„Jestem księżycem, który odbija słońce.
Jestem niepokonany i
niezwyciężony.”
Adam Lambert - The Light
Rok
1999/2000
Koniec roku
przyszedł tak szybko, że pragnąłem cofnąć się w czasie, by uniknąć nowego
stulecia.
Ostatnie
wydarzenia sprawiły, że wszyscy intensywnie zajęliśmy się przygotowywać do wojny. Czuliśmy, że już za nie długo nastąpi wypełnienie się
przeznaczenia. Obawa wzrastała z każdą nocą. Naira chciała nas uspokoić
przed zbliżającą się walką, dlatego zwołała wszystkich do komnaty, w której rok
temu usłyszeliśmy historię naszej rasy, by mogła za pomocą swoich zdolności
oczyścić nasze umysły. Niewiele się na to zdało, i siedzący koło mnie Mike też
o tym wiedział.
Kiedy
usłyszał od pojmanego przez nas wampira, że na niego polowali, nie był w
dobrym nastroju (bo kto by był?). Słowa bardzo go poruszyły i żaden wykonany przeze mnie gest
pocieszenia na nic się nie zdał. Zamknął się w sobie i jedynie co mi pozostało, to być przy nim i wspierać go jak tylko to możliwe.
Tuż obok
nas siedział Jose, który trzymał w swoich objęciach Sonię (oboje w końcu doszli
do porozumienia i wyznali sobie, co do siebie czują). Dość
nerwowo przyjął to do wiadomości, że trzeba czekać – palił się, by w końcu
zakończyć potyczki z Charwichem. Jednak rozkaz Aarona, to rozkaz.
W obecnej
chwili naszego przywódcy nie było wśród nas. Oznajmił, że pójdzie się rozejrzeć
po okolicznych państwach, żeby zbadać całą sytuację. Jose i Agrypin chcieli do
niego dołączyć, ale ten im odmówił. Przed opuszczeniem groty zauważyłem w oczach Aarona niepokój – rozumiałem go, dlaczego chciał załatwić to samemu, bądź co
bądź Charwich był jego bratem i od ponad dwóch tysięcy lat, po tym jak wygnał
go z miasta, nie miał z nim styczności. Pragnął go odnaleźć, ale Charwich sprytnie
się ukrywał i wykorzystywał swoich ludzi, żeby za niego walczyli.
Może Aaron wciąż
miał nadzieję, że jego brat się opamięta?
Rodzina to
jednak rodzina – zawsze pragniemy dla swoich bliskich jak najlepiej, chcemy
pomóc, mimo iż ta druga strona mogła sobie tego nie życzyć. Było to trochę
naiwne, ale czy nie popełniamy głupot, skoro ich kochamy?
Żal mi było
Aarona, że znalazł się w takiej sytuacji. Z jednej strony nienawidził Charwicha
za jego diabelskie czyny, ale zaś z drugiej strony jego serce wciąż kochało
brata. To świadczyło o tym, jak dobrym człowiekiem musiał być (i nadal jest)
Aaron. Cieszyłem się, że mogłem go poznać – na dobrą sprawę, jakby nie
patrzeć, i ja byłem jego rodziną… bardzo, bardzo daleką, ale jednak rodziną.
– Jose,
może opowiesz nam w końcu swoją historię? – odezwał się po krótkim czasie
Yamar. Przytaknąłem na jego słowa, inni tak samo, bo nikt nie znał jego wcześniejszego życia
oprócz Agrypina, Nairy i Aarona (może i Sonia już wie), więc wszyscy spojrzeli
na niego z zaciekawieniem.
– W sumie… – odezwał się po krótkim namyśle. – I tak czeka nas wojna, niewiadomo co się
stanie.
– Przestań
tak mówić! – skarciła go Sonia, patrząc na niego z niepokojem.
Jose
spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Pocałował ją w czoło, po czym zaczął
opowiadać o swoim życiu.
Po jego
wysłuchaniu, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, dlaczego trudno było mu o tym mówić, ponieważ stracił na wojnie swoją ukochaną, którą miał poślubić. Agrypin znalazł
go krwawiącego na polu bitwy – przypominał mu samego siebie, więc instynkt
sam podpowiedział, żeby podarować jemu swoją krew.
Jose po
przemianie chciał ratować swoją ukochaną, lecz po przyjściu do pałacu leżała martwa na łożu, jej serce przestało bić, więc Agrypin był bezsilny. Jego serce było pogrążone w rozpaczy, chciał umrzeć razem z nią, ale żądza krwi była tak silna, że zemścił się na człowieku, który
odebrał jej życie. A potem zabijał kolejnych żołnierzy wroga. Agrypin musiał aż odciągnąć go od ludzi, bo zaczynał zwracać na siebie większą uwagę.
