25 września 2014

Potterowskie: Autentyczność dziennika

I tak… Z pewnością tym postem u niektórych zaspokoję ciekawość Tajemniczego Dziennika. Ale ten fragment będzie chyba ostatni pod tym względem, bo został on napisany w ostatnim rozdziale przed zawieszeniem PŚ. Tak więc… chyba że powrócę do moich notatek i coś wyczaruje, ale nie chcę się do niczego zmuszać.
Za to mam pomysły na inne miniaturki. I powiem, idzie mi dość dobrze. Zdecydowanie stworzenie tego bloga było najlepszą decyzją :)
Enjoy!
____
Chris Tivens - przyjaciel Scorpiusa
Evelyn Bings - przyjaciółka Scorpiusa
Naomi Dave - kuzynka Scorpiusa

wrzesień 2022
Scorpius obudził się o siódmej rano. I to w dodatku w sobotę. A zawdzięczał to jedynie Chrisowi, bowiem głośno chrapał. Malfoy nienawidził momentów, kiedy ktoś wybijał go ze snu, bo później przez cały dzień miał zły humor. Pragnął pospać sobie jeszcze dwie godziny dłużej, więc wziął z komody różdżkę i rzucił na kotary zaklęcie wyciszające.
Poranna pobudka przez Chrisa nie była pierwszą, która wyrwała go ze snów Morfeusza. Obudził go jeszcze o drugiej nocy, gdy wracał z imprezy. Szuranie butów czy też rzeczy, które spadały z hukiem na podłogę, docierały do uszu Scorpiusa. Udał, że tego nie słyszał, cierpliwie znosząc ten irytujący hałas. Malfoy z trudem powstrzymał się od rzucenia przyjacielowi kąśliwej uwagi na temat odpowiedniego chodzenia po dormitorium. Skoro w pokoju panował mrok, to przecież mógł oświetlić sobie drogę do łóżka zaklęciem Lumos, a nie zdawać się jedynie na własny wzrok – przecież nie był kotem.
Postanowił jednak nie robić Tivensowi o to wyrzutów. Przyjaciele w końcu sobie wybaczają, tym bardziej, że teraz Chris przeżywał rozterki sercowe. Tak więc nie miał zamiaru dobijać go jeszcze uwagami na temat bezpiecznej przeprawy do łóżka.
Scorpius wstał parę minut po dziewiątej. Cieszył się, że tym razem otworzył oczy bez przymusu. Aczkolwiek i tak czuł się niewyspany. A to oznaczało tylko jedno – ciężki los spoczywał na barkach osób, które będą chcieli nawiązać z nim jakąkolwiek konwersację. Nie miał zamiaru jeszcze budzić Tivensa, skoro poszedł spać dopiero o drugiej w nocy, dlatego kiedy się umył i ubrał, gdzie tym razem mundurek szkolny wylądował na dno szafy, poszedł na śniadanie.
O dziwo w Wielkiej Sali nie spotkał ani Naomi, ani Evelyn. Zwykle dziewczyny wstawały wcześnie, nie bacząc na to jaki był dzień tygodnia. Uznał, że Ślizgonki musiały wczoraj dobrze się bawić, skoro Malfoy przybył na śniadanie jako pierwszy. W ogóle to zauważył, że przy stole Slytherinu siedziało paru uczniów z niższych klas, a od piątej klasy wzwyż jedynie garstka. Łatwo więc się było domyśleć, że uczniowie z Domu Węża zarwali całą noc.
Przyjaciółki Scorpiusa przyszły na śniadanie kwadrans później, Dave i Bings uśmiechnęły się pogodnie do chłopaka, gdy usiadły naprzeciw niego. A Tivensa nadal nie było.
Niebawem do pomieszczenia wleciały sowy z poranną prasówką oraz z listami od bliskich. Scorpius ucieszył się, że tym razem jego matka do niego nie napisała. Jeszcze rok temu kobieta potrafiła do chłopaka pisać co dwa dni. Malfoy musiał coś z tym zrobić, dlatego powiedział matce, aby w tym roku nie przesadzała i wysyłała do niego listy co najmniej raz w tygodniu. Najwidoczniej błagania Ślizgona poskutkowały, bo już minęło pięć dni od ostatniego listu, a nic z domu nie przychodziło.
Miki przyleciała do Scorpiusa z dzisiejszym Prorokiem Codziennym, za co w nagrodę podarował ptakowi trochę wody. Malfoy z wielkim zapałem zaczął przeglądać gazetę. Pragnął dowiedzieć się, czy Dennis Shammer oddał się samowolnie w ręce aurorów. Ciekawiło go bardzo, czy wczorajsza odnaleziona rzeczy była prawdą.
Nagle zauważył na trzeciej stronie zdjęcie czarodzieja, który został przez niego wpisany do Dziennika Śmierci, a pod nim krótką informację. Wszystko wskazywało na to, że notatnik działał i że Malfoy posiadał moc manipulowania ludzkim umysłem, bowiem redaktorka słowo w słowo napisała o tym, co Ślizgon zapisał w przedmiocie.

