Evelyn przez
całą sobotę starała się unikać Blatchley. Nie była w stanie spojrzeć dziewczynie
w oczy, mając świadomość, że całowała się z jej byłym chłopakiem, z którym ta zerwała
zaledwie dwa tygodnie temu. Nie wspominając już nawet o późniejszym pocałunku w
dormitorium i namowach Lawrence’a, żeby umówiła się z nim na randkę…
Nie mogła
jednak unikać Amelii w nieskończoność, skoro dzisiaj odbywało się spotkanie
prasowe, na które właśnie się wybierała. Evelyn postanowiła przyjść do sali
nieco wcześniej, aby wyjaśnić przyjaciółce nieporozumienie z imprezy. Szła
korytarzem, dziękując w duchu Merlinowi, że pierwsze spotkanie kółka wypadło w
niedzielę. Większość uczniów tego dnia przesiadywało w bibliotece lub na błoniach,
więc mało kto zwracał uwagę na jej zamyśloną, pełną obawy twarz. W głowie
układała sobie regułki zdań, jakie planowała wypowiedzieć do Amelii, ale ciągle
wydawało się jej, że myśli nie chcą z nią współpracować.
Wszystko będzie dobrze, Evelyn – przypomniała sobie nagle słowa Naomi. Może w słowach dziewczyny kryła się
prawda? Przed dzisiejszym spotkaniem Dave doradziła Evelyn, żeby mówiła od
serca i była całkowicie sobą. Żeby nie martwiła się na zapas, bo możliwe, że
Amelia w ogóle się tym nie przejmowała.
Bings miała
szczęście, że nie musiała borykać się sama z tym problemem. Powiedziała Dave o swoich
uczuciach do Lawrence’a w czwartej klasie, choć ta już wcześniej wyczuła, że
coś było na rzeczy. Naomi dostrzegała, jak Bings spoglądała na jej brata za
każdym razem, gdy chłopak znajdował się w pobliżu. Dlatego pierwsze, co Evelyn
zrobiła wczoraj po wyjściu z dormitorium Ślizgona, to wyżaliła się Naomi ze
swoich rozterek.
Ale Dave
nie była jedyną osobą, która wiedziała o uczuciach Evelyn do Lawrence’a. Scorpius
też wiedział. Chłopak powiedział o jej sekrecie na spotkaniu, którą
zorganizowali rodzice Bings dwa tygodnie przez rozpoczęciem roku szkolnego.
Zaprosili Malfoyów do siebie, żeby Evelyn i Scorpius mogli się lepiej poznać…
Co zdaniem nastolatków było totalnym absurdem, ponieważ znali się jak łyse
konie.
Evelyn
osłupiała, gdy jej ojciec uroczyście oświadczył, że za dwa lata, jak tylko ze
Scorpiusem skończą szkołę, pobiorą się. Bings z początku myślała, że stroił
sobie żarty i zaraz powie: Mamy cię! Ale
szybko zrozumiała, że Ben Bings mówił całkiem poważnie, bo… jej ojciec i kawały?
To się nie mieściło w głowie! Nie mogła uwierzyć, że działo się to naprawdę. Wyjść za mąż za przyjaciela, po prostu
świetnie! Prędzej wolałaby zachorować na smoczą ospę niż dzielić łoże z
Malfoyem. Znali się od dzieciństwa, więc doskonale wiedzieli, że ich małżeństwo
nie wypali.
Kiedy
usłyszeli o zaślubinach, oboje wstali bez słowa od stołu i wyszli z domu,
zostawiając wściekłych dorosłych. Dotarli do pobliskiego lasu, gdzie mogli
wykrzyczeć, jaki świat był w stosunku do nich niesprawiedliwy, a potem
spokojnie porozmawiać. Scorpius zobowiązał się, że postara się wyperswadować
ten pomysł rodzicom, bo miał świadomość, że ona nie miała szans przekonać swojego
ojca, że popełniał ogromny błąd. Malfoy wyznał również Bings, że wie o jej
uczuciach do jego kuzyna i postara się, aby to Lawrence był jej przyszłym mężem.
Evelyn jednak nie chciała tak tego załatwiać – wolała sama decydować o własnym
losie. Choć z drugiej strony wiedziała, że Ben Bings był nieugięty i zrobi
wszystko, żeby wydać ją za mąż za czystokrwistego czarodzieja.
Dziewczyna
miała ogromną nadzieję, że Scorpiusowi uda się przekonać jego rodziciela do
zmiany decyzji. W przeciwieństwie do niej chłopak był niezwykłym szczęściarzem,
mając tak wyrozumiałego i kochanego ojca, któremu bardzo zależało na synu. Nie
to co ona, kiedy modliła się, żeby Ben Bings nie użył przeciwko niej żadnego zakazanego
zaklęcia…
Evelyn czasami
odnosiła wrażenie, że mściła się na niej przeszłość. Że z powodu śmierci jej
brata Ben Bings tak surowo ją traktował. Nie miał już męskiego potomka, więc
robił wszystko, by jego córka wyrosła na silną czarownicę. Wychowywał twardo,
wpajając dziewczynie przesłanki o czystości krwi, a za najmniejszą niesubordynację
karał – bił lub używał zaklęcia Cruciatus.
Matka
dziewczyny nie potrafiła jej pomóc. Charlotte po śmierci Briana załamała się,
bo nie dość, że w głębi duszy przeżywała traumę po stracie syna, to jeszcze mąż
dawał jej do zrozumienia, że była nieodpowiedzialna. W tamtych momentach Evelyn
mocno pragnęła cofnąć czas, by uratować Briana przed diabelskimi sidłami. Nie
byłaby teraz z tym wszystkim sama. A tak kochała swojego brata… Pamiętała
wyraźnie, jak troszczył się o nią, opowiadał bajki lub śpiewał kołysanki na
dobranoc, pomimo tego, że Evelyn miała wtedy sześć lat, a on zaledwie dziesięć.
Wspomnienie
o zmarłym bracie spowodowało, że na policzkach Evelyn pojawiły się łzy. Nagle uzmysłowiła
sobie, że przysporzyła sobie dodatkowych problemów. Udręki w domu z powodu
ojca, a teraz sprawa z Lawrence’em i Amelią. Kłopoty za kłopotami – jakby Bings
samoistnie je do siebie przyciągała. Przetarła łzy szybko rękawem koszuli,
biorąc się w garść, ponieważ znalazła się przy klasie, w której odbywały się
spotkania prasowe. Z trudem odgoniła myśli o przeszłości, ale musiała skupić
się na teraźniejszości.
Przypominając
sobie jednak rozmowę z Naomi, odrzuciła zmartwienia na bok i pewnym krokiem weszła
do sali. Bings od razu dostrzegła osiem ławek ustawionych w kwadrat, przy trzech
bokach znajdowało się po sześć krzeseł. Przy czwartym stało tylko jedno,
przeznaczone dla redaktorki naczelnej gazetki szkolnej Hogwart. Tuż obok stała niewielka tablica, na której zanotowane zostały
tematy na dzisiejsze spotkanie:
1.
Przywitanie
nowych członków.
2.
Szukanie
nowych członków.
3.
Propozycje
ogłoszeń i felietonów do gazetki.
4.
Noc Duchów.
Amelia
stała koło miejsca redaktorki naczelnej, pochylona nad pergaminami. Uważnie je studiowała,
więc nie zauważyła pojawienia się Evelyn w klasie. Bings musiała przyznać, że zazdrościła
urody Blatchley – miała proste, sięgające do pasa złociste włosy, miodowe oczy,
mały nos oraz pociągłą twarz, co przykuwało uwagę wielu chłopaków. Dlatego Evelyn
nie dziwiła się, że Amy zdobyła serce Lawrence’a, który wcześniej nie potrafił zbudować
stałego związku.
Tak więc
czy Bings w ogóle miała szansę być z Dave’em? Może Ślizgon po zerwaniu z Amelią
szukał jedynie kolejnej zdobyczy? Skąd miała wiedzieć, czy w słowach i pocałunkach
chłopaka kryła się prawda? Evelyn nie chciała, żeby jej uczucia do niego
całkowicie ją zaślepiły. Już i tak wystarczająco cierpiała.
Pomimo
walki, jaka toczyła się pomiędzy rozumem a sercem, postanowiła wyjaśnić Amelii
całe zajście. Evelyn miała nadzieję, że dziewczyna wybaczy jej zachowanie – nie
zniosłaby tego, gdyby przez własną głupotę straciłaby zaufanie przyjaciółki.
– Cześć,
Amy – odezwała się Evelyn, czując gulę w gardle.
Bletchley
oderwała wzrok od pergaminów i spojrzała na nią z uśmiechem.
– O, cześć,
Eve. Przyszłaś o dwadzieścia minut za wcześnie.
– Tak, wiem,
ale… przyszłam trochę wcześniej, żeby z tobą porozmawiać.
– Coś się
stało? – spytała zmartwiona Amelia.
– Amy, ja
chciałam cię przeprosić za piątek – wypaliła od razu Evelyn, aby nie owijać niczego
w bawełnę. Usiadła na krześle, siadając blisko miejsca redaktorki.
–
Przeprosić? Ale za co? – zapytała zdezorientowana Blatchley. Siadała obok Bings,
zajmując honorowe miejsce redaktorki naczelnej.
– Nie
udawaj, że nie widziałaś mnie, jak całowałam się z Lawrence’em na imprezie.
Powiedział mi o tym.
Amelia
wypuściła powietrze z ust i uśmiechnęła się do Evelyn szeroko.
– I tak cię
to męczyło? Eve, nie masz mnie za co przepraszać. Nie jestem już z Lawrence’em.
– Tak, ale…
to nie w porządku. Nie jesteście ze sobą dopiero od dwóch tygodni, a ja… Wybacz,
byłam pijana. Obiecuję, że to się nie powtórzy.
– Nie
obiecuj mi czegoś, czego później nie zdołasz zrobić – powiedziała z uśmiechem
Amelia, na co Evelyn popatrzyła na nią lekko zagubiona. Po chwili Bletchley
kontynuowała: – Może i przemawiał przez ciebie alkohol, ale… widziałam, jak na
niego patrzysz. Dosłownie tak jak ja dwa lata temu, lecz z tą różnicą, że mnie
wydawało się, że go kocham. Ty darzysz Lawrence’a prawdziwą miłością, ja to
wiem. Zresztą, wyznałaś mu swoje uczucia.
– Co
zrobiłam? – zapytała zszokowana Bings.
–
Powiedziałaś mu, że kochasz go od bardzo dawna. Nie wspomniał ci o tym?
– Na
Merlina, czemu ja tyle piłam! Teraz już wiem, dlaczego Lawrence zaproponował mi
randkę.
– Mam
nadzieję, że będziecie się świetnie bawić.
– Dlaczego
jesteś taka zadowolona? – zapytała zdezorientowana Bings.
–
Posłuchaj, ostatnio ja i Lawrence zauważyliśmy, że nasz związek stał się…
nudny. Czar prysł. Byliśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Rozstaliśmy się w
przyjaźni i, wierz lub nie, ale zależy mi na jego szczęściu. Sądzę, że przy
tobie je odnajdzie.
– Naprawdę
nie masz nic przeciwko?
– Nie – uśmiechnęła
się Amelia, biorąc Evelyn za rękę. – Ty również zasługujesz na szczęście, a
skoro byłam tą przeszkodą, nie pozostaje mi nic innego, jak cię wspierać. Ja
sobie poradzę, nie martw się.
– Dziękuję,
to wiele dla mnie…
Ich rozmowę
przerwało wejście członków kółka prasowego. Przybyli zdecydowanie za wcześnie,
ale Bings cieszyła się, że zdołała wyjaśnić Blatchley całe zajście z piątku.
Evelyn po
chwili zauważyła, jak do sali weszły Isabelle i Rose. Uśmiechnęła się do
koleżanek i pomachała do nich, aby usiadły obok niej.
Wielu
zastanawiało się, dlaczego ona, Evelyn Bings, arystokratka z dobrego domu,
przyjaźniła się z Isabelle – pół-mugolką. Dla niej jednak nie miało znaczenia,
że Town została wychowywana przez niemagicznego ojca. Lubiła Isabelle, była
naprawdę miłą i sympatyczną dziewczyną – cieszyła się, że znalazła z nią wspólny
język. To właśnie dzięki znajomości z Town Evelyn dowiedziała się czegoś więcej
na temat mugoli. Z racji tego, że Ben Bings ją kontrolował i co roku sprawdzał,
czy wzięła mugoloznawstwo za dodatkowy przedmiot, nie mogła się niczego
dowiedzieć o świecie pozamagicznych ludzi z lekcji. Dlatego z wielkim
entuzjazmem dyskutowała z Isabelle na ten temat.
Z Weasley nie
miała aż tak bliższego kontaktu jak z Town, ale lubiła też dziewczynę, bo
zawsze mogła liczyć na pomoc przy pracach domowych. Evelyn nie była prymuską,
więc korepetycje u Rose pomogły jej pozaliczać przedmioty. Kiedy Weasley
usiadła na krześle, Evelyn zauważyła, że blado wyglądała. Miała podkrążone
oczy, a na jej twarzy nie widniał pogodny uśmiech, co w przypadku Rose było
bardzo podejrzane – dziewczyna zawsze się uśmiechała.
Evelyn
przypomniała sobie jednak zagubiony wyraz twarzy Scorpiusa, gdy dzisiaj ukradkiem
spoglądał na Gryfonkę podczas posiłków. Od jakiegoś czasu również chodził
przybity, błądził myślami gdzieś indziej. Czy to aby nie z jej powodu? Bings
podpytywała Malfoya o Weasley podczas śniadania, ale ten zbył ją, zmieniając
szybko temat – jak zawsze, gdy chciał uniknąć niezręcznych rozmów.
A to
znaczyło, że chłopakowi zależało na dziewczynie, lecz coś musiało się stać, skoro Rose również wyglądała jak siedem
nieszczęść.
Ach, miłość, bywa taka skomplikowana,
westchnęła, przypominając sobie własną sytuację z Lawrence’em. Co prawda
dostała zielone światło od Amelii, ale sama nie wiedziała, czy chłopak mówił
szczerze i zależało mu na niej. Obiecała sobie, że będzie musiała poważnie
porozmawiać z Dave’em na ten temat.
Nagle
Evelyn poczuła, jak Isabelle klepnęła ją lekko w prawe ramię. Odgoniła myśli o
Ślizgonie na bok i podążyła śladem Town, spoglądając na drzwi wejściowe. Na
twarzy Bings pojawiła się niespodziewana wściekłość – jak za każdym razem, gdy patrzyła
na Sharon Avery. Plastikową lalunię, która uważała się za pępek świata. Za
jakie grzechy Evelyn musiała dzielić z nią dormitorium? Z nią i jej dwoma
przyjaciółkami?
Sharon szła
dumnie, z uniesioną głową, i jak na zawołanie zgromadzeni w klasie zaczęli jej
się bacznie przyglądać, w szczególności chłopaki. Była wysoką blondynką o
błękitnych oczach i małym nosie. Dziewczyna miała lekko podkręcone włosy, które
upięła gumką, rzęsy pomalowane czarnym tuszem, a usta czerwoną szminką. Ubrana była
w różową sukienkę na grubych ramiączkach, sięgającą do ud i przewiązaną w pasie
wiśniowym paskiem. Do tego założyła czarne szpilki, a jej szyję, uszy,
nadgarstki zdobiła srebrna, droga biżuteria. Avery czyniła wszystko, żeby zwrócić
na siebie uwagę i rzeczywiście robiła to perfekcyjnie.
Tuż za nią
podążały jej dwie koleżanki. Po prawej stronie Sharon szła Irma Dempsey, dziewczyna
o oliwkowej cerze oraz czarnych oczach i włosach do ramion. Ubrała się podobne
jak Avery z tym, że sukienkę miała w kolorze granatowym, a jej rękawy sięgały do
łokci. Natomiast po lewej kroczyła nieśmiało Astrid Pucey – Ślizgonka o jasnych
włosach i miodowych oczach. W odróżnieniu od swoich przyjaciółek – przynajmniej
zdaniem Evelyn – prezentowała się najlepiej, bo zdecydowała się założyć na
siebie zwykłe dżinsowe spodnie, białą koszulę i czarne baleriny.
Z tej elity to właśnie Astrid mało się odzywała,
ale zawsze dumnie kroczyła obok Sharon i zgadzała się na wszystko, co jej szefowa rozkazała. Evelyn domyślała się,
że Pucey nie podobało się zachowanie Avery, więc zastanawiała się, dlaczego się
z nią przyjaźniła? Bings próbowała poznać powód zachowania Astrid, lecz ta
zbywała ją, mówiąc, że to nie jej sprawa. Potem Evelyn doszła do wniosku, że mogło
chodzić o ojca młodej czarownicy, Adriana Puceya, który siedział w Azkabanie za
morderstwo Iris Town – matki Isabelle. Gdyby Astrid nie przyjaźniła się z
Sharon, straciłaby pozycję i zostałaby jedynie córką mordercy. A tak zyskiwała
popularność dzięki znajomości z Avery. Bings próbowała jej pomóc, tłumacząc, że
nie tędy droga, że zawsze mogła liczyć na nią i Naomi, ale dziewczyna uparcie ją
odtrącała. Bings miała nadzieję, że kiedyś uda jej się przekonać Astrid, aby
nie zadawała się z Sharon.
Cała
paczka, jak na złość, usiadła naprzeciwko Evelyn, Isabelle i Rose. Avery
uśmiechnęła się szyderczo do Bings, która nie pozostała jej dłużna i pokazała
dziewczynie język. Evelyn była zaskoczona, że ta trójka zapisała się do kółka. Nie
przypominała sobie, żeby Sharon lubiła jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne.
Spojrzała na Blatchley, która wzruszyła jedynie ramionami – ona również nie
miała pojęcia, dlaczego Avery wraz z przyjaciółkami dołączyła do kółka.
Po chwili,
gdy członkowie zajęli swoje miejsca przy kwadratowym stole, Amelia wstała z krzesła
i zaczęła zebranie:
– Witam na
pierwszym spotkaniu w tym roku. Mam nadzieję, że wakacje były udane i
wypoczęliście, i że przyszliście tutaj z wieloma świetnymi pomysłami. Pierwszym
punktem programu, jak widzicie na tablicy, jest przywitanie nowych członków. Cieszę
się, że do nas dołączyliście. Witamy… Sharon Avery – powiedziała zmieszana
Blatchley, bo Ślizgonka od razu wskazała na siebie palcem, dając jej sygnał, że
to ona powinna być przedstawiona jako pierwsza. – Witamy również Irminę Dempsey,
Astrid Pucey. Jakby nie inaczej. – Amelia wypowiedziała te słowa bardziej do siebie.
– Oraz Maię Jones i Scotta Andersona.
Wymienieni
uczniowie siedzieli naprzeciwko Amelii, uśmiechnęli się i pomachali lekko
dłońmi do zgromadzonych.
– Zapisany
na liście był jeszcze James Potter, ale najwyraźniej musi to być jakiś żart,
bo…
– To nie
jest żart, panno Blatchley. – Usłyszeli nagle i wszyscy jednocześnie odwrócili
się w stronę wejścia.
Evelyn zobaczyła
w progu sali uśmiechniętego od ucha do ucha Jamesa Syriusza Pottera.
____
Co do rozdziału, zawarte zostały w nim dość istotne sprawy, więc miejcie to na uwadze. Poznajemy bliżej Evelyn... Śmierć brata, załamanie matki i ojciec tyran. Ślizgonka nie ma lekko, niestety. Jak widzicie, nie tylko Isabelle ma trudną przeszłość...
Evelyn i Isabelle maja wiele wspólnego, az sie zastanawiam, czy Lawrence i Albus tez ;)
OdpowiedzUsuńNie, Lawrence i Albus to zupełnie różne osoby ;)
UsuńMożna by powiedzieć, że Ślizgon bardziej ma wspólnego z Jamesem, mimo że obaj są wrogami :)
hahah, nieźle sie załatwiła, ze nawet nie pamięta, że wyznawała Lawrencowi miłość xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się wkrótce dowiem, o co chodzi między Rose i Scorpiusem, niech w końcu przestaną oboje sie smucić i odlecą na hipogrywie w stronę zachodzącego słońca.
Masz talent do tworzenia idealnych przyjaciółek, Amelia też jest wspaniała dla Eve :D
James to umie zrobić wejscie ;p
A no, rozterki domowe bardzo przygnębiły Evelyn i poddała się wir alkoholowi, a to sprawiło, że zaczęła otwierać swoje serce i wyznała po pijaku Lawrencowi, że od zawsze go kocha :D
UsuńPisałam Ci wcześniej, że to, co się między nimi stało, wyjaśni się w siedemnastce, czyli następny rozdział, jaki zostanie opublikowany. Ale trochę zajmie czasu, zanim tych dwoje się dogada ;)
A tak, Amy to bardzo porządna dziewczyna, heh xD Wielu na jej miejscu mogłoby się gorszyć, ale dla Blatchey związek z Lawrencem się zakończył :)
Racja, James lubi imponować^^