Jose nie mógł pogodzić się z faktem, że
będzie żył bez swojej wybranki, przez to wyparł się swojego mentora i uciekł.
Agrypin próbował go namówić do przyłączenia się do niego i Aarona, lecz bez
skutku. Przez dwa lata był samotnym wilkiem, pławiąc się we krwi niewinnych
istot – stracił całkowicie kontrole i rzeczywistość dla niego nie istniała.
Liczyła się tylko żądza krwi.
I wtedy
odnalazł go Charwich. Zaproponował mu dołączenie do swojej armii zwolenników.
Jose był tak załamany i wściekły na cały świat, że poszedł za nim. Mieszkał u
niego przez trzy lata – wykonywał jego rozkazy, lecz pewnego dnia zdał sobie
sprawę, że postępuje źle. Wszystko się zmieniło, kiedy spotkał na swojej drodze
Yamara. Charwich rozkazał wymordować wioskę w Indii – niewinni mężczyźni,
kobiety, dzieci. Jose nie wahał się przed niczym, ale gdy zaatakował Yamara,
zobaczył w nim samego siebie. Hindus wymawiał imię ukochanej, tak jak on, kiedy
leżał na polu bitwy, przez to powracały do niego wspomnienia. Zaczął w końcu
odczuwać poczucie winny za to co zrobił, dlatego nie mógł pozwolić, żeby
Yamar stracił swoją wybrankę. Nie wahając się ani chwili dłużej, podarował
swoją krew mężczyźnie, a potem wspólnie odnaleźli jego żonę. Jose również
przemienił ją w wampira, ale niestety, ich trzyletniego syna nie mógł już uratować – małżonkowie przez długi, długi czas nie mogli do siebie dojść po jego stracie.
Po tygodniu
ukrywania się przed rozzłoszczonym Charwichem, postanowił z nowymi towarzyszami odnaleźć
Agrypina i prosić go o wybaczenie. Jose
skrywał swoją historię, bo nie mógł pogodzić się z tym, że odwrócił się od
swojego mentora i przyłączył się do wroga.
Niebawem
drzwi do komnaty otworzyły się i stanął w nich Aaron.
Nie był jednak sam.
Nie był jednak sam.
Tuż za
plecami wampira wyłoniła się kobieta o czarnych, kręconych włosach, zielonych
oczach i bladej skórze. Była wampirzycą, która została przemieniona parę godzin
temu, bo widziałem w jej oczach strach i niepewność, połączona z pragnieniem
krwi. Ten moment przemiany przeżywał każdy tutaj z obecnych.
– To jest
Michelle – powiedział Aaron, który złapał nowo przybyłą za rękę i poprowadził
do przodu. Młoda wampirzyca czuła się niepewnie pośród nas, ale stawiała kroki
odważnie. – Przyjmijcie ją proszę ciepło. Przeżyła bardzo wiele, tak jak i my.
Naira i
Sonia podeszły do niej śmiało, biorąc ją pod rękę.
– Teraz
jednak mamy poważniejszą sprawę – oznajmił po chwili. – Charwich ostrzegł mnie,
że to już czas.
Aaron
zbliżył się do Mika.
– To już
czas, by wypełniło się twoje przeznaczenie. Czy jesteś na to gotowy?
___
I tak dobrnęliśmy do końca. Postanowiłam zostawić to opowiadanie z otwartym zakończeniem. Jak większość wie, opisy walk nieszczególnie mi wychodzą, więc nie pozostaje mi nic innego jak zapytać Was, jakbyście to Wy zakończyli tę wojnę - z happy endem czy może raczej nie? Trochę jednak zżyłam się z bohaterami tego opowiadania, więc pojawią się jeszcze małe Bonusy.
A co będzie dalej w notkach? No cóż, na razie nie spodziewajcie się, że pojawi się jakieś mini opowiadanie, jak te, co było teraz. Na chwilę obecną będę zamieszczała pojedyncze teksty oraz prace graficzne.
A co będzie dalej w notkach? No cóż, na razie nie spodziewajcie się, że pojawi się jakieś mini opowiadanie, jak te, co było teraz. Na chwilę obecną będę zamieszczała pojedyncze teksty oraz prace graficzne.
Naprawdę nie opiszesz walki??;) No nie... Ale moze w epilogu cos napiszesz? Mocno mnie zdziwiło przybycie z Aaronem nowej wampirzycy... Hm... Intrygujące xD.
OdpowiedzUsuńByłaby to katastrofa, gdybym to opisała, dlatego postanowiłam zostawić te opowiadanie otwarty, taki był zamiar i ten oto rozdział był ostatnim.
UsuńAle możliwe, że będą jeszcze pojedyncze Bonusy z perspektywy innych postaci :)
Ja co prawda bardziej wolę nieszczęśliwe zakończenia (taka ze mnie zołza xD ), ale tutaj wyobrażam sobie, że wszystko skończyło się happy endem. Tak zżyłaś się z bohaterami, my zresztą też, więc inne wyjście nie wchodzi w grę, prawda? :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że przedstawiłaś swoje zakończenie...
UsuńJasne, zżyłam się bardzo, więc Bonusy będą :)
Rozumiem, że nie czujesz się pewnie w opisach walk, ale w pewnym sensie mam wrażenie, że opowiadanie nie zostało dokończone. Mimo wszystko brakuje mi chociaż kilku akapitów lub epilogu opowiadającego o tym, jak zakończyła się bitwa w twoim wyobrażeniu. Może też kilka szczegółów dotyczących samego jej przebiegu.
OdpowiedzUsuńJeżeli zaś chodzi o ten rozdział, to podoba mi się to, w jaki sposób łączy się z prologiem. Chociaż wtedy nie przypuszczałam, że Aaron postanowi przemienić Michelle. Ale może miał jakiś ważny powód, bo przecież nie postępuje tak z każdą skrzywdzoną osobą, jaką spotka na swej drodze.
Szablon DB <3
Ja też ostatnio wciągnęłam się w oglądanie, ale wybrałam starego Dragon Balla bez cenzury. Gdy zaczęli emitować obejrzałam trzy odcinki DBS, ale nie potrafię się przekonać. Za bardzo bazuje na dwóch ostatnich filmach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Właśnie chciałam to opowiadanie zostawić otwarte, żeby zobaczyć, jakbyście to Wy zakończyli. Mam jeszcze w planach małe Bonusy, więc kto wie... może zjawi się coś po tej bitwie ;)
UsuńFajnie, że zauważyłaś powiązanie ostatniego rozdziału i Epilogu :) I tak, Aaron miał duży powód... czuł pomiędzy nią dużą więź, dlatego zdecydował się na ten krok...
A nabrałam ochotę na szablon DB :) Też ostatnio wróciłam do oglądania Zetki... No i oglądam DBS (jestem na 24 odc) i prawdę mówiąc też czuje wielki niedosyt... To co zrobili z Gohanem przerasta moje wyobrażenie.
Dziękuję ślicznie za opinię :*
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńJednak się wczoraj nie wyrobiłam, a rano ogarniałam inne sprawy, no ale jestem. I świetnie, że jesteś zadowolona z szablonu, bo naprawdę masz takie prawo. Tak, tak, nasze profilówki to już w ogóle kolejna malecowa historia, hah.
Zaczęło się tak, ummm... skojarzyło mi się z pewnym odcinkiem Teen Wolf z 5 sezonu, ale, jeśli nie oglądasz tego serialu, wiedz, że chodzi mi o taką trochę ciszę przed burzą, ale nie do końca... że nic się nie dzieje, ale wszysy czują, że zło nadchodzi, nie wiedzą, co robić, jak się przygotować...
(Tuż obok nas siedział Jose, który trzymał w swoich objęciach Sonię (oboje w końcu doszli do porozumienia i wyznali sobie, co do siebie czują)). Awww.
Smutna ta historia... lubię takie, ale jednak mi przykro. Jeszcze ta nowa wampirzyca...
No mi też szkoda, że nie opisałaś walki, ale lubię otwarte zakończenia i jest w nich pewien urok. W mojej głowie skończyło się happy endem czy nieszczęśliwie? W sumie nie wiem, lubię dramy, ale chciałabym szczęścia chłopców... może było dużo bólu, przeciwności, poświęceń, ale się udało.
Teraz pomyślmy, za które z Twoich opowiadań się wziąć...
Miłego dnia,
mendoid Corteen
Ok, nie ma sprawy, ważne że jesteś teraz ;*
UsuńNie oglądam "Teen Wolf", kiedyś obejrzałam pierwszy sezon, ale na tym się skończyło... może do niego wrócę, pewnego dnia... bo i tak jestem teraz uzależniona od wielu seriali :)
Ale... świetnie to ujęłaś, bo miało tak to wyglądać... taka namiastka napięcia przed nieuniknionym :)
Jeśli chcesz jeszcze coś mojego poczytać, co mnie bardzo cieszy, to polecam drugi tom o wampirach... tam zostanie wyjaśnione, jak potoczyła się wojna, no i też przedstawione zostały historie naszych starożytnych i średniowiecznych krwiopijców :)
Ewentualnie, jeśli lubisz Harry'ego Pottera, to zapraszam do poczytania "Kiedy Wzejdzie Słońce". Ostatnio jakoś żyję tym opowiadaniem. Mam nadzieję, że ilość rozdziałów Cię nie przerazi...
Dziękuję ślicznie za komentarz :* Nawet nie wiesz ile dla mnie to znaczy :* Dzięki, dzięki, groszku :*:*