Amelia Blatchey należała do osób, które nie lubią siedzieć bezczynnie i nic nie robić. Mocno zaangażowała się w kółko prasowe szkoły, chcąc w ten
sposób utrwalić swoje zamiłowanie do pisania, by w przyszłości zostać
pracownikiem Proroka Codziennego, a jeśli się uda, być redaktorem naczelnym gazety. Do tego dążyła, więc siódmą klasę traktowała poważnie, skupiając
się na końcowych wynikach z owutermów. SUMy poszły jej dobrze, miała niemal
same wybitne, dlatego chciała, żeby wynik pozostał taki sam.
Martwiła
się jednak o swojego chłopaka Lawrence’a, bo jego stopnie nie zadowalały
dziewczyny. Chłopak całkowicie poświęcał swój czas na treningach quidditcha,
przez co egzaminy poszły mu, jej zdaniem, źle. Nie miał żadnych wybitnych,
jedynie dwie oceny powyżej oczekiwań, a reszta zadowalające i nędzne. Co prawda
Ślizgon wielokrotnie powtarzał jej, że chciał w przyszłości poważnie zająć się
karierą sportowca, a gdyby mu nie wyszło, to zawsze znajdzie posadę w firmie
ojca, ale ona nie pochwalała takiego toku myślenia. Choć czasem
zazdrościła mu, że miał wszystko podstawione pod sam nos, Amelia musiała dążyć
do wyznaczonego przez siebie celu sama. Rozważała nawet myśl o tym, czy ich związek
w ogóle miał szansę przetrwać na dłuższą metę. Wiedziała, że rodzice chłopaka
będą mu wybierali przyszłą małżonkę i zdawała sobie sprawę, że nie wezmą jej pod
uwagę, bo nie pochodziła z arystokratycznej rodziny.
Więc czy
warto się bardziej angażować?
Gubiła się
w swoich myślach. Kochała go na swój zwariowany młodzieńczy sposób, ale z czasem
uświadomiła sobie, że chodziła z nim już z przyzwyczajenia. Zaczęły ją denerwować w nim cechy, których wcześniej
starała się nie zauważać. Na przykład: nie pochwalała w nim tego, że był bardzo
impulsywny i od razu działał, nie
zważając na późniejsze konsekwencje. Tak jak
dzisiaj rano. Wdał się w bójkę z Jamesem Potterem, z którym od zawsze miał na
pieńku. Gryfon powiedział parę słów za dużo i Lawrence wykonał pierwszy ruch,
rzucając się na chłopaka z pięściami. Nie rozważał nawet myśli wycofania się i
darowania sobie tego, że nie warto było poświęcać dużego zachodu dla Pottera, a przez to boisko do quidditcha zmieniło się w pole bitwy.
Dlatego
postanowiła poważnie porozmawiać z chłopakiem, jak tylko spotka go na swojej
drodze. Ostatnio też rzadko spędzali razem ze sobą czas – on na
boisku, ona jak nie w bibliotece, to w salce prasowej. Tak więc miała nadzieję,
że dobrze postąpi, zrywając z Lawrencem. Nie chciała dłużej ciągnąć czegoś, co
nie miało przyszłości.
Zerwanie z
Lawrence’m będzie niczym oderwanie plastra – z początku zaboli, a potem całkowicie się zagoi, przynajmniej taką miała nadzieję.
Kiedy Amelia spostrzegła na korytarzu całującą się parę, a nad ich głowami lewitowały papierowe serca, nagle uświadomiła sobie, że dzisiaj są Walentynki. Co za ironia, zamiast myśleć nad romantycznym prezentem dla Lawrence'a, ona postanawia z nim zerwać. No cóż… Liczyła na to, że chłopak nie będzie miał jej tego za złe. Oby nie, pomyślała zmartwiona.
Kiedy Amelia spostrzegła na korytarzu całującą się parę, a nad ich głowami lewitowały papierowe serca, nagle uświadomiła sobie, że dzisiaj są Walentynki. Co za ironia, zamiast myśleć nad romantycznym prezentem dla Lawrence'a, ona postanawia z nim zerwać. No cóż… Liczyła na to, że chłopak nie będzie miał jej tego za złe. Oby nie, pomyślała zmartwiona.
Musiała
jednak wziąć się w garść i skupić się na ważnych aspektach w swoim życiu niż problemy sercowe. To tylko głupi Dzień
Zakochanych, dzień, który powoli się kończył. Ona myślami teraz krążyła wokół balu maskowego, który zaplanowała
na zakończenie roku szkolnego. Dyrektorka wezwała ją do siebie właśnie w
sprawie imprezy, bo chciała powiedzieć jej coś ważnego. Amelia liczyła, że to nic złego i nie zamierzała odwoływać balu – nie darowałaby tego profesorce, gdyby to zrobiła. Włożyła w to przedsięwzięcie wiele, dlatego zrobi
wszystko co w jej mocy, żeby bal się odbył.
Nie poddam się tak łatwo –
pomyślała twardo, udając się na siódme piętro.
___
Oto taka mała miniaturka o Amelii. Miała się pojawić w Walentynki, ale nie miałam kiedy siądź i go poprawić - w sumie to pewnie zauważyliście, że mnie nie było przez jakiś czas. Ale wróciłam, choć ostrzegam, że mój czas jest teraz niewielki i posty mogą pojawiać się rzadziej. To co przeczytaliście jest miniaturką potterowską z młodego pokolenia, wątek Amelii Blatchey i Jamesa Pottera - więcej rozwinie się w kolejnej miniaturce.
Oto taka mała miniaturka o Amelii. Miała się pojawić w Walentynki, ale nie miałam kiedy siądź i go poprawić - w sumie to pewnie zauważyliście, że mnie nie było przez jakiś czas. Ale