25 marca 2015

Autorskie: Odruch serca - Impreza firmowa, cz.2

Paul znalazł się w sali pełnych wystrojonych ludzi. Ogólnie nie lubił nosić garniturów, lecz wiedział, że gdyby przyszedł na tę imprezę w dżinsach i koszuli, zrobiłby Michaelowi wstyd. Dlatego poświęcił się i założył garnitur, który należał kiedyś do jego ojca. Choć i tak spoglądali na niego z zaciekawieniem, kiedy szedł tuż obok ich kolegi. Mike ostrzegł go przed tym, lecz nie sądził, że to będzie aż tak wielka niespodzianka dla nich, że dyrektor finansowy nie przyszedł na przyjęcie sam.
Michael wziął z baru dwa kieliszki z szampanem. Sączyli musujący napój, a Mike pokazywał osoby, z którymi pracował – mówił, kto jest kim i jakie miał z nim relacje. Okazało się, że z większością się dogadywał, ale to tylko w kwestiach zawodowych. Z jedyną osobą, z którą rozmawiał także o swoim prywatnym życiu (nie licząc szefa), była jego sekretarka, Miranda Bell. Niestety Paul nie poznał kobiety, ponieważ asystentki dyrektorów zazwyczaj nie pokazywały się na takich uroczystościach.
Wkrótce pokazał mu syna jego szefa. Stał przy stoliku, rozmawiając z młodym jasnowłosym chłopakiem. Justin był chudym osiemnastolatkiem o czarnych włosach i miodowych oczach. Miał na sobie szare spodnie, rozpiętą marynarkę, której rękawy sięgały do łokci, oraz białą bluzkę z napisem: tydzień mody.
Justin zapowiada się na dobrego projektanta mody – oznajmił Michael.
To widać – przyznał. – Przez to pewnie dobrze rysuje – rzekł zaciekawiony, nie spuszczając wzroku z chłopaka.
Niebawem Justin zauważył Michaela, pomachał mu na powitanie. Chłopak szepnął parę słów do swojego przyjaciela i podeszli do nich razem.
Cześć, Mike. Dobrze cię widzieć.
Ciebie również, Justinie.
Nastolatek przedstawił im swojego chłopaka Davida. Michael uczynił to samo z nim, lecz zamiast słowa mój chłopak użył określenia mój przyjaciel. Paulowi odpowiadała na chwilę obecną taka relacja. Przecież to było ich drugie spotkanie.
Przyjaciel? Nigdy nie przychodzisz na przyjęcia z przyjacielem? – zdziwił się Justin, mocno akceptując ostatnie słowo. Po chwili młody Johnson uśmiechnął się szeroko. – Spotykacie się! – powiedział radośnie, nie przejmując się tym, że paru ludzi odwróciło się w ich stronę. – Michael, nie znałem cię od tej strony. Mówiłeś, że związki są tylko dla heteroseksualistów. A tu proszę.
Było, minęło – odezwał się, patrząc na Paula z uśmiechem.
Pewnie mój ojciec za niedługo cię złapie, więc my zmykamy – powiedział Justin, zerkając na Davida, który przytaknął.
Nie zostaniecie na dłużej?
Nie, przyszedłem na chwilę się pokazać – oznajmił. – Idziemy do teatru na Wicked. David załatwił nam bilety w drugim rzędzie.
Bawcie się dobrze.
 Chłopcy zniknęli im z oczu. Chwilę potem zjawił się prezes firmy, Harry Johnson. Był pięćdziesięcioletnim mężczyzną o czarnych włosach i brązowych oczach. Szedł pod rękę z kobietą o jasnych włosach, które spięte miała w eleganckiego koka. Na sobie miała czerwoną do kolan prostą sukienkę, a jej szyję i uszy zdobiły białe perły. Z tego co się dowiedział od Michaela, Johnson znów zaczął randkować, kiedy minęły dwa lata od śmierci jego żony Sary. Z April Donovan spotykał się od niecałego roku. Miała czterdzieści sześć lat, dwie dorosłe córki i także straciła męża.
Johnson uśmiechnął się szeroko do Michaela, klepiąc go po ramieniu. Paul nie sądził, że mógł mieć tak dobre relacje z szefem. Widocznie musiał być naprawdę dobry w swojej branży, skoro zasłużył sobie na przyjaźń z Johnsonem.
Pozwól, że przedstawię ci Paula – powiedział Michael, spoglądając na niego z uśmiechem. – To mój przyjaciel.
Podali sobie dłonie, a Paul poczuł mocny uścisk mężczyzny. Prezes przez chwilę spoglądał na niego uważnie.
Widzę Michael, że w końcu zaczynasz prawdziwie żyć. A to dobrze, bo wiesz jak liczę na ciebie w stosunku do Justina – powiedział stanowczym, a jednocześnie zmartwionym głosem. – Chłopak dorasta, a ja nie mogę mu pomóc w związkach, skoro mamy inne upodobania. Justin potrzebuje kogoś takiego jak ty.
Zawsze możesz na mnie polegać, Harry.
I to jest najważniejsze, Michael – uśmiechnął się. – A teraz przepraszam, ale zostawię was, bo przyszedł Peter White, z którym wczoraj podpisaliśmy umowę. Niech cię Mike, coś ty zrobił, że zgodził się wyłożyć więcej środków pieniężnych niż my, to tylko Bóg jeden wie. Aha – dodał, zatrzymując się w połowie kroku. –  Gdzieś tutaj kręci się asystentka Sama Browna, który chce u nas zareklamować swoją firmę. Nie pozwól, by Brown wziął czterdzieści procent zysku z kampanii. Piętnaście procent, to moje ostatnie słowo.
Posłuchaj, Paul – odezwał się Michael, gdy tylko Johnson zniknął im z pola widzenia. – Załatwię tę sprawę z Brownem i będziemy mogli stąd iść.
Paul uśmiechnął się do niego szeroko.
~*~
Michael odwiózł Paula z powrotem po domu. Wiedział, że ich druga randka nie okazała się w miarę dobra, bo kto by zapraszał partnera na przyjęcia firmowe. Jednakże nie miał wyboru, chciał spotkać się z Paulem, a nie wytrzymałby do jutra.
Mike, może wejdziesz jeszcze do góry? – zapytał Paul z nadzieją w głosie. – Chyba że musisz już jechać, by popracować?
Nie muszę pracować aż do niedzieli – uśmiechnął się szeroko, ujmując jego dłoń w swoją. – Dlatego skorzystam z propozycji.
Mieszkanie Paula było średniej wielkości. Mały przedpokój, a potem znalazł się w salonie, która połączona została z kuchnią. Naprzeciw znajdowały się drzwi, które prowadziły do następnego pomieszczenia. Na samym środku stał szklany stolik, fotel oraz kanapa, na której usiadł. Michael zorientował się, że widział przed sobą obrazy Paula, było ich szczęść, a siódmy znajdował się na stojaku, który nie został jeszcze dokończony. Wszystkie prezentowały portrety mężczyzn w garniturach. Musiał przyznać, że Paul miał prawdziwy talent, obrazy naprawdę wyglądały realistycznie.
Od kiedy to malujesz mężczyzn w garniturach – rzekł, kiedy Paul usiadł obok niego i podał mu kieliszek z czerwonym winem. – Mówiłeś, że czujesz się dobrze malując krajobrazy.
Ostatnio dostałem dość sporo takich zamówień. Sprzedałem jeden taki obraz za pięć tysięcy, a miałem ich osiem. A teraz mam jeszcze siedem. Opłaca mi się robić portrety.
Interes kwitnie – uśmiechnął się do mężczyzny. Wkrótce Michael zauważył w kącie, za pozostałymi obrazami, niewielki obraz, który został zakryty płachtą. Nie zauważył go wcześniej, więc zaciekawiony podszedł tam, by zobaczyć obraz. – Mogę zobaczyć? – zapytał Paula.
Tak, możesz – powiedział, choć wyczuł w jego głosie lekkie zawahanie.
Michael osłonił obraz. Przed jego oczami ukazał się portret mężczyzny, lecz ten różnił się od tych siedmiu. Został namalowany w brązowym swetrze i jasnych spodniach. Miał brązowe oczy, owalną twarz i wąskie usta. Postać siedziała w fotelu z czerwonym kubkiem w lewej dłoni.
To jest Louis – rzekł, wyprzedzając Michaela z pytaniem o mężczyznę z obrazu. – Dwa lata temu go namalowałem. Dwa tygodnie przed jego śmiercią. Był policjantem i zginął w czasie akcji. Nigdy nie zobaczył tego obrazu – rzekł, a na twarzy Paula pojawił się cień smutku. – Miał to być prezent na jego trzydzieste czwarte urodziny.
Michael wrócił do Paula, siadając na kanapie. Spojrzał na mężczyznę z troską.
Był ci bliski? – spytał.
Tak – odparł. – Byliśmy ze sobą pół roku. Miałem się do niego wprowadzić, a zamiast tego usłyszałem od komendanta, że Louis nie żyje.
Przykro mi.
To nic – rzekł, spoglądając na Michaela z lekkim uśmiechem. – Louis z pewnością by chciał, bym dalej mógł żyć. W gruncie rzeczy jesteś pierwszym mężczyzną, z którym spotykam się na poważnie od jego śmierci.
Pokażesz mi swoje krajobrazy? – zmienił temat, kiedy nastała pomiędzy nimi niezręczna cisza. – Chętnie zobaczę twoje prace.
Paul zaprowadził Michaela do następnego pomieszczenia.

6 komentarzy:

  1. Paul przeżył swoją własną tragedię i ta strata z pewnością ma nadal swój wydźwięk. Szkoda mi go naprawdę, ale wierzę, że jego coraz bardziej zaścielające się relacje z Michaelem zdziałają cuda. Trzymam za nich kciuki! ;)

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta zieleń mnie zabija haha xD +ucięłaś ręce modelce :<
    Zbyt krótkie te rozdziały, mam wrażenie, że czegoś tu za mało i że za mało wnoszą, mimo że małymi częściami przedstawiasz nam ich przeszłość jak i obecne losy.Paul z pewnością przeżywał śmierć swojego byłego partnera, zwłaszcza, że mieli razem powazne plany. Ale dobrze, że ruszył do przodu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście przesadziłam z tą zielenią :) Ale mam plan awaryjny... Mam nadzieje, że teraz jest troszkę lepiej.
      Tak, są krótkie posty , bo to przecież opowiadanie minimalistyczne. Przynajmniej tak chciałam, żeby wyszło.

      Usuń
    2. Zdecydowanie lepiej :) To Ania Rubik? Jakaś znajoma ta twarz :P

      Usuń
  3. Wybacz, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału. Cieszę się, że Michael ma szefa po swojej stronie. No i że mężczyźni zdecydowali się pokazać razem na przyjęciu, choć z pewnością musieli liczyć się z tym, że niektórzy nie będą patrzeć na nich przychylnie.
    Podobało mi się to oglądanie obrazów, zwłaszcza, że doszło tam do ważnego odkrycia. Współczuję Paulowi. Dobrze, że teraz przestał być sam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy