
lecz nie sądził, że to będzie aż tak wielka niespodzianka dla nich, że dyrektor
finansowy nie przyszedł na przyjęcie sam.
Michael
wziął z baru dwa kieliszki z szampanem. Sączyli musujący napój, a Mike
pokazywał osoby, z którymi pracował – mówił, kto jest kim i jakie miał z nim
relacje. Okazało się, że z większością się dogadywał, ale to tylko w kwestiach
zawodowych. Z jedyną osobą, z którą rozmawiał także o swoim prywatnym życiu
(nie licząc szefa), była jego sekretarka, Miranda Bell. Niestety Paul nie
poznał kobiety, ponieważ asystentki dyrektorów zazwyczaj nie pokazywały się na
takich uroczystościach.
Wkrótce
pokazał mu syna jego szefa. Stał przy stoliku, rozmawiając z młodym jasnowłosym
chłopakiem. Justin był chudym osiemnastolatkiem o czarnych włosach i miodowych
oczach. Miał na sobie szare spodnie, rozpiętą marynarkę, której rękawy sięgały
do łokci, oraz białą bluzkę z napisem: tydzień
mody.
– Justin zapowiada
się na dobrego projektanta mody – oznajmił Michael.
– To widać
– przyznał. – Przez to pewnie dobrze rysuje – rzekł zaciekawiony, nie
spuszczając wzroku z chłopaka.
Niebawem
Justin zauważył Michaela, pomachał mu na powitanie. Chłopak szepnął parę słów
do swojego przyjaciela i podeszli do nich razem.
– Cześć,
Mike. Dobrze cię widzieć.
– Ciebie
również, Justinie.
Nastolatek przedstawił
im swojego chłopaka Davida. Michael uczynił to samo z nim, lecz zamiast słowa mój chłopak
użył określenia mój przyjaciel.
Paulowi odpowiadała na chwilę obecną taka relacja. Przecież to było ich drugie
spotkanie.
– Przyjaciel? Nigdy nie przychodzisz na przyjęcia z przyjacielem? – zdziwił się Justin, mocno akceptując ostatnie
słowo. Po chwili młody Johnson uśmiechnął się szeroko. – Spotykacie się! –
powiedział radośnie, nie przejmując się tym, że paru ludzi odwróciło się w ich
stronę. – Michael, nie znałem cię od tej strony. Mówiłeś, że związki są tylko
dla heteroseksualistów. A tu proszę.
– Było,
minęło – odezwał się, patrząc na Paula z uśmiechem.
– Pewnie
mój ojciec za niedługo cię złapie, więc my zmykamy – powiedział Justin,
zerkając na Davida, który przytaknął.
– Nie
zostaniecie na dłużej?
– Nie,
przyszedłem na chwilę się pokazać – oznajmił. – Idziemy do teatru na Wicked. David załatwił nam bilety w
drugim rzędzie.
– Bawcie
się dobrze.
Chłopcy zniknęli im z oczu. Chwilę potem zjawił
się prezes firmy, Harry Johnson. Był pięćdziesięcioletnim mężczyzną o czarnych
włosach i brązowych oczach. Szedł pod rękę z kobietą o jasnych włosach, które
spięte miała w eleganckiego koka. Na sobie miała czerwoną do kolan prostą
sukienkę, a jej szyję i uszy zdobiły białe perły. Z tego co się dowiedział od
Michaela, Johnson znów zaczął randkować, kiedy minęły dwa lata od śmierci jego
żony Sary. Z April Donovan spotykał się od niecałego roku. Miała czterdzieści
sześć lat, dwie dorosłe córki i także straciła męża.
Johnson
uśmiechnął się szeroko do Michaela, klepiąc go po ramieniu. Paul nie sądził, że
mógł mieć tak dobre relacje z szefem. Widocznie musiał być naprawdę
dobry w swojej branży, skoro zasłużył sobie na przyjaźń z Johnsonem.
– Pozwól,
że przedstawię ci Paula – powiedział Michael, spoglądając na niego z uśmiechem.
– To mój przyjaciel.
Podali
sobie dłonie, a Paul poczuł mocny uścisk mężczyzny. Prezes przez chwilę
spoglądał na niego uważnie.
– Widzę
Michael, że w końcu zaczynasz prawdziwie żyć. A to dobrze, bo wiesz jak liczę
na ciebie w stosunku do Justina – powiedział stanowczym, a jednocześnie
zmartwionym głosem. – Chłopak dorasta, a ja nie mogę mu pomóc w związkach,
skoro mamy inne upodobania. Justin potrzebuje kogoś takiego jak ty.
– Zawsze
możesz na mnie polegać, Harry.
– I to jest
najważniejsze, Michael – uśmiechnął się. – A teraz przepraszam, ale zostawię
was, bo przyszedł Peter White, z którym wczoraj podpisaliśmy umowę. Niech cię
Mike, coś ty zrobił, że zgodził się wyłożyć więcej środków pieniężnych niż my,
to tylko Bóg jeden wie. Aha – dodał, zatrzymując się w połowie kroku. – Gdzieś tutaj kręci się asystentka Sama
Browna, który chce u nas zareklamować swoją firmę. Nie pozwól, by Brown wziął
czterdzieści procent zysku z kampanii. Piętnaście procent, to moje ostatnie
słowo.
– Posłuchaj, Paul – odezwał się Michael, gdy tylko Johnson zniknął im z pola
widzenia. – Załatwię tę sprawę z Brownem i będziemy mogli stąd iść.
Paul
uśmiechnął się do niego szeroko.
~*~
Michael
odwiózł Paula z powrotem po domu. Wiedział, że ich druga randka nie okazała się
w miarę dobra, bo kto by zapraszał partnera na przyjęcia firmowe. Jednakże nie
miał wyboru, chciał spotkać się z Paulem, a nie wytrzymałby do jutra.
– Mike,
może wejdziesz jeszcze do góry? – zapytał Paul z nadzieją w głosie. – Chyba że musisz
już jechać, by popracować?
– Nie muszę
pracować aż do niedzieli – uśmiechnął się szeroko, ujmując jego dłoń w swoją. –
Dlatego skorzystam z propozycji.
Mieszkanie
Paula było średniej wielkości. Mały przedpokój, a potem znalazł się w salonie,
która połączona została z kuchnią. Naprzeciw znajdowały się drzwi, które
prowadziły do następnego pomieszczenia. Na samym środku stał szklany stolik,
fotel oraz kanapa, na której usiadł. Michael zorientował się, że widział przed
sobą obrazy Paula, było ich szczęść, a siódmy znajdował się na
stojaku, który nie został jeszcze dokończony. Wszystkie prezentowały portrety
mężczyzn w garniturach. Musiał przyznać, że Paul miał prawdziwy talent,
obrazy naprawdę wyglądały realistycznie.
– Od kiedy
to malujesz mężczyzn w garniturach – rzekł, kiedy Paul usiadł obok niego i
podał mu kieliszek z czerwonym winem. – Mówiłeś, że czujesz się dobrze malując
krajobrazy.
– Ostatnio
dostałem dość sporo takich zamówień. Sprzedałem jeden taki obraz za pięć
tysięcy, a miałem ich osiem. A teraz mam jeszcze siedem. Opłaca mi się robić
portrety.
– Interes
kwitnie – uśmiechnął się do mężczyzny. Wkrótce Michael zauważył w kącie, za
pozostałymi obrazami, niewielki obraz, który został zakryty płachtą. Nie
zauważył go wcześniej, więc zaciekawiony podszedł tam, by zobaczyć obraz. –
Mogę zobaczyć? – zapytał Paula.
– Tak,
możesz – powiedział, choć wyczuł w jego głosie lekkie zawahanie.
Michael
osłonił obraz. Przed jego oczami ukazał się portret mężczyzny, lecz ten różnił
się od tych siedmiu. Został namalowany w brązowym swetrze i jasnych spodniach.
Miał brązowe oczy, owalną twarz i wąskie usta. Postać siedziała w fotelu z
czerwonym kubkiem w lewej dłoni.
– To jest
Louis – rzekł, wyprzedzając Michaela z pytaniem o mężczyznę z obrazu. – Dwa
lata temu go namalowałem. Dwa tygodnie przed jego śmiercią. Był policjantem i
zginął w czasie akcji. Nigdy nie zobaczył tego obrazu – rzekł, a na twarzy
Paula pojawił się cień smutku. – Miał to być prezent na jego trzydzieste
czwarte urodziny.
Michael
wrócił do Paula, siadając na kanapie. Spojrzał na mężczyznę z troską.
– Był ci
bliski? – spytał.
– Tak –
odparł. – Byliśmy ze sobą pół roku. Miałem się do niego wprowadzić, a zamiast
tego usłyszałem od komendanta, że Louis nie żyje.
– Przykro
mi.
– To nic –
rzekł, spoglądając na Michaela z lekkim uśmiechem. – Louis z pewnością by
chciał, bym dalej mógł żyć. W gruncie rzeczy jesteś pierwszym mężczyzną, z
którym spotykam się na poważnie od jego śmierci.
– Pokażesz
mi swoje krajobrazy? – zmienił temat, kiedy nastała pomiędzy nimi niezręczna
cisza. – Chętnie zobaczę twoje prace.
Paul
zaprowadził Michaela do następnego pomieszczenia.
Paul przeżył swoją własną tragedię i ta strata z pewnością ma nadal swój wydźwięk. Szkoda mi go naprawdę, ale wierzę, że jego coraz bardziej zaścielające się relacje z Michaelem zdziałają cuda. Trzymam za nich kciuki! ;)
OdpowiedzUsuńBuźka :*
Ta zieleń mnie zabija haha xD +ucięłaś ręce modelce :<
OdpowiedzUsuńZbyt krótkie te rozdziały, mam wrażenie, że czegoś tu za mało i że za mało wnoszą, mimo że małymi częściami przedstawiasz nam ich przeszłość jak i obecne losy.Paul z pewnością przeżywał śmierć swojego byłego partnera, zwłaszcza, że mieli razem powazne plany. Ale dobrze, że ruszył do przodu :)
Pozdrawiam
Rzeczywiście przesadziłam z tą zielenią :) Ale mam plan awaryjny... Mam nadzieje, że teraz jest troszkę lepiej.
UsuńTak, są krótkie posty , bo to przecież opowiadanie minimalistyczne. Przynajmniej tak chciałam, żeby wyszło.
Zdecydowanie lepiej :) To Ania Rubik? Jakaś znajoma ta twarz :P
UsuńTak, to Ania Rubik :)
UsuńWybacz, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału. Cieszę się, że Michael ma szefa po swojej stronie. No i że mężczyźni zdecydowali się pokazać razem na przyjęciu, choć z pewnością musieli liczyć się z tym, że niektórzy nie będą patrzeć na nich przychylnie.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się to oglądanie obrazów, zwłaszcza, że doszło tam do ważnego odkrycia. Współczuję Paulowi. Dobrze, że teraz przestał być sam.
Pozdrawiam :)