15 stycznia 2017

Kiedy Wzejdzie Słońce 15. Evelyn Bings: Rozmowa

Evelyn przez całą sobotę starała się unikać Blatchley. Nie była w stanie spojrzeć dziewczynie w oczy, mając świadomość, że całowała się z jej byłym chłopakiem, z którym ta zerwała zaledwie dwa tygodnie temu. Nie wspominając już nawet o późniejszym pocałunku w dormitorium i namowach Lawrence’a, żeby umówiła się z nim na randkę…
Nie mogła jednak unikać Amelii w nieskończoność, skoro dzisiaj odbywało się spotkanie prasowe, na które właśnie się wybierała. Evelyn postanowiła przyjść do sali nieco wcześniej, aby wyjaśnić przyjaciółce nieporozumienie z imprezy. Szła korytarzem, dziękując w duchu Merlinowi, że pierwsze spotkanie kółka wypadło w niedzielę. Większość uczniów tego dnia przesiadywało w bibliotece lub na błoniach, więc mało kto zwracał uwagę na jej zamyśloną, pełną obawy twarz. W głowie układała sobie regułki zdań, jakie planowała wypowiedzieć do Amelii, ale ciągle wydawało się jej, że myśli nie chcą z nią współpracować.
Wszystko będzie dobrze, Evelyn – przypomniała sobie nagle słowa Naomi. Może w słowach dziewczyny kryła się prawda? Przed dzisiejszym spotkaniem Dave doradziła Evelyn, żeby mówiła od serca i była całkowicie sobą. Żeby nie martwiła się na zapas, bo możliwe, że Amelia w ogóle się tym nie przejmowała.
Bings miała szczęście, że nie musiała borykać się sama z tym problemem. Powiedziała Dave o swoich uczuciach do Lawrence’a w czwartej klasie, choć ta już wcześniej wyczuła, że coś było na rzeczy. Naomi dostrzegała, jak Bings spoglądała na jej brata za każdym razem, gdy chłopak znajdował się w pobliżu. Dlatego pierwsze, co Evelyn zrobiła wczoraj po wyjściu z dormitorium Ślizgona, to wyżaliła się Naomi ze swoich rozterek.
Ale Dave nie była jedyną osobą, która wiedziała o uczuciach Evelyn do Lawrence’a. Scorpius też wiedział. Chłopak powiedział o jej sekrecie na spotkaniu, którą zorganizowali rodzice Bings dwa tygodnie przez rozpoczęciem roku szkolnego. Zaprosili Malfoyów do siebie, żeby Evelyn i Scorpius mogli się lepiej poznać… Co zdaniem nastolatków było totalnym absurdem, ponieważ znali się jak łyse konie.
Evelyn osłupiała, gdy jej ojciec uroczyście oświadczył, że za dwa lata, jak tylko ze Scorpiusem skończą szkołę, pobiorą się. Bings z początku myślała, że stroił sobie żarty i zaraz powie: Mamy cię! Ale szybko zrozumiała, że Ben Bings mówił całkiem poważnie, bo… jej ojciec i kawały? To się nie mieściło w głowie! Nie mogła uwierzyć, że działo się to naprawdę. Wyjść za mąż za przyjaciela, po prostu świetnie! Prędzej wolałaby zachorować na smoczą ospę niż dzielić łoże z Malfoyem. Znali się od dzieciństwa, więc doskonale wiedzieli, że ich małżeństwo nie wypali.
Kiedy usłyszeli o zaślubinach, oboje wstali bez słowa od stołu i wyszli z domu, zostawiając wściekłych dorosłych. Dotarli do pobliskiego lasu, gdzie mogli wykrzyczeć, jaki świat był w stosunku do nich niesprawiedliwy, a potem spokojnie porozmawiać. Scorpius zobowiązał się, że postara się wyperswadować ten pomysł rodzicom, bo miał świadomość, że ona nie miała szans przekonać swojego ojca, że popełniał ogromny błąd. Malfoy wyznał również Bings, że wie o jej uczuciach do jego kuzyna i postara się, aby to Lawrence był jej przyszłym mężem. Evelyn jednak nie chciała tak tego załatwiać – wolała sama decydować o własnym losie. Choć z drugiej strony wiedziała, że Ben Bings był nieugięty i zrobi wszystko, żeby wydać ją za mąż za czystokrwistego czarodzieja.
Dziewczyna miała ogromną nadzieję, że Scorpiusowi uda się przekonać jego rodziciela do zmiany decyzji. W przeciwieństwie do niej chłopak był niezwykłym szczęściarzem, mając tak wyrozumiałego i kochanego ojca, któremu bardzo zależało na synu. Nie to co ona, kiedy modliła się, żeby Ben Bings nie użył przeciwko niej żadnego zakazanego zaklęcia…
Evelyn czasami odnosiła wrażenie, że mściła się na niej przeszłość. Że z powodu śmierci jej brata Ben Bings tak surowo ją traktował. Nie miał już męskiego potomka, więc robił wszystko, by jego córka wyrosła na silną czarownicę. Wychowywał twardo, wpajając dziewczynie przesłanki o czystości krwi, a za najmniejszą niesubordynację karał – bił lub używał zaklęcia Cruciatus.
Matka dziewczyny nie potrafiła jej pomóc. Charlotte po śmierci Briana załamała się, bo nie dość, że w głębi duszy przeżywała traumę po stracie syna, to jeszcze mąż dawał jej do zrozumienia, że była nieodpowiedzialna. W tamtych momentach Evelyn mocno pragnęła cofnąć czas, by uratować Briana przed diabelskimi sidłami. Nie byłaby teraz z tym wszystkim sama. A tak kochała swojego brata… Pamiętała wyraźnie, jak troszczył się o nią, opowiadał bajki lub śpiewał kołysanki na dobranoc, pomimo tego, że Evelyn miała wtedy sześć lat, a on zaledwie dziesięć.
Wspomnienie o zmarłym bracie spowodowało, że na policzkach Evelyn pojawiły się łzy. Nagle uzmysłowiła sobie, że przysporzyła sobie dodatkowych problemów. Udręki w domu z powodu ojca, a teraz sprawa z Lawrence’em i Amelią. Kłopoty za kłopotami – jakby Bings samoistnie je do siebie przyciągała. Przetarła łzy szybko rękawem koszuli, biorąc się w garść, ponieważ znalazła się przy klasie, w której odbywały się spotkania prasowe. Z trudem odgoniła myśli o przeszłości, ale musiała skupić się na teraźniejszości.
Przypominając sobie jednak rozmowę z Naomi, odrzuciła zmartwienia na bok i pewnym krokiem weszła do sali. Bings od razu dostrzegła osiem ławek ustawionych w kwadrat, przy trzech bokach znajdowało się po sześć krzeseł. Przy czwartym stało tylko jedno, przeznaczone dla redaktorki naczelnej gazetki szkolnej Hogwart. Tuż obok stała niewielka tablica, na której zanotowane zostały tematy na dzisiejsze spotkanie:
1.      Przywitanie nowych członków.
2.      Szukanie nowych członków.
3.      Propozycje ogłoszeń i felietonów do gazetki.
4.      Noc Duchów.
Amelia stała koło miejsca redaktorki naczelnej, pochylona nad pergaminami. Uważnie je studiowała, więc nie zauważyła pojawienia się Evelyn w klasie. Bings musiała przyznać, że zazdrościła urody Blatchley – miała proste, sięgające do pasa złociste włosy, miodowe oczy, mały nos oraz pociągłą twarz, co przykuwało uwagę wielu chłopaków. Dlatego Evelyn nie dziwiła się, że Amy zdobyła serce Lawrence’a, który wcześniej nie potrafił zbudować stałego związku.
Tak więc czy Bings w ogóle miała szansę być z Dave’em? Może Ślizgon po zerwaniu z Amelią szukał jedynie kolejnej zdobyczy? Skąd miała wiedzieć, czy w słowach i pocałunkach chłopaka kryła się prawda? Evelyn nie chciała, żeby jej uczucia do niego całkowicie ją zaślepiły. Już i tak wystarczająco cierpiała.
Pomimo walki, jaka toczyła się pomiędzy rozumem a sercem, postanowiła wyjaśnić Amelii całe zajście. Evelyn miała nadzieję, że dziewczyna wybaczy jej zachowanie – nie zniosłaby tego, gdyby przez własną głupotę straciłaby zaufanie przyjaciółki.
– Cześć, Amy – odezwała się Evelyn, czując gulę w gardle.
Bletchley oderwała wzrok od pergaminów i spojrzała na nią z uśmiechem.
– O, cześć, Eve. Przyszłaś o dwadzieścia minut za wcześnie.
– Tak, wiem, ale… przyszłam trochę wcześniej, żeby z tobą porozmawiać.
– Coś się stało? – spytała zmartwiona Amelia.
– Amy, ja chciałam cię przeprosić za piątek – wypaliła od razu Evelyn, aby nie owijać niczego w bawełnę. Usiadła na krześle, siadając blisko miejsca redaktorki.
– Przeprosić? Ale za co? – zapytała zdezorientowana Blatchley. Siadała obok Bings, zajmując honorowe miejsce redaktorki naczelnej.
– Nie udawaj, że nie widziałaś mnie, jak całowałam się z Lawrence’em na imprezie. Powiedział mi o tym.
Amelia wypuściła powietrze z ust i uśmiechnęła się do Evelyn szeroko.
– I tak cię to męczyło? Eve, nie masz mnie za co przepraszać. Nie jestem już z Lawrence’em.
– Tak, ale… to nie w porządku. Nie jesteście ze sobą dopiero od dwóch tygodni, a ja… Wybacz, byłam pijana. Obiecuję, że to się nie powtórzy.
– Nie obiecuj mi czegoś, czego później nie zdołasz zrobić – powiedziała z uśmiechem Amelia, na co Evelyn popatrzyła na nią lekko zagubiona. Po chwili Bletchley kontynuowała: – Może i przemawiał przez ciebie alkohol, ale… widziałam, jak na niego patrzysz. Dosłownie tak jak ja dwa lata temu, lecz z tą różnicą, że mnie wydawało się, że go kocham. Ty darzysz Lawrence’a prawdziwą miłością, ja to wiem. Zresztą, wyznałaś mu swoje uczucia.
– Co zrobiłam? – zapytała zszokowana Bings.
– Powiedziałaś mu, że kochasz go od bardzo dawna. Nie wspomniał ci o tym?
– Na Merlina, czemu ja tyle piłam! Teraz już wiem, dlaczego Lawrence zaproponował mi randkę.
– Mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić.
– Dlaczego jesteś taka zadowolona? – zapytała zdezorientowana Bings.
– Posłuchaj, ostatnio ja i Lawrence zauważyliśmy, że nasz związek stał się… nudny. Czar prysł. Byliśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Rozstaliśmy się w przyjaźni i, wierz lub nie, ale zależy mi na jego szczęściu. Sądzę, że przy tobie je odnajdzie.
– Naprawdę nie masz nic przeciwko?
– Nie – uśmiechnęła się Amelia, biorąc Evelyn za rękę. – Ty również zasługujesz na szczęście, a skoro byłam tą przeszkodą, nie pozostaje mi nic innego, jak cię wspierać. Ja sobie poradzę, nie martw się.
– Dziękuję, to wiele dla mnie…
Ich rozmowę przerwało wejście członków kółka prasowego. Przybyli zdecydowanie za wcześnie, ale Bings cieszyła się, że zdołała wyjaśnić Blatchley całe zajście z piątku.
Evelyn po chwili zauważyła, jak do sali weszły Isabelle i Rose. Uśmiechnęła się do koleżanek i pomachała do nich, aby usiadły obok niej.
Wielu zastanawiało się, dlaczego ona, Evelyn Bings, arystokratka z dobrego domu, przyjaźniła się z Isabelle – pół-mugolką. Dla niej jednak nie miało znaczenia, że Town została wychowywana przez niemagicznego ojca. Lubiła Isabelle, była naprawdę miłą i sympatyczną dziewczyną – cieszyła się, że znalazła z nią wspólny język. To właśnie dzięki znajomości z Town Evelyn dowiedziała się czegoś więcej na temat mugoli. Z racji tego, że Ben Bings ją kontrolował i co roku sprawdzał, czy wzięła mugoloznawstwo za dodatkowy przedmiot, nie mogła się niczego dowiedzieć o świecie pozamagicznych ludzi z lekcji. Dlatego z wielkim entuzjazmem dyskutowała z Isabelle na ten temat.
Z Weasley nie miała aż tak bliższego kontaktu jak z Town, ale lubiła też dziewczynę, bo zawsze mogła liczyć na pomoc przy pracach domowych. Evelyn nie była prymuską, więc korepetycje u Rose pomogły jej pozaliczać przedmioty. Kiedy Weasley usiadła na krześle, Evelyn zauważyła, że blado wyglądała. Miała podkrążone oczy, a na jej twarzy nie widniał pogodny uśmiech, co w przypadku Rose było bardzo podejrzane – dziewczyna zawsze się uśmiechała.
Evelyn przypomniała sobie jednak zagubiony wyraz twarzy Scorpiusa, gdy dzisiaj ukradkiem spoglądał na Gryfonkę podczas posiłków. Od jakiegoś czasu również chodził przybity, błądził myślami gdzieś indziej. Czy to aby nie z jej powodu? Bings podpytywała Malfoya o Weasley podczas śniadania, ale ten zbył ją, zmieniając szybko temat – jak zawsze, gdy chciał uniknąć niezręcznych rozmów.
A to znaczyło, że chłopakowi zależało na dziewczynie, lecz coś musiało się  stać, skoro Rose również wyglądała jak siedem nieszczęść.
Ach, miłość, bywa taka skomplikowana, westchnęła, przypominając sobie własną sytuację z Lawrence’em. Co prawda dostała zielone światło od Amelii, ale sama nie wiedziała, czy chłopak mówił szczerze i zależało mu na niej. Obiecała sobie, że będzie musiała poważnie porozmawiać z Dave’em na ten temat.
Nagle Evelyn poczuła, jak Isabelle klepnęła ją lekko w prawe ramię. Odgoniła myśli o Ślizgonie na bok i podążyła śladem Town, spoglądając na drzwi wejściowe. Na twarzy Bings pojawiła się niespodziewana wściekłość – jak za każdym razem, gdy patrzyła na Sharon Avery. Plastikową lalunię, która uważała się za pępek świata. Za jakie grzechy Evelyn musiała dzielić z nią dormitorium? Z nią i jej dwoma przyjaciółkami?
Sharon szła dumnie, z uniesioną głową, i jak na zawołanie zgromadzeni w klasie zaczęli jej się bacznie przyglądać, w szczególności chłopaki. Była wysoką blondynką o błękitnych oczach i małym nosie. Dziewczyna miała lekko podkręcone włosy, które upięła gumką, rzęsy pomalowane czarnym tuszem, a usta czerwoną szminką. Ubrana była w różową sukienkę na grubych ramiączkach, sięgającą do ud i przewiązaną w pasie wiśniowym paskiem. Do tego założyła czarne szpilki, a jej szyję, uszy, nadgarstki zdobiła srebrna, droga biżuteria. Avery czyniła wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę i rzeczywiście robiła to perfekcyjnie.
Tuż za nią podążały jej dwie koleżanki. Po prawej stronie Sharon szła Irma Dempsey, dziewczyna o oliwkowej cerze oraz czarnych oczach i włosach do ramion. Ubrała się podobne jak Avery z tym, że sukienkę miała w kolorze granatowym, a jej rękawy sięgały do łokci. Natomiast po lewej kroczyła nieśmiało Astrid Pucey – Ślizgonka o jasnych włosach i miodowych oczach. W odróżnieniu od swoich przyjaciółek – przynajmniej zdaniem Evelyn – prezentowała się najlepiej, bo zdecydowała się założyć na siebie zwykłe dżinsowe spodnie, białą koszulę i czarne baleriny.
Z tej elity to właśnie Astrid mało się odzywała, ale zawsze dumnie kroczyła obok Sharon i zgadzała się na wszystko, co jej szefowa rozkazała. Evelyn domyślała się, że Pucey nie podobało się zachowanie Avery, więc zastanawiała się, dlaczego się z nią przyjaźniła? Bings próbowała poznać powód zachowania Astrid, lecz ta zbywała ją, mówiąc, że to nie jej sprawa. Potem Evelyn doszła do wniosku, że mogło chodzić o ojca młodej czarownicy, Adriana Puceya, który siedział w Azkabanie za morderstwo Iris Town – matki Isabelle. Gdyby Astrid nie przyjaźniła się z Sharon, straciłaby pozycję i zostałaby jedynie córką mordercy. A tak zyskiwała popularność dzięki znajomości z Avery. Bings próbowała jej pomóc, tłumacząc, że nie tędy droga, że zawsze mogła liczyć na nią i Naomi, ale dziewczyna uparcie ją odtrącała. Bings miała nadzieję, że kiedyś uda jej się przekonać Astrid, aby nie zadawała się z Sharon.
Cała paczka, jak na złość, usiadła naprzeciwko Evelyn, Isabelle i Rose. Avery uśmiechnęła się szyderczo do Bings, która nie pozostała jej dłużna i pokazała dziewczynie język. Evelyn była zaskoczona, że ta trójka zapisała się do kółka. Nie przypominała sobie, żeby Sharon lubiła jakiekolwiek zajęcia pozalekcyjne. Spojrzała na Blatchley, która wzruszyła jedynie ramionami – ona również nie miała pojęcia, dlaczego Avery wraz z przyjaciółkami dołączyła do kółka.
Po chwili, gdy członkowie zajęli swoje miejsca przy kwadratowym stole, Amelia wstała z krzesła i zaczęła zebranie:
– Witam na pierwszym spotkaniu w tym roku. Mam nadzieję, że wakacje były udane i wypoczęliście, i że przyszliście tutaj z wieloma świetnymi pomysłami. Pierwszym punktem programu, jak widzicie na tablicy, jest przywitanie nowych członków. Cieszę się, że do nas dołączyliście. Witamy… Sharon Avery – powiedziała zmieszana Blatchley, bo Ślizgonka od razu wskazała na siebie palcem, dając jej sygnał, że to ona powinna być przedstawiona jako pierwsza. – Witamy również Irminę Dempsey, Astrid Pucey. Jakby nie inaczej. – Amelia wypowiedziała te słowa bardziej do siebie. – Oraz Maię Jones i Scotta Andersona.
Wymienieni uczniowie siedzieli naprzeciwko Amelii, uśmiechnęli się i pomachali lekko dłońmi do zgromadzonych.
– Zapisany na liście był jeszcze James Potter, ale najwyraźniej musi to być jakiś żart, bo…
– To nie jest żart, panno Blatchley. – Usłyszeli nagle i wszyscy jednocześnie odwrócili się w stronę wejścia.
Evelyn zobaczyła w progu sali uśmiechniętego od ucha do ucha Jamesa Syriusza Pottera.
____
 Link do poprzedniego Postu z grafiką -> klik
Gdyby ktoś wcześniej nie zauważył...
Co do rozdziału, zawarte zostały w nim dość istotne sprawy, więc miejcie to na uwadze. Poznajemy bliżej Evelyn... Śmierć brata, załamanie matki i ojciec tyran. Ślizgonka nie ma lekko, niestety. Jak widzicie, nie tylko Isabelle ma trudną przeszłość...

4 komentarze:

  1. Evelyn i Isabelle maja wiele wspólnego, az sie zastanawiam, czy Lawrence i Albus tez ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Lawrence i Albus to zupełnie różne osoby ;)
      Można by powiedzieć, że Ślizgon bardziej ma wspólnego z Jamesem, mimo że obaj są wrogami :)

      Usuń
  2. hahah, nieźle sie załatwiła, ze nawet nie pamięta, że wyznawała Lawrencowi miłość xd
    Mam nadzieję, że się wkrótce dowiem, o co chodzi między Rose i Scorpiusem, niech w końcu przestaną oboje sie smucić i odlecą na hipogrywie w stronę zachodzącego słońca.
    Masz talent do tworzenia idealnych przyjaciółek, Amelia też jest wspaniała dla Eve :D
    James to umie zrobić wejscie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no, rozterki domowe bardzo przygnębiły Evelyn i poddała się wir alkoholowi, a to sprawiło, że zaczęła otwierać swoje serce i wyznała po pijaku Lawrencowi, że od zawsze go kocha :D
      Pisałam Ci wcześniej, że to, co się między nimi stało, wyjaśni się w siedemnastce, czyli następny rozdział, jaki zostanie opublikowany. Ale trochę zajmie czasu, zanim tych dwoje się dogada ;)
      A tak, Amy to bardzo porządna dziewczyna, heh xD Wielu na jej miejscu mogłoby się gorszyć, ale dla Blatchey związek z Lawrencem się zakończył :)
      Racja, James lubi imponować^^

      Usuń

Obserwatorzy