3 stycznia
2000r.
Yamar szedł
równym krokiem za swoim mentorem, który po krótkiej walce z Agrypinem zaczął
nakładać na siebie bordową kamizelkę oraz surdut. Od zawsze zastanawiał się,
dlaczego Jose nie podążał za współczesną modą i nie ubierał się w swobodne,
materiałowe spodnie oraz koszule z krótkimi rękawami. Wolał uszanować jego
styl, choć do końca tego nie rozumiał. Był zdania, że od czasu do czasu powinno
się zmieniać garderobę. Z żoną robił to regularnie.
W zasadzie nie miał wyboru. Amira poświęcała swój wolny czas na szyciu ubrań i dość
często służył jej jako manekin. Z początku robiła je tylko dla nich, ale później
uznała, że warto poszerzyć wiedzę z krawiectwa i zaczęła również szyć dla
reszty. Nawet zaproponowała Jose’owi zmianę wizerunku, przed oczami miała już wyobrażony
strój dla mentora, lecz ten odmówił, mówiąc, że czuł się bardzo dobrze w swoich
ubraniach. Hinduska z wielkim trudem uszanowała decyzję Hiszpana. Choć, gdyby Jose zmienił kiedyś zdanie, czekały na niego nowe ubrania w pracowni jego żony.
Amira musiała czymś się zająć, żeby nie myśleć o ich trzyletnim synu. Była bardzo
załamana po śmierci Kirana. Zresztą, Yamar również, jakby nie inaczej. Do
dzisiaj nie mógł wymazać z pamięci obrazu martwego ciała jego dziecka.
Atak na
wioskę przez zwolenników Charwicha wydarzył się tak nagle i niespodziewanie.
Yamar wtedy był poza domem, więc od razu rzucił drewno na opał, by dotrzeć do żony i
syna – by ochronić ukochane osoby. Jednakże wszystko spełzło na niczym, drogę
zatarasował mu wściekły krwiopijca, który rzucił nim o ziemię jak szmacianą
lalkę. Wbił swoje kły w jego szyję i sączył łapczywie krew. Czuł, że umiera, a jego
myśli krążyły wokół rodziny. Choć brakowało mu tchu i świat wirował przed oczami, zdołał
wypowiedzieć na głos imię żony – wymawiał je co chwilę, jakby to miało go uchronić przed zbliżając się śmiercią.
Wypowiedzenie
przez Yamara imienia ukochanej, do Jose’a powracały wspomnienia z jego
przemiany. Jak przez mgłę zobaczył zagubiony twarz Hiszpana,
który przed paroma sekundami łapczywie wyssał z niego krew. Wtedy myślał, że to
halucynacje, lecz teraz wierzył, że Jose naprawdę czuł się okropnie, że go
zaatakował. Instynkt podpowiedział Jose'owi, żeby dać Yamarowi swoją krew; przeciął
nadgarstek, a czerwona posoka zaczęła skapywać na wysuszone usta Hindusa, który po chwili usłyszał: Proszę, pij, tylko nie umieraj.
I Yamar posłuchał wampira – przywarł ustami do jego ręki, pijąc łapczywie krew. W jednej
sekundzie poczuł piekielny ból – miał wrażenie, jak wewnątrz jego ciała toczyła
się wielka batalia. Z ledwością usłyszał donośny głos Jose’a, który rozkazał mu
powiedzieć, gdzie znajdowała się jego żona.
– Coś ty mi zrobił? – powiedział wtedy zdezorientowany Hindus, patrząc, jak jego rany błyskawicznie się zagoiły.
– Nie mam czasu teraz na wyjaśnienia, gdzie twoja żona?! – krzyknął Jose.
– Coś ty mi zrobił? – powiedział wtedy zdezorientowany Hindus, patrząc, jak jego rany błyskawicznie się zagoiły.
– Nie mam czasu teraz na wyjaśnienia, gdzie twoja żona?! – krzyknął Jose.
Nagle przerażony Yamar zdał sobie sprawę, że na parę sekund zapomniał o rodzinie. Był całkowicie oszołomiony – piekielnie bolała go głowa oraz czuł mocne drapanie w przełyku. Co on z nim zrobił?! – wściekł się, po czym z niewiarygodną szybkością podążył w stronę domu.
