16 grudnia 2015

Pod osłoną nocy: 10. Każda chwila


„Kiedy odchodzisz, czuję się jakbym stracił część umysłu.
Ukradziony.”
Adam Lambert – Underground
Rok 1999r.
Okazało się, że Mike nie zamienił się w żadną bestię.
I tak co miesiąc przez okrągły rok, odkąd zamieszkaliśmy w domu Aarona.
Gdy opowiedzieli nam całą historię, spoglądanie każdej nocy na księżyc było dla nas przez te dwa tygodnie dużym oczekiwaniem, ale nic się jednak nie stało, kiedy Mike spojrzał na pełną tarczę księżyca. Przez moment myśleliśmy, że Naira się pomyliła i że to nie on był tym z przepowiedni, lecz Mike szybko zaprzeczył – uwierzył, że to on, bo pomimo tego, że się nie zmienił, działanie pełnego księżyca bardzo go pobudziło. Czuł jego zew.
Od tamtej pory zrozumiał, że musi poświęcić każdą chwilę na trening. Trenował z Agrypinem, by jak najlepiej przygotować się na starcie z Charwichem. Nie wiedział, co go czekało, gdy dopełni się przeznaczenie, ale obiecał Aaronowi, jak i pozostałym, że pomoże im zakończyć tę wojnę.
Z tego wszystkiego miałem mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłem się, że w Miku pojawiła się tak wielka determinacja i chęć do działania – nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę u niego taką stanowczość, ale zaś z drugiej strony potwornie się o niego bałem. A co jeśli nie będzie zdolny pokonać naszego mentora? Wierzyłem w jego siłę, ale świadomość tego, że mogę go stracić było silniejsze ode mnie. Wielokrotnie rozmawiałem na ten temat z Nairą, lecz ta nie mogła mi zagwarantować tego, czy przeżyje to starcie.
Oczywiście nie powiedziałem Mikowi o swoich obawach, razem z nim poświęcałem ten czas na doskonalenie się w sztukach walki. Agrypin i Jose byli świetnymi wojownikami, nauczyli nas jak pożytecznie wykorzystywać swoją siłę.
Musieliśmy przyznać, że rozgryzienie Jose’a było trudne, ale doszliśmy do porozumienia. Pomimo tego, że wciąż ukrywał swoją tajemnicę ludzkiego życia (Agrypin – jego mentor – nie chciał nam zdradzić, co go tak trapiło, uważał, że sam powinien opowiedzieć swoją historię), to jednak przekonał się do nas i trenowanie z nim było o wiele lepsze – cokolwiek to znaczyło.
Poznaliśmy także innych wampirów, którzy, w odróżnieniu od Jose’a, chętnie opowiadali historię swojego życia.
Jak na przykład Archie – czarnowłosy wampir pochodzący z czasów średniowiecza. Mieszkał z rodzicami i rodzeństwem w obecnej Szkocji i ich wioska od lat była atakowana przez wampiry, które stworzył Charwich. Jego ojciec, jak i on sam, bronili swojej rodziny, tworząc różne wynalazki na potwory, lecz pewnego dnia to nie wystarczyło – armia zwolenników pierwszego wampira zwiększała się. Rodzina Archiego przepłaciła to życiem, a on został cudem uratowany przez Yamara. Początkowo nie mógł pogodzić się z tym, w co się zamienił – bądź co bądź od lat polował na wampiry, a potem nagle sam nim się stał. Ale przekonał się do ludzi Aarona, zobaczył w nich, jak to sam określił, dobro. Od tamtej pory tworzył dalej swoje wynalazki, by mogli używać je przeciwko zwolenników Charwicha. Nie lubił walczyć, wolał spokój, by móc pogrążyć się w swoim świecie tworzenia broni dla wroga – chciał chociaż takim sposobem pomóc Aaronowi.
Była też Sonia – wampirzyca o blond włosach i niebieskich oczach, pochodząca z Polski. Została przemieniona przez Nairę w tysiąc dziewięćset czterdziestym drugim roku, wyciągnęła ją z obozu koncentracyjnego Auschwitz. Mało mówiła o tym co się stało, ale wielokrotnie powtarzała, jak bardzo była wdzięczna Nairze za uratowanie życia – jakiekolwiek ono się stało. Trzymała się na uboczu, cały czas będąc w towarzystwie swojej mentorki, lecz ostatnio zauważyłem, że pomiędzy nią a Josem coś zaiskrzyło, choć obydwoje w jakiś sposób nie mogli do siebie dotrzeć. Sonia chciała uczestniczyć w wojnie, więc Jose uczył ją, jak wykorzystać swoją siłę w sztukach walki. Też byłem jego uczniem, dlatego wiedziałem, że coś się działo. Kiedy zapytałem Jose’a o jego relacje z Sonią, ten zbył mnie, mówiąc, abym zajął się własnym związkiem.
I też tak zrobiłem.
Oficjalnie ja i Mike jesteśmy razem. Przekroczyliśmy granicę i staliśmy się kochankami.
Nie wiedziałem, co przyniesie nowe stulecie, kiedy Mike zmierzy się z pierwszym wampirem, ale uświadomiłem sobie, że nie warto marnować czasu, pomimo tego, że możemy żyć wiecznie. Bo czy na pewno mamy tę całą wieczność? Czekała nas wojna, a na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Ta myśl spowodowała, że pragnąłem każdą chwilę spędzać z Mikem. Trenowaliśmy, a potem oboje zamykaliśmy się w swojej komnacie.
Leżałem wtulony w Mika i słuchałem, jak jego krew krążyła w żyłach. Lubiłem ten moment, bo wtedy mogłem całkowicie nacieszyć się bliskością swojego partnera – mogliśmy tak leżeć w milczeniu nawet przez parę godzin.
Po chwili spojrzałem na niego. Miał zamknięte oczy, pogrążony we własnych myślach – trochę szkoda, że nie mogłem ich odczytać, świetnie się maskował. Aby sprowadzić go na ziemię, musnąłem lekko wargami jego nagi brzuch, a potem zacząłem wędrować ustami coraz to wyżej, docierając do obojczyka. Usłyszałem ciche westchnięcie Mika, więc spojrzałem na niego raz jeszcze – tym razem miał otwarte oczy.
Znów błądziłeś myślami beze mnie, nieładnie – uśmiechnąłem się figlarnie, po czym pocałowałem go w usta.
Nie są to przyjemne myśli, a nie chcę burzyć nastroju – wyjaśnił, siląc się na lekki uśmiech.
Przecież wiesz, że teraz każdy myśli o tym, że co nas czeka.
Ale to nie tylko o to chodzi, Sollyn.
Spojrzałem na niego zdezorientowany.
Chodzi o to, jak bardzo się o mnie martwisz – wyznał. – Wspierasz każdego dnia, za co jestem ci naprawdę bardzo wdzięczny, ale widzę z jaką trudnością to wszystko znosisz, mając świadomość tego, że mogę nie wygrać tego pojedynku. Wiem, że nie chciałeś mi mówić o swoich obawach, ale ja i tak o nich wiedziałem. Też bym je miał, gdybyś to ty był na moim miejscu, dlatego rozumiem twoje zachowanie i to mnie martwi.
Nie miałem pojęcia, co mu odpowiedzieć. Patrzyłem na jego piękną twarz i nie mogłem pojąć tego, że Mike tak dobrze mnie znał.
Jesteś niemożliwy – odparłem z uśmiechem, no co Mike odpowiedział mi tym samym. – Kocham cię – wyznałem.
Ja też cię kocham, Sollyn.
Pocałowałem go lekko w usta, patrząc cały czas na niego uważnie. Po chwili zgłębiłem pieszczotę, wbijając się w jego wargi z wielką zachłannością.
Chciałem już zniżać się w dół, lecz nagle usłyszałem hałas. Zerwaliśmy się z Mikem do góry, po czym w swoich myślach usłyszeliśmy głos Aarona:
"Sollyn, Mike, natychmiast zjawcie się w głównym holu. Mamy kłopoty."
___

 A myślałam, że zakończę te mini opowiadanie w tym roku, a tu proszę, zakończymy po nowym roku, trochę rozszerzyła mi się ta historia o dwie notki więcej^^ 

I tak myślę zacząć robić szablony, tak dla Was, nie tylko dla siebie. Chcę spróbować. Co sądzicie? Może macie jakieś propozycje?

Kochani, a z okazji świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkiego dobrego. Byśmy choć na chwilę zapomnieli o smutkach i kłopotach, a na ustach widniał szeroki uśmiech :*:*

4 komentarze:

  1. No widzisz! I znowu to robisz! Znowu kończysz w takim momencie i każesz nam czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy! To nie fair :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Biegniesz trochę z akcja, chciałabym poznac wiecej szczegółów dotyczących nowego miejsca zycia głównych bohaterów, ich nowych... Towarzyszy i w ogole. usprawiedliwia Cie nieco to, Że to krótka miniaturka, ale taki jeden rozdział to by sie przydał, skoro postanowiłaś przeskoczyć aż o rok (podejrzewam, ze ze względu na datę). Czuje, ze Mike moze sie przemienić w wiellolaka juz niedługo... Ciesze sie, ze bohaterowie sa juz na serio razem i że sie z tym nie kryją ;) choc dziwnie to napisałaś, ze nie sa kochankami, raczej to naprawdę miłość, tak mógłby powiedzieć ktos z boku, ale nie jeden z zainteresowanych, ze tak powiem. Zakończyłas w kluczowym miejscu,, ciekawe coz to sie takiego stało xD. Czyżby atak wrogów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mam nic przeciwko, że opowiadanie będzie miało dwa rozdziały więcej, szczególnie że to bardzo ciekawa historia.
    Czyli jednak Mike się nie przemienił. Dwanaście pełni to całkiem sporo, więc zastanawiam się, czy w związku z moją pierwszą teorią Mike nigdy się nie przemieni przez to, że jest wampirem, czy może ten roczny trening nieco mu pomoże i niedługo coś się zmieni. Swoją drogą tak sobie teraz pomyślałam, że przemiana istoty nieumarłej byłaby bardzo intrygująca.
    Fajnie, że Sollyn i Mike są ze sobą już tak na poważnie. Mam tylko nadzieję, że ich obawy są bezpodstawne i nadchodząca wojna nie zniszczy tego związku.
    I oczywiście zakończenie w momencie, w którym aż chciałoby się czytać dalej. Czyżby to wezwanie zwiastowało początek wojny?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, jednak nici z przemiany. Trochę szkoda, ale dobrze, że nie jest przewidywalnie. Szkoda że oszczędziłaś nam szczegółów związanych z rozwijaniem się relacji Sollyna i Mike'a. Ale cieszę się, że wszystko się między nimi układa i czekam na urocze sceny.
    Te cliffhangery... Kocham, poważnie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy