Rok 1398.
Jose czuł
się speszony, siedząc naprzeciwko swojego mentora. Agrypin przyglądał mu się z
wielką uwagą – siedział wyprostowany, jego łokcie spoczywały na oparciu krzesła,
a dłonie miał splecione jak do modlitwy i ułożone pod brodą. Hiszpan po raz
pierwszy mógł spojrzeć na niego z tak lekką swobodą. Ostatnim razem widział Greka w Hiszpanii,
w noc, kiedy on go przemienił – miał wtedy zmieszaną twarz, która przesiąknięta
była krwią Jose'a.
Teraz Agrypin
był spokojny i zatroskany. Wcześniej wydawał mu się o wiele niższy i bardziej
smukły, ale najwidoczniej wzrok go zawiódł, bo miał przed sobą wampira o
postawnej budowie, czarnych włosach, gęstych brwiach i kwadratowej szczęce. Ubrany
był na czarno; bawełniana tunika z białymi guzikami oraz lniane spodnie, ścięte
w pasie brązowym paskiem oraz okryte do kolan butami ze skóry.
Jose również
miał na sobie tunikę i lniane spodnie, ale były z ciemnogranatowej bawełny. Grek poprosił go, żeby najpierw się wykąpał i przebrał w świeże ubrania, by potem mogli spokojnie porozmawiać. Choć dokonał całkowitej ablucji ciała, Hiszpan nie czuł się w pełni oczyszczony. Nawet zimna woda ze strumienia, która
znajdowała się w pobliżu schronu, nie była wstanie zmyć z niego wstydu i
poczucia winy. Siedział na krześle przed mentorem, uciekając cały czas
wzrokiem, jakby szare ściany komnat, w którym obecnie się znajdowali, były ciekawsze
od niebieskich tęczówek Agrypina.
Właśnie,
jego oczy. Uzmysłowił sobie, że tamtej nocy Grek nie zaatakował go bez powodu – nie
pragnął krwi Jose’a, żeby tylko zaspokoić głód. Nie widział czerwonych oczu,
zapamiętał te błękitne, przepełnione wtedy wielkim smutkiem. Przypuszczał, że w
tracie tej rozmowy usłyszy od niego, jaki był powód, że zmienił Hiszpana w
wampira.
– Yamar i
Amira – odezwał się Agrypin, przerywając tę niezręczną i pełną napięcia ciszę. Jose nabrał odwagi i spojrzał w oczy mentora.
– Jesteś ich stwórcą, więc znasz sposób przemiany wampira. Dziwne, kiedyś
sądziłem, że ja cię tego nauczę – uśmiechnął się lekko, opuszczając ręce na
oparcie krzesła.
– Wybacz
mi, że cię opuściłem – powiedział rozpaczliwie Jose.
– Zrobiłem
to parę godzin temu, kiedy klęczałeś u moich stóp – odparł spokojnie Grek. – Nie proszę cię o wyjaśnienia, chodzi
mi, żebyś opowiedział coś o sobie. Pozwoliłem ci odejść, dałem wolną drogę, choć
zrobiłem to z wielkim bólem serca. Sądziłem wtedy, że masz do mnie żal, że nie potrafiłem uratować Marii. Że po
tym wszystkim w ogóle nie będziesz chciał mnie znać. Ale jednak jesteś tutaj,
więc… Chcę usłyszeć twoją historię, Jose.
– Nie wiem,
czy będę wstanie… – urwał w połowie Hiszpan, spuszczając głowę w dół. Z ledwością
powstrzymał swoje krwawe łzy, które uparcie chciały popłynąć po jego
gładkiej skórze.
– Proszę,
Jose – rzekł niemal błagalnym głosem Grek. – Wiem, że ci trudno, ale… chyba jesteś
mi to winien.
Jose przełknął głośno ślinę, czując jeszcze w przełyku smak krwi Amiry. Agrypin miał
rację, był wobec niego dłużny. Opuścił wampira bez słowa, rozgniewany, w
momencie, kiedy go najbardziej potrzebował. Dlatego po chwili wyprostował się
na krześle, spoglądając teraz na mentora pewnie, po czym zaczął opowiadać...
Z trudem
wypowiadał słowa, czuł gulę w gardle, jak mówił o okropnościach, które
wyczyniał. Historia raniła jego uszy, sumienie gryzło go dogłębnie, kiedy
opowiadał, jak mordował niewinnych mężczyzn, kobiet, a nawet nastolatków, którzy dopiero wstępowały w wiek dojrzały. Potem opowiedział o
Charwichu; jak wstąpił w jego szeregi i dla niego zabijał, jak tworzył nowych
dzieci nocy, żeby powiększyć armię zwolenników pierwszego wampira.
Kiedy
skończył opowiadać, sądził, że Agrypin będzie na niego zły, że dopuścił się do
takich zbrodni. Tymczasem Grek patrzył na Hiszpana z wielkim smutkiem i współczuciem.
– Dziękuję,
że mi o wszystkim opowiedziałeś. – Jego mentor spojrzał na Jose'a wdzięcznością. – A teraz ty, śmiało,
możesz mnie zapytać, o co chcesz.
Hiszpan spoglądał na Greka uważnie, miał wiele pytań. Po chwili jednak uświadomił sobie, że po jego głowie krążyła tylko jedna uciążliwa zagadka.
– Dlaczego…?
– urwał Jose, czując wielką gulę w gardle. Minęła chwila, zanim ponownie się
odezwał: – Dlaczego postanowiłeś zmienić mnie w wampira?
– A
dlaczego ty zmieniłeś Yamara i jego żonę? – odpowiedział pytaniem na pytanie Agrypin. Hiszpan uśmiechnął się lekko, zrobił to po raz pierwszy, odkąd tutaj się zjawił.
Powód przemiany Hindusów był osobisty, więc domyślał się, co Grek chciał przez to powiedzieć. – Umierałeś, Jose – odezwał się po krótkiej chwili, w głosie mentora
wyczuł wiele trosk. – Leżałeś w kałuży własnej krwi na polu bitwy, bezbronny,
myślący jedynie o swojej ukochanej. Przypominałeś mnie samego. – Agrypin
zamilkł na chwilę, spuszczając głowę w dół. Hiszpan zorientował się, że wykonał
ten gest dopiero po raz pierwszy podczas ich rozmowy. Po chwili Grek spojrzał na
niego i powiedział: – Jest mi naprawdę przykro, że nie zdołałem uratować Marii.
– Wiem o
tym, Agrypinie. Przepraszam, że pozwoliłem ci myśleć, że to twoja wina. Umarła, więc…
muszę pogodzić się, że jej już nie ma, choć nie jest mi łatwo. Odkąd zacząłem
racjonalnie myśleć, tęsknota za nią zżera mnie od środka.
– Rozumiem
doskonale co czujesz, Jose. Strata bliskich przyprawia na nas w ogromne
przygnębienie, tracisz części duszy, serce mocno krwawi. Rany się goją, ale
blizny nadal pozostają. Śmierć jest rzeczą naturalną, a w szczególności w życiu wampira. Żyjąc
wiecznie, spoglądamy w jej oczy każdego dnia.
– Kogo
straciłeś?
– Za życia
ludzkiego matkę, miałem wtedy siedem lat. Wychowała mnie macocha, wredna
kobieta – powiedział Grek, lekko wywracając oczami. – Miałem też przyrodniego brata,
ale zginął na wojnie. Kochałem go, pomimo tego, że był synem Larysy.
– A ojciec?
– Jego nienawidziłem
– rzekł stanowczym głosem Agrypin, na co Jose lekko się spiął. Spoglądał na
swojego stwórcę zszokowany. – Próbował mnie zabić – wyjaśnił. – I zrobiłby to,
gdyby nie Aaron.
– To on cię
przemienił?
– Tak, mnie
i moją żonę Nairę. – Grek westchnął głęboko. – Przyjdzie jeszcze czas na
rozmowy o naszym życiu. Proponuję, byśmy odpoczęli. A poza tym, chyba masz
wiele do wyjaśnienia Yamarowi i Amirze.
Jose kiwnął
głową. Sam nie wiedział, czy Hindusi będą chcieli z nim rozmawiać po tym, co im
zrobił, ale postanowił spróbować. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby Yamar i Amira dali mu drugą szansę.
___
To jeden z moich ulubionych postów, mam nadzieję, że i Wam się podobał. Następny post pojawi się 7 lipca, dość nietypowo, ale ten dzień będzie dość szczególnym dniem.
Jeszcze małe wyjaśnienie. Jak widzicie, pojawiła się wzmianka o pochodzeniu Jose'a, ale on do końca nie jest Hiszpanem – jest nim w połowie, jego ojcem był Francuz. Jose jednak dużą więź utrzymał z matką, bo mieszkał na hiszpańskiej ziemi od urodzenia, dlatego uznawał się za rodowitego Hiszpana.
Post dedykowany Condawiramurs :*
Jeszcze małe wyjaśnienie. Jak widzicie, pojawiła się wzmianka o pochodzeniu Jose'a, ale on do końca nie jest Hiszpanem – jest nim w połowie, jego ojcem był Francuz. Jose jednak dużą więź utrzymał z matką, bo mieszkał na hiszpańskiej ziemi od urodzenia, dlatego uznawał się za rodowitego Hiszpana.
Post dedykowany Condawiramurs :*
Dzieki za dedykacje :). Podobała mi sie ta rozmowa,to pogodzenie się, to, ze Jose zrozumiał Agrypina i w ogole, choc w dużej mierze, ze sam zrobił to co tamten. Ale to moze dawać mu nadzieje na to, ze mu tez zostanie to wybaczone... Ciężki temat. Szczerze mówiąc, zabrakło mi nieco wstępu, ale pozniej czytało sie lepiej, a końcówkę najbardziej:
OdpowiedzUsuń"Hindusi" pisze sie wielka litera
To ciężki temta, racja. Agrypin z ogromnym bólem serca pozwolił odejść Jose'owi, bo ten zaślepiony utratą ukochanej, winił każdego za śmierć Marii. Dlatego ma nadzieję na wybaczenie ze strony Hindusów - choć i tak wiemy, że to zrobił^^ Ale chcę jeszcze wam pokazać jak to było :)
UsuńDziękuję ślicznie za opinię :*
Ja zawsze wychodzę z założenia, że rozmowa pomaga oczyścić i atmosferę i poprawić relację, a szczera rozmowa (taka szczera aż do bólu) może zdziałać prawdziwe cuda, nawet dla Jose! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O rety jakim cudem dopiero teraz trafiłam na tego bloga?
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia.
Wcześniej czytywałam Twoje opowiadanie.
najbardziej "Serce zna swoją pamięć" i przypadkiem trafiłam na to.
poruszyłaś moją ulubioną tematykę.
Uwielbiam świat wampirów i wszystko co ich otaczza.
A ty pokazałaś fajną historię.
Nie wiem do końca czy podoba mi się Jose.
mam mieszane uczucia co do niego. Właściwie ciężko powiedzieć czy jest dobry czy zły.
Będę musiała mu się przyjrzeć, a to oznacza iż mogę być częstym gościem u Ciebie.
Co tu kryć lubię Twoją twórczość i fascynujesz mnie,
www.autorska-strefa.blogspot.com