I wtedy
zobaczył nachylającego się krwiopijcę na jego żoną. Wściekł się tak, że rzucił
się na niego, będąc zaskoczony swoją potężną siłą. Oprawca
żony był pierwszym wampirem, którego zabił – nie wiedział nawet, co robi, zdał
się całkowicie na instynkt. Po wszystkim zauważył, jak Jose karmił
swoją krwią Amirę. Yamar podszedł do niej, chcąc ją wspierać w bólu, a ona
spojrzała na niego smutnymi, brązowymi oczami, wypowiadając jedno imię: Kiran.
Świat nagle
stanął, kiedy Hindus zauważył nieruchome ciało syna. Wydawało się, jakby spał, lecz wokół
łóżka Kirana wszędzie znajdowała się krew…
– Mój mały
synku – wyszeptał Yamar, tuląc do siebie martwe ciało chłopczyka. Płakał i płakał,
kołysząc małego na boki. Po chwili również dołączyła do niego Amira, krwawe łzy
strumieniami ciekły po jej policzku.
– Tak mi
przykro – rzekł z wielkim współczuciem Jose.
Yamar w
zupełności zapomniał o jego obecności. Gdy się odezwał, spojrzał na wampira
nieufnie.
– Powinno –
powiedział złośliwie, gładząc cały czas włosy Kirana.
Jose
spuścił wzrok, a po chwili powiedział, że nie mieli dużo czasu
i musieli uciekać. Pozwolił im zabrać ich syna, żeby mogli go pochować, a potem ukrywali się przed wrogiem.
Yamar nie
mógł znieść, że sprzymierzeńcy Charwicha zaatakowali wioskę, a jeden z
nich pozbawił życia ich małej istocie. To był jeden z głównych powodów, dla
którego postanowili zostać w domu Aarona – ból po stracie dziecka bardzo
ich wykańczało, dlatego kiedy Yamar dowiedział się o
przepowiedni, postanowił nauczyć się walczyć, by w pełni wykorzystać nadprzyrodzone zdolności. Żeby raz na zawsze zakończyć panowanie Charwicha.
Wielu
zastanawiało się, dlaczego przebaczył Jose’owi – przecież on próbował go
zabić – ale Yamar patrzył na to z zupełnie innej strony. Rzeczywiście, na
początku był nieufny wobec swojego mentora, trzymał się z żoną na uboczu, kiedy
ukrywali się przed sprzymierzeńcami Charwicha, chyba każdy czułby się na ich miejscu
tak samo. Wszystko się jednak zmieniło, gdy dotarli do schronu –
zobaczył, jak Jose klęczy przed Agrypinem i prosi o wybaczenie. W tamtym
momencie przekonał się, że nie warto było go przekreślać.
I teraz,
gdy wspomnienia powróciły z tamtej nocy, Yamar uświadomił sobie, że dobrze
zrobił, że mu zaufał.
– Jose –
zwrócił się do niego Hindus, łapiąc Hiszpana za ramię. Jego mentor zatrzymał się i
spojrzał na Yamara lekko zdezorientowany, bo zobaczył na jego twarzy zmieszanie.
– Coś się
stało?
– Nic, po
prostu… wróciły do mnie wspomnienia, jak zostałem przemieniony przez ciebie w
wampira i… – urwał Yamar, widząc, jak Jose lekko się spiął, kiedy wspomniał o tamtym
dniu. – Chcę, żebyś wiedział, że nie mam do ciebie o to żalu. Co prawda
powiedziałem, że ci wybaczyłem, ale… gdy usłyszałem twoją historię tuż
przez walką z Charwichem, zrozumiałem, jak ci było ciężko. Dlatego również
cieszę się, że… w jakimś stopniu przyczyniłem się do tego, że zacząłeś
racjonalnie myśleć.
– Nawet nie
masz pojęcia, ile ci zawdzięczam, Yamar – rzekł z powagą Jose. – I moje serce
naprawdę poczuło w tym momencie ulgę, słysząc, że nie masz do mnie żalu. – Hiszpan podszedł do niego i uściskał. – Dziękuję.
– Naprawdę
musiałeś tłumić w sobie tę tajemnicę przez tyle lat? Miałbym do ciebie o wiele
mniejszy żal, gdybym wcześniej się o tym wiedział. Oszczędziłbyś mi tej
niepewności – oznajmił Yamar, kiedy szli w stronę głównej sali, żeby zwołać
wszystkich wampirów.
– Trudno
się rozmawia o takich rzeczach – powiedział ze smutkiem Hiszpan. Hindus zauważył, jak
jego mięśnie twarzy lekko się spięły. – Ale obiecuję, że już nie będę trzymał
przed tobą żadnych tajemnic. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Mimo…
zagmatwanej przeszłości.
– Tak,
jesteśmy przyjaciółmi.
– Skoro to
potwierdzasz – rzekł z uśmiechem Jose. – To oznajmiam ci jako
pierwszemu, że właśnie przed paroma minutami zostałem mianowany zastępcą
Agrypina.
Yamar
zatrzymał się w połowie, patrząc na mentora totalnie zaskoczony.
–
Naprawdę? To gratuluję!
– Prośba, byś
nie mów nikomu, Amirze również. Agrypin z pewnością ogłosi to na
zebraniu.
– Nie
powiesz nawet Sonii? – zapytał tajemniczo Hindus. Wiedział, ile dla niego znaczyła Polka.
– Dla niej to też
ma być niespodzianka – oznajmił krótko Hiszpan, by sprytnie ominąć temat rozmowy o
uczuciach. – Czas powiadomić wszystkich o spotkaniu.
Yamar
kiwnął głową, po czym oznajmił dodatkowo, że powiadomi wszystkich, by nie
przemęczali Mika. Domyślał się, że mogliby go obłapiać ramionami, dziękując mu za
pokój w świecie wampirów. Sam miał ochotę wyściskać Węgra – bądź co bądź, pomścił
za niego śmierć Kirana – ale w tym momencie Mike potrzebował spokoju. Dopiero
co się obudził.
___
Mam nadzieję, że miniaturka się podobała. Czekam na Wasze opinie i proszę jak zwykle o wskazanie błędów, będę wdzięczna.
Post dedykowany Legilimencji :*
Post dedykowany Legilimencji :*
Rozdział podobał mi się coraz bardziej wraz z czytaniem. Początkowo zastanawiałam sie nieco, kim wlasciwie jest Yamur, ale pozniej juz przestałam. Wciągnęłam sie w te historie z przeszłości, ktora trudno jest jednoznacznie ocenić. Ale wydaje mi sie, ze Jose nie byl sobą i zasłużył na wybaczenie. Jak i na tytuł w teraźniejszości. Jesli chodzi o błędy, powinno byc raz szyję, a raz tajemnicę; zauwazylam tez mylenie prologiem w niektórych opisach
OdpowiedzUsuńO relacji Yamara i Jose'a z przeszłości będzie jeszcze wspomniane. Pokażę jeszcze ich całkowite zachowania, jak dotarli po raz pierwszy do schronu.
UsuńDziękuję za wyłapane błędy i za opinię :*
Początkowo chyba trochę pogubiłam się w kompozycji xD Ale już ogarnęłam. Faktycznie, sytuacja trudna do rozwiązania, z jednej strony podziwiam Yamura, że jest w takich dobrych kontaktach z Jose, że przełknął ten żal. Lubię takie trudne tematy, dlatego cieszę się, że zadedykowałaś mi akurat ten rozdział, daje do myslenia ^_^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Yamar dał szansę Jose'owi, a to świadczy o tym, że hindus jest naprawdę porządny - z pewnych względów lubię tę postać :)Jeszcze przedstawie Wam relacja Jose'a i Yamara z przeszłości :)
UsuńDziękuję ślicznie za opinię :*
Muszę przyznać, że jestem dumna z Yamura, naprawdę. Cieszę się, że był w stanie wybaczyć i zaakceptować to co się stało, chociaż to musi być coś strasznego - żyć całą wieczność bez ukochanego syna. Mimo wszystko potęga przebaczenia jest ogromna. Jestem ciekawa co będzie dalej! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńA tak, Yamar wykazał się naprawdę dużą odwagą, aby przebaczyć Jose'owi za to co mu zrobił - i tak, masz rację, potęga przebaczenia nie ma granic ;) Jeszcze mam zamiar umieścić post o relacji Jose'a i Yamara za czasów średniowiecza :)
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz :*