12 września 2014

Potterowskie: Tajemniczy dziennik

Po dłuższej przerwie taki oto post z Pogromcy Śmierci...
Ostrzegam na wstępnie, że jeśli chodzi o Nowe Pokolenie, to trochę będzie niechronologicznie. Dlatego dla nie czytających wcześniej moich wypocin, na początku będę dawała objaśnienia kto jest kim :)
Zaległości u Was się nadrabiają, do niedzieli postaram się wszystko nadrobić. Przepraszam za opóźnienia.
____
Moje postacie:
Chris Tivens – przyjaciel Scorpiusa
Naomi Dave – kuzynka Scorpiusa (wspomniana)
Simon Zabini – syn Blaise’a Zabiniego (wspomniany)
Lawrence Dave – kuzyn Scorpiusa (wspomniany)
David Sandler – chłopak Naomi (wspomniany)

wrzesień 2022
Po zajęciach Scorpius poszedł na błonia, aby się zrelaksować. Pogoda była słoneczna, więc chciał nacieszyć się przepięknym krajobrazem szkolnych terenów. Zresztą, w dormitorium nigdy nie posiadał pięknego widoku zza okna i musiał spoglądać na głębiny jeziora, zatem tym bardziej chciał nacieszyć się tym wspaniałym widokiem.
Poszedł na swoją miejscówkę, która znajdowała się nieopodal Zakazanego Lasu. Usiadł na trawie i oparł się o dużą skałę, całkowicie się relaksując. Tego właśnie najbardziej potrzebował – spokoju. Nikt tutaj nie przychodził, bowiem większość uczniów wolała trzymać się z dala od lasu, w którym mieściło się wiele tajemnic. Dlatego Scorpius mógł nacieszyć się tą ubogą chwilą samotności. Malfoy spojrzał jasno na zadania domowe, które uzbierały mu się w tym tygodniu, i udało mu się napisać esej na zielarstwo oraz eliksiry. Transmutację i zaklęcia postanowił zastawić sobie na jutro, bowiem teraz pochłonęła go mugolska książka Arthura Doyle’a i przygody wielkiego detektywa Sherlocka Holmesa.
Nagle usłyszał szelest wydobywający się z Zakazanego Lasu. Scorpius spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył lekki ruch krzaków. Był ciekaw źródła dźwięku, toteż schował książkę do torby, po czym bez zastanowienia wszedł powolnym krokiem do lasu. Malfoy jeszcze nigdy tutaj nie wchodził, mimo iż wielokrotnie nad tym rozmyślał, wolał się nie pakować w kłopoty niepotrzebnie. Niemniej jednak ciekawość wzięła górę i teraz spoglądał na wysokie drzewa, z których wystawały ogromne korzenie, przylegała do nich biała poświata. Panował półmrok, i Scorpius całkowicie popierał nazwę tego miejsca, bowiem poczuł na swoich plecach nieprzyjemne dreszcze.
Chciał się już wycofać, lecz nieoczekiwanie na ziemi zobaczył otwarty notatnik. Wiedział, że to nie była książka, bowiem kartki, które powiewały lekko na wietrze, nie zostały przez nikogo zapisane. Pochylił się nad rzeczą i wziął ją do ręki, okładka okazała się być miękka. Zamknął dziennik, chcąc zobaczyć tytuł, lecz w oddali usłyszał kolejny szelest. Schował znalezisko do torby, po czym skierował się do wyjścia, ponieważ nie chciał spotkać żadnego intruza na swojej drodze.
Kiedy opuścił to ponure miejsce i skierował się ku zamku, zauważył nieopodal gajowego Hagrida – półolbrzyma, który wcześniej uczył go opieki nad magicznymi stworzeniami. Spostrzegł, że były profesor nie pochwalał tego, że właśnie wyszedł z Zakazanego Lasu. Lecz Malfoy nie przejął się tym tak bardzo, kulturalnie wytłumaczy gajowemu, dlaczego tam się znalazł.
– Scorpiusie, zauważyłem cię wychodzącego z Zakazanego Lasu – odezwał się Hagrid. – Nie powinno cię tam być.
– Tak, wiem – rzekł lekko zmieszany. – Po prostu siedziałem sobie obok skały i usłyszałem jakiś szelest z lasu. Chciałem sprawdzić, co to było. Ale nie oddalałem się zbyt daleko – zapewnił go.
– Co usłyszałeś? – zapytał Hagrid, a Scorpius wyczuł w głosie półolbrzyma wielkie zainteresowanie.
– Nie wiem – odpowiedział, nie wspominając mu o znalezionej rzeczy. – Chyba musiało to być jakieś zwierze.
– W porząsiu – przytaknął z lekkim uśmiechem na twarzy. – Ale nie wchodź już tam, nawet jeśli coś usłyszysz.
– Dobrze, profesorze.
– Mów do mnie Hagrid, nie jestem już twoim nauczycielem – powiedział, na co Malfoy przytaknął. – A teraz zmykaj do zamku, bo zaraz się ściemni.
Ślizgon posłuchał jego słów i od razu skierował się do lochów.
Gdy podał hasło do Pokoju Wspólnego, nagle zorientował się, że słyszy jakiś hałas. Wszedł do środka, a tam zauważył sporo uczniów, którzy bawili się w rytm muzyki. Malfoy zniesmaczył się na widok zorganizowanej (z pewnością przez Lawrence’a i Simona) imprezy. Raczej to nie było żadne przyjecie urodzinowe, albowiem, czy tego chciał, czy nie, pamiętał każdą datę urodzenia swoich kolegów*. Dlatego nie podobało mu się to, co się tutaj wyczyniało, bowiem nienawidził zabaw stworzonych z niczego.
– Scorpius! – usłyszał głos Chrisa. Był pod wrażeniem tego, że zdołał cokolwiek usłyszeć w tym rozgardiaszu. Przecisnął się przez tańczący tłum i dotarł do przyjaciela, który stał przy stoliku z napojami i słodyczami z Miodowego Królestwa. Scorpius zastanawiał się, jak to wszystko zostało przemycone z Hogsmeade do Hogwartu, bo jeszcze nie nadszedł czas odwiedzin wioski.
– Jaki tym razem znaleźli powód Lawrence i Simon, że postanowili zorganizować tę imprezę? – zapytał.
– Rozpoczęcie roku szkolnego – oznajmił, uśmiechając się szeroko.
– Trochę późno – skomentował. – Rozpoczęcie roku było dwa tygodnie temu.
– Co poradzisz, to przecież Lawrence i Simon.
– Co racja to racja. Dobra, ja idę do dormitorium.
– To nie zostaniesz? – zdziwił się. – Co ci szkodzi trochę się rozerwać po tych dwóch tygodniach nauki?
– Wiesz, że mnie nie kręcą takie zabawy – odparł, na co Tivens kiwnął głową, dając mu do zrozumienia, że nie będzie go siłę namawiał.
Skierował się do pokoi chłopców. Spojrzał jeszcze ukratkiem na parkiet, na który wszedł uśmiechnięty Chris. Malfoy wiedział, że jego przyjaciel nie przychodził na imprezy, aby upić się Ognistą Whisky. Uwielbiał tańczyć i wykorzystywał każdą okazję, by pokazać wszystkim swoje umiejętności rytmiczne. Scorpius podziwiał Tivensa, że tak zwinnie mógł wyginać swoje ciało. On by połowę z tego nawet nie wykonał. No chyba, że rzuciliby na niego zaklęcie wyginające, to wtedy owszem, dorównałby przyjacielowi.
Kiedy wszedł do dormitorium, rzucił na pomieszczenie zaklęcie wyciszające, bowiem słyszał muzykę aż tutaj, a chciał mieć całkowity spokój. Podszedł do biurka i od razu wypakował ze swojej torby znaleziony przedmiot w Zakazanym Lesie. Usiadł wygonie na krześle i zaczął przyglądać się białym literą, które tworzyły tytuł.
Dziennik Śmierci
Scorpius przeczytał wyraz kilkakrotnie i za bardzo nie wiedział, o co w tym wszystkim mogło chodzić – słowa nie były dość przyjemne, prędzej przyprawiające o dreszcz. Zignorował jednak ten niepokój, po czym otworzył notatnik na pierwszej stronie. Zobaczył przed sobą tekst, a raczej zasady wypisane punktami. Zaczął czytać je powoli, aby zrozumieć każde napisane tutaj zdanie.

PO NAPISANIU IMIENIA I NAZWISKA OFIARY, OSOBA UMIERA.
Oto zasady dziennika:
Zasada nr 1:
Po zapisaniu imienia i nazwiska ofiary, trzeba podać w ciągu czterdziestu sekund przyczynę, datę i miejsce zgonu. Inaczej osoba zginie na atak serca.
Zasada nr 2:
Trzeba ofiarę zobaczyć na żywo lub w gazecie, aby móc stwierdzić, która to osoba. Konieczne jest to, aby druga osoba o tym samym imieniu i nazwisku nie zginęła.
Zasada nr 3:
Osoba, która wyrzeknie się notatnika, straci pamięć dotyczącą wydarzeń, a dziennik sam zniknie.
Zasada nr 4:
Posiadacz notatnika potrafi zmanipulować swoją ofiarę zanim ona umrze oraz wyznaczyć jej datę śmierci.
Ciekawostka:
Będąc właścicielem notatnika, można ujrzeć testrale, mimo tego, że nie widziało się czyjeś śmierci.**
Scorpius nie mógł uwierzyć w słowa, które tutaj zostały napisane, więc przeczytał tekst raz jeszcze. I znów jeszcze raz, przekonując siebie, że jego oczy go nie zawodziły i miał przed sobą realną treść. Nie wiedział, czy brać to wszystko na poważnie, bowiem jaka rzecz sprawiała, że kiedy wpisze się zwyczajnym piórem imię i nazwisko, to ta osoba umierała? To nie trzymało się logiki. Nie było w tym spójności.
Ślizgon wpadł na pomysł, aby napisać czyjeś nazwisko i przekonać się, czy rzeczywiście ten… Dziennik Śmierci działał. Zasada notatnika mówiła, że trzeba było najpierw zobaczyć osobę, zanim się ją wpisze, dlatego wyjął z torby Proroka Codziennego. Otworzył na stronie, na którym umieszczona została informacja o poszukiwanych czarodziejów, którzy zamieszani byli w czarną magię. Zobaczył obrazy trzech czarnoksiężników i zastanawiał się, kogo wziąć na pierwszy ostrzał, choć tak naprawdę nie wierzył, że mogłoby się coś wydarzyć.
A co jeśli jednak dziennik zadziała? – usłyszał w swojej głowie cichy głos swojego rozsądku. – Co, jeśli przez szybkie decyzje zginie przez niego osoba, jakakolwiek ona by nie była?
Scorpius wstrzymał się nad wyjęciem pióra z kałamarza. Wolał nie mieć na sumieniu śmierci człowieka. Musiał przecież wziąć pod uwagę fakt, że dziennik mógł jednak zadziałać. Postanowił raz jeszcze skupić się na zasadach dziennika i znaleźć inny sposób na przekonanie się, czy notatnik był prawdziwy.
Malfoy skupił się nad ostatnim tekstem, który został zapisany. Nie na zasadzie, lecz na ciekawostce. Mówiła o tym, że będąc w posiadaniu owej rzeczy, można było zobaczyć testrale. Niezwykle go to intrygowało, ale skąd miał wiedzieć, gdzie były stada tych zwierząt? Raczej nie poprosi Hagrida o wskazanie miejsca, bo stworzyłyby się niepotrzebne kłopoty, dlatego zastanawiał się dalej.
Wkrótce go olśniło, kiedy przeczytał czwartą zasadę. Pisało wyraźnie, że mógł każdą osobę zmanipulować i wyznaczyć jej datę śmierci. Malfoy wyszedł z założenia, że innego wyjścia nie było, wobec tego spojrzał na pierwsze zdjęcie czarownika, wyjął pióro z kałamarza i na drugiej stronie w notatniku napisał:
Dennis Shammer podda się, udając się do Ministerstwa Magii. Umrze śmiercią naturalną w celi w wieku stu piętnastu lat.
Scorpius uśmiechnął się pod nosem, ponieważ wiedział, że przypisał czarodziejowi odpowiednią datę śmierci.
Niech za złe uczynki siedzi w celi jak najdłużej – pomyślał kąśliwie.
Kiedy tak o tym rozmyślał, przypomniał sobie o czarodzieju, który nie czas temu zaczął siać postrach w ich świecie. Scorpius nagle zapragnął poznać jego imię i nazwisko. Gdyby dziennik działał, bez wahania wpisałby nazwisko tego wariata. Wtedy łańcuch zła urwałby się i znów zapanowałby pokój.
Niebawem do dormitorium wszedł Chris. Scorpius zamknął dziennik i schował rzecz do torby, udając, że była to zwyczajna książka. Nie chciał jak na razie mówić przyjacielowi co znalazł, bo jeszcze nie wiedział, czy znalezisko z Zakazanego Lasu to całkowita prawda.
Nie ukrywał tego, że zaskoczył go szybki powrót przyjaciela z imprezy. Coś musiało się wydarzyć, bowiem mina Tivensa nie była szczęśliwa, raczej przygnębiająca. Od razu zapytał Chrisa o powód złego samopoczucia, lecz ten machnął tylko ręką i położył się w ubraniach na łóżko. Scorpius nie lubił otrzymywać takich odpowiedzi od przyjaciela, więc westchnął ociężale i sam usiadł na swoim łóżku.
– Mów, co się dzieje, bo zacznę śpiewać – zagroził mu. Chris usiadł na posłaniu, napinając się jak struna, kiedy usłyszał groźbę Malfoya. Scorpius wiedział, że za chwilę Tivens wyżali się ze swoich rozterek.
– Naomi przyprowadziła na imprezę Davida, więc po prostu…
– Nie chciałeś na nich patrzeć – zakończył za niego, który urwał w pół zdania. Tivens tylko pokiwał głową. – Jesteś idiotą – zakomunikował mu.
– Hej, już drugi raz mi to mówisz! – oburzył się.
– Bo nim jesteś! Zamiast powiedzieć Naomi, co do niej czujesz, to się przekomarzasz z boku na bok! – zdenerwował się, albowiem miał serdecznie dość jego narzekań w sprawie Naomi. – Powinieneś za karę iść tam z powrotem i na nich patrzeć!
– No wiesz… – urwał. Scorpius miał wrażenie, że zaczął nad czymś rozmyślać, jakby rozważał słowa, które do niego powiedział. – Wiesz co, masz rację. Masz stuprocentową rację – ożywił się po chwili, wstając z miejsca. – Pójdę tam i będę zachowywał się jak na prawdziwego przyjaciela przystało.
Tivens w błyskawicznym tempie opuścił dormitorium, zostawiając Scorpiusa samego totalnie wyprowadzonego z pantałyku. Nie dowierzał w to, co przed chwilką usłyszał. Myślał, że zmądrzał i pójdzie po rozum do głowy, a Chris znowu toczył kółko, wciąż wracając do tego samego punktu – czyli donikąd.
– Idiota – wypowiedział słowa sam do siebie. – Mieszkam w dormitorium z idiotą do kwadratu.
Malfoy nie zamierzał oglądać cyrku Chrisa, więc postanowił przebrać się w piżamę i pójść spać. Od razu puścił w niepamięć problemy sercowe przyjaciela, jego myśli krążyły wokół znalezionego dziennika w Zakazanym Lesie. Był ogromnie ciekaw, czy czarodziej, którego imię i nazwisko wpisał do notatnika, odda się w ręce aurorów.
Jeśli ten przedmiot okaże się prawdziwy, Scorpius wiedział, że zrobi wszystko, aby dowiedzieć się, kto krył się za maską naśladowcy Voldemorta.
~*~
 *Scorpius na fotograficzną pamięć
**Niektóre zasady zostały przeze mnie zmodyfikowane, a ciekawostka wymyślona – wszystko na potrzeby „opowiadania”.

4 komentarze:

  1. kurde, ja mam nadzieję,że będziesz to jednak kiedyś kontynuować, bo Dziennik Śmierci...jestprzerażający,ale i inbtrygujący. trocję nie pasowal mi Hagrid w roli poważnego nauczyciela,ale później jużbardziejngadał jak on xD Chris jest biedny, mam nadzieję,że Naomi się opgarnie xD choć trudni powiedzieć,skoro to tylkominiaturka, hm?? w każdym razie pomysl z dziennikiem jest oryginalny i niesie duży potencjał!!!zapraszam na nowość na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że wróciłaś do blogosfery ^^. Może faktycznie lepiej będzie taki blog, i opisywać z życia Scorpiusa tylko najważniejsze wydarzenia, bez tych wszystkich zapchajdziur, które sprawiały, że początek czytało się dość męcząco?
    Ech, ale znowu impreza :(((. Czy naprawdę nie ma innych motywów w opowiadaniach o młodym pokoleniu? Chyba nigdy nie widziałam opowiadania o młodym pokoleniu, gdzie nie byłoby imprezy. Wiem, dużo razy się powtarzałam, wypominałam ci to już kiedyś chyba przed zawieszeniem bloga, jednak naprawdę to jest bardzo, bardzo nużące, oklepane i niekanoniczne.
    Sam dziennik jest natomiast ciekawym motywem, i szkoda, że ginie w tym natłoku dość nudnej obyczajówki rodem z tandetnych młodzieżówek. Na pewno jest oryginalny - z takim się nigdy nie spotkałam. Może też niekanoniczny, ale w sumie da się to łyknąć, i jestem ciekawa, jak Scorpius zastosuje go później. Z takiego przedmiotu może w końcu wyjść dużo więcej komplikacji niż pożytku, choć na razie chłopak nie wierzy w jego właściwości, pewnie uważa go za jakiś dziwny żart.
    Tak poza tym - jakieś pojedyncze błędy czy kwiatki językowe się zdarzały. Hagrid nie wysławiał się jak Hagrid, było też troszkę dziwnych konstrukcji i wyrazów. Przydałby ci się ktoś, kto by ci przejrzał tekst pod kątem takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że dałaś test z Pogromcy Śmierci :) Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się więcej fragmentów o tym, co Scorpius robił z dziennikiem.
    Nie przypuszczałam, że Scorpius znajdzie dziennik w takich okolicznościach. Właściwie to już z daleka wygląda podejrzanie. I chociaż z jednej strony dziwię się, że chłopak postanowił wykorzystać rzecz znalezioną w Zakazanym Lesie, to z drugiej rozumiem jego ciekawość. Jednak jest on czarodziejem czystej krwi i mimo tego że wychowywał się w pokoju, powinien ostrożniej podchodzić do tak podejrzanych rzeczy. Na pierwszy rzut oka może i zasady brzmią absurdalnie, ale w świecie magii wszystko jest możliwe.
    Dobrze, że przy pierwszej próbie zachował nieco rozsądku i wpisał do dziennika takie "polecenia". Swoją drogą to sporo czasu dał temu mężczyźnie. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że przedłużył mu życie i dodał cierpień wynikających z więzienia.
    Chociaż i tak zapewne gdy przeczyta w gazetach o dalszym losie Shammer pewnie nieźle się zdziwi.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej... jak przeczytałam tytuł posta to pomyślałam, że to o Ginny... głupia ja, wszędzie ją widzę i zupełnie zapomniałam o Twoim dzienniku.
    tekst oczywiście bardzo mi się podobał i trochę żałuję, że nie piszesz już opowiadania potterowskiego, ale wiadomo, że nie można nikogo do niczego zmuszać.
    To fakt, że Scorpius zachowa się dość lekkomyślnie, zabierając dziennik, ale z drugiej strony, kto z nas by tak nie postąpił? Ciekawość jest czymś naturalnym.
    ogólnie cały tekst zgrabnie i ładnie napisany. Nie mam większych zastrzeżeń.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy