Zbliżały
się Mistrzostwa Świata w sztukach walki, dlatego ośmioletni Trunks zaczął
intensywnie trenować w sali ćwiczeń wraz z ojcem, który spędzał tutaj
całymi dniami, chcąc w pełni przygotować się na rewanż z niejakim Songiem. Trunks z początku nie miał
pojęcia kto to w ogóle był, zastanawiał się do kogo należał ten dziwny głos, który
rozprzestrzeniał się w całej Capsule parę dni wcześniej. Nikt mu nie powiedział – ani matka, ani ojciec, ani
nawet Gohan, który aż kipiał z radości, gdy się dowiedział, że
ten ktoś specjalnie opuści raj, by wystąpić w Mistrzostwach. Dopiero wczoraj się dowiedział, że to ojciec Son Gotena - przyjaciel powiedział mu to, jak do niego zadzwonił - czuł w jego głosie wielką ekscytację tego, że w końcu pozna swojego ojca.
Trunks
jednak nie zaprzątał sobie już głowy niepotrzebnymi myślami i stawiał dzielnie kolejne kroki w sali, która była pod obciążeniem silnej grawitacji.
– Nie
wysilaj się, Trunks – usłyszał ojca. – Dla dziecka w twoim wieku to zbyt wielki
wysiłek, lepiej wyjdź z sali.
– Wczoraj
dzwonił do mnie Son Goten. Powiedział, że wystartuje w mistrzostwach, w takim
razie ja też chcę.
– Coraz
bardziej jesteś do mnie podobny. – Wyczuł w głosie ojca dumę.
– Przepraszam Cię, tato, ale to było dla mnie trudne zadanie. Muszę zamienić
się w Super Wojownika.
Napiął
mięśnie i skupił się na energii, która krążyła w jego żyłach, a po chwili wokół niego zaczęła emanować żółta poświata, czując, jak jego siła wzrosła dwukrotnie.
Od razu
czuł się o wiele lepiej. Sala już mu nie ciążyła, mógł swobodnie biegać i
robić fikołki, skacząc z jednego miejsca na drugie.
– Chodź tu,
synku!
Trunks
stanął nagle, lekko zaskoczony wołaniem ojca. Odkąd Vegeta dowiedział się, że ten cały
Songo będzie na Mistrzostwach Świata, przestał go trenować i zajął się
sobą, więc chłopak musiał sam zająć się własnym treningiem. Czyżby ojciec nagle chciał mu
poświęcić parę chwil?
– Chciałbym
wiedzieć, czy syn Songa także z taką łatwością przybiera postać Super
Wojownika?
A więc o to
chodziło… Nadzieja matką głupich.
– Tak.
– Są
rozwinięci ponad wiek, coś mi umknęło – powiedział cicho, mówiąc to bardziej do
siebie niż do niego. – Uderz mnie – rzekł po chwili stanowczym głosem.
– Mam zadać
ci cios pięścią? To nie wypada, żeby bił ojca.
– Nie
przejmuj się. Jeżeli tymi małymi piąstkami mnie trafisz, zabiorę cię do
Wesołego Miasteczka.
– Naprawdę?
W takim razie zgoda! – Trunks ożywił się.
A jednak
nadzieja odnalazła swoją ścieżkę. Ojciec postawił przed nim trudne zadanie, ale
nagroda była dla niego bardzo cenna, więc włoży w to całego siebie.
– Nie wahaj
się, uderz mocno! – powiedział Vegeta, śmiejąc się cwanie.
– Jestem
gotów!
Przyjął
pierwszą pozycję, a po chwili ruszył na ojca.
Próbował
go trafić, ale ciągle omijał jego ciosy. Trunks jednak nie poddawał się i włożył w
wysiłek więcej energii. Po chwili zdawało mu się, że drasnął ojca w policzek, a potem w
jednej sekundzie poczuł silny cios w nos.
Poleciał do
tyłu i upadł na ziemię. Trunks złapał się za obolałą twarz.
– Oszukałeś
mnie! Nie mówiłeś, że się zasłonisz!
– Wiele się
jeszcze musisz nauczyć, przeciwnik zawsze ripostuje!
Trunks
kiwnął głową – a jednak dzisiaj uzyskał od ojca jakąś lekcję.
– Nie
płacz, dobrze się spisałeś, w nagrodę pójdziemy na spacer.
Trunks
uśmiechnął się szeroko, nie przejmując się już bólem nosa.
– Mam
jeszcze jedno pytanie. Walczyłeś już z Son Gotenem? Który z was jest lepszy?
– Często z
nim wygrywałem, ale on jest ode mnie młodszy. Ja przynajmniej umiem latać...
Patrzył na ojca
z uśmiechem na ustach, zadowolony, że mógł z nim przez chwilę podyskutować.
Przypomniałaś mi czasy dzieciństwa! :D Oglądałam nałogowo Dragon Ball :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam dk czynienia z Dragon Ball, wiec trudno mi się odnieść xd ale to całkiem zabawne, taki waleczny ośmiolatek ;)
OdpowiedzUsuń