Simon nie przepuszczał, że będzie świętować swoje dziewiętnaste urodziny jako wampir. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić, co stanie
się za sto lat. Spojrzy w lustro i zobaczy tego samego chłopaka co teraz, już zawsze
będzie nastolatkiem. Tyle, że wtedy będzie zupełnie sam – bez Clary, bez Isabelle, bez
Aleca, a nawet bez Jace’a, którego tak nienawidził.
Przypomniał
sobie nagle słowa Magnusa: Zobaczysz, w
przyszłości zostaniemy tylko my dwaj. Simona przerażała ta myśl, bo jakoś
nie wyobrażał sobie spędzenia sto dziewiętnastych urodzin z Czarownikiem. Choć,
co musiał przyznać, imprezy zorganizowane przez Bane'a były naprawdę świetne – pomimo tego, że na jednej z nich został przemieniony w szczura.
Może to
dlatego Clary i Isabelle postanowiły zaplanować w domu Magnusa jego
urodziny? Żeby mogli korzystać z każdego dnia, cieszyć się nimi tak długo, jak będzie to możliwe?
Salon
Bane'a tonął w ciemnościach, ale ze wzrokiem wampira Simon potrafił dostrzec
sylwetki przyjaciół, wszyscy ułożyli się obok kominka. Clary zajęła tapczan – spała na brzuchu, a rude włosy dziewczyny
zakryły całkowicie jej twarz. Prawą rękę miała wysuniętą za koca; ujęta została przez Jace’a,
który leżał na ziemi. Wayland ubrany był w bojowy
strój, razem z serafickim nożem przy boku. Bliżej kominka spali Magnus i Alec – Nocny Łowca wtulony był
w pierś Czarownika, który ten leżał na plecach, obejmując lewą ręką ramiona chłopaka.
I potem
wzrok Simona stanął na Isabelle, spała pomiędzy Jace’a a Aleciem, do
którego odwrócona była twarzą. Jak zwykle
eksponowała swoim seksapilem; miała na sobie obcisłą, z wielkim dekoltem sukienkę, która sięgała jej do połowy ud. Była boso, przez co mógł z podziwem
patrzeć na jej zgrabne nogi, które za dnia ukrywała za skórzanymi kozakami.
Skórę pokrywały runy, znaki po licznych bitwach. Spojrzał również na
jej stopy, paznokcie u nóg pomalowane zostały na czerwony kolor i ogarnęła go dziwna ochota dotknięcia ich.
Simon leżał
na boku, z rękami przyciśniętymi do głowy – ułożył się prostopadle do
pozostałych, przez co z wielką łatwością mógł obserwować śpiących przyjaciół.
Widział, jak klatki piersiowe unoszą się i opadają, słysząc ich równomierne oddechy – czuł również zapach krwi. Anielska krew dominowała w
pomieszczeniu, przez co u Simona wywoływał lekki zawrót głowy, lecz panował nad
pragnieniem. Musiał
jednak przyznać, że zapach Isabelle doprowadzał go do największego szaleństwa.
Czuł nie tylko zapach krwi dziewczyny, ale jak i również zapach całego
jej ciała – włosy pachniały drzewem
sandałowym, a jej skóra waniliowym balsamem.
W jednej chwili Simon zrozumiał, ile dla niego znaczyła Isabelle. Uzmysłowił sobie, że Nocna Łowczyni znajdowała się w każdym zakamarku jego
umysłu. Widział ją na ulicy, w barze, na widowni, kiedy występował na scenie, a nawet pod prysznicem i w snach. Simon nie miał pojęcia, co się z nim działo.
Kiedy przebywał w jej obecności, czuł się tak onieśmielony i bezbronny; jąkał
się, jakby Magnus w jednej chwili za pomoc czarów pozbawił go mowy.
Uświadomił
sobie nagle, że pragnął dotknąć skóry Isabelle. Chciał wdychać zapach
całego jej ciała. Opanuj się, skarcił siebie w myślach. Zamknął powieki, by zmusić się
do spania, lecz nie potrafił. Mimo tego, że był Chodzącym Za Dnia,
nocy i tak go wzywała, przez co nie mógł zasnąć, a potem za dnia musiał odsypiać.
Kiedy otworzył oczy, zauważył, że Isabelle nie spała. Nie leżała już na boku,
siedziała przodem, spoglądając na niego z uśmiechem. Dziewczyna na czworakach przybliżyła się do Simona, a on nagle poczuł, jak krew w jego żyłach zaczęła mocno pulsować. Po chwili jej ręce objęły go czule – jak jej czoło zetknęło się z
jego czołem. Mógł teraz bez problemu spoglądać w ciemnobrązowe oczy Nocnej Łowczyni,
widzieć dokładnie zarys całego ciała – a co najważniejsze – mógł swobodnie
wdychać jej zapach, tak cudowny i aromatyczny.
– Nie mogę
zasnąć, kiedy cię nie ma obok mnie – powiedziała cicho Isabelle.
– Nie
spałaś? – Starał się, by jego głos również był spokojny.
Nocna Łowczyni potrząsnęła głową, uśmiechając się szeroko.
Przez
chwilę patrzyli sobie w oczy, nie wypowiadając przy tym żadnych słów. Nie potrzebowali
ich. Sami doskonale wiedzieli, że ich gesty i spojrzenia były wystarczające, żeby
mogli wyrazić to, co do siebie czują. Isabelle dotykała czołem jego
czoła, głaskała delikatnie nosem jego nos, a po chwili poczuł, jak jej usta musnęły lekko jego wargi – chłopak lekko wzdrygnął.
–
Wszystkiego najlepszego, Simonie – uśmiechnęła się.
– Dziękuję.
Potem
Isabelle ułożyła głowę na jego ramionach i zasnęła z uśmiechem na ustach. Simon
wygiął kąciki ust do góry, czując, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. A raczej, najszczęśliwszym wampirem...
To były
jego najlepsze urodziny.
___
Mój pierwszy FF Darów Anioła, więc mam nadzieję, że się Wam podobało. Mi pisało się go bardzo przyjemnie.
Zauważyłam, że w Obserwowanych coś się u mnie dzieje. Zamiast pseudonimu pojawia mi się moje imię i nazwisko... Trochę tym faktem jestem zaskoczona, ale w zasadzie to nawet mi nie przeszkadza, bo i tak widzę Wasze wyświetlone rozdziały na pulpicie. Choć może ktoś wie, jak to naprawić?
Czy u Was też jest tak słonecznie i pięknie? Aż chce się iść na spacerek^^ Zapowiada się wspaniały weekend, heh. Tyle dobrego po tygodniu pracy :)
Zauważyłam, że w Obserwowanych coś się u mnie dzieje. Zamiast pseudonimu pojawia mi się moje imię i nazwisko... Trochę tym faktem jestem zaskoczona, ale w zasadzie to nawet mi nie przeszkadza, bo i tak widzę Wasze wyświetlone rozdziały na pulpicie. Choć może ktoś wie, jak to naprawić?
Czy u Was też jest tak słonecznie i pięknie? Aż chce się iść na spacerek^^ Zapowiada się wspaniały weekend, heh. Tyle dobrego po tygodniu pracy :)
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńAch, jak bardzo się cieszę. Wiedz (może i wiesz), że czekałam. Wiadomo już coś o publikacji kolejnych części (ech, wiadomo, o co chodzi). Jeżeli gdzieś takową informację umieściłaś, chyba jestem ślepa...
Przy pierwszym akapicie się zaśmiałam, choć zabawny to on nie był. Przypomniał mi się po prostu pewien crack, w którym jest scena:
a) gdy Simon z kapelą śpiewa (Forever young),
b) wyjście z grobu itd., a w tle (Oh, no, no, no, no, it was just a song!).
Moje Malecowe serduszko cierpi. Kwestia nieśmiertelności dobija mnie jak Aleca.
Wyobraź sobie moją minę przy tym fragmencie (Jak zwykle eksponowała swoim seksapilem; miała na sobie obcisłą sukienkę z wielkim dekoltem, sięgającą jej do połowy ud), gdy na początku zrozumiałam, że Izzy miała dekolt do połowy ud. Tak, trochę słabo kontaktuję.
Na początku nie spodziewałam się Sizzy. Ale to na pewno była miła niespodzianka.
Trzymaj się.
Najbliższe publikacje umieszczam po prawej stronie w informacjach - tam piszę, co niebawem się pojawi. Jeśli chodzi o Dary Anioła, w zasadzie kolejny post jest krótki, więc może jakoś go wcisnę w inne posty ;)
UsuńBardzo lubię te miniaturkę, dlatego Sizzy trafiło na pierwsze miejsce, mimo że pisany był później, heh ;)
Dzięki za wyłapanie błędu, poprawiłam :)
Dziękuję Ci serdecznie za opinię ;*
nie znam oryginału, więc poczekam na następny wpis. ale kocham ten szablon :p i megamiło mi się zrobiło, widząc reklamę KKB. pozdrawiam gorąco :*
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo ;* A tak sobie pomyślałam, żeby spróbować znów z szablonem tło i zrobić coś minimalistycznego :)
UsuńI nie ma za co, reklama jest ważna, heh ;)
Również pozdrawiam ;*
Ja pewnie należę do mniejszości, ale nie czytałam jeszcze Darów Anioła! Ale to nie zmienia faktu, że Twój post czytało mi się bardzo przyjemnie i będę czekała na resztę;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ślicznie, że przeczytałaś ;) :*
UsuńA książki polecam ;)