„…Dennis Shammer poddał się i oddał się w ręce aurorom…”

Z niedowierzaniem przyglądał się temu zdaniu, a po chwili na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech. Wszystko się potwierdziło, Dziennik Śmierci naprawdę istniał i dziękował losowi za to, że nie wpisał samowolnie imienia i nazwiska, bo byłby wtedy odpowiedzialny za śmierć tego czarownika. Malfoy nie mógł uwierzyć to, jak potężną rzecz posiadał w swoich rękach. Postanowił zatem skupić się na jednym celu – musiał dowiedzieć się, jak nazywał się czarnoksiężnik, który zaczął naśladować Voldemorta.
Tylko jak to zrobić? – przemknęło mu przez myśl.
Wtedy jego wzrok stanął na Albusie Potterze, który spokojnie jadł jajecznicę, raz po raz rozmawiając ze swoim przyjacielem Davidem. Znienacka olśniło go i uśmiechnął się do siebie za to, że wpadł na pomysł tak szybko.
Czuł, że ojciec Albusa osobiście zajmował się tą sprawą. Była ona dość trudna, więc z pewnością pan Potter miał pełny wgląd do akt. Nie wiedział, czy Gryfon został zaznajomiony o przebiegu sytuacji, mógł się jedynie domyślać. Ale co nie zaszkodziłoby spróbować. Gdyby Ślizgon zaprzyjaźnił się bardziej z Albusem, możliwością byłoby, że dowie się czegoś ciekawego w tej kwestii.
Trochę nie było mu na rękę tak wykorzystywać Pottera, lecz nie miał innego wyjścia. Chciał dowiedzieć się, kim był czarodziej, który morduje w tak okrutny sposób mugolki. Obiecał sobie, że jeszcze dzisiaj złapie Albusa na korytarzu.
 

2 komentarze:

  1. Scorpius tak spokojnie podszedł do całej sprawy, gdy dowiedział się o autentyczności dziennika. Myślałam, że jakoś bardziej przejmie się tym wszystkim, w końcu skazał Shammera na śmierć. Dość odległą, ale zawsze.
    Jednak muszę powiedzieć, że kierują nim szlachetne pobudki. W końcu nie każdy na jego miejscu od razu by stwierdził, że chce dobrze dla świata. Zastanawiam się jednak, czy zachowa ten tok myślenia do końca, czy może z czasem postanowi także wykorzystać dziennik dla własnych korzyści, a bezpieczeństwo świata zepchnie na dalszy plan. W końcu nie jednego opanowała chęć władzy, gdy już jej doświadczył.
    A zmieniając temat, to jak można wstawać tak wcześnie i to jeszcze w weekend. Ja co najmniej do dziewiątej leżę, gdy nie muszę iść na zajęcia albo nie mam czegoś innego do zrobienia.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, w takich momentach żaluję,że nie kontynujesz bloga o Scorpiorusie, widzę,że jakbyś przeszła już przez te rozdziały o miłostkach, albo przynajmniej połączyła je z tym wątkiem, byłoby naprawdę ciekawe. Nawet abstrahując od tego dzienbnika sam fakt,że jest jakis następca Voldemorta jest intrygujący, a gdy doda się tajemniczy przedmiot, sprawa staje się naprawdę dobra. Właściwie byłoby dobrze gdyby Albus coś wiedział, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne. Harry chyba mu nie powinien mówić o takch rzeczach,m ale może jakoś sam do tego doszedł? Ciekawe, co byłoby dalej. Zapraszam do mnie na nowośc na zapiski-condawiramurs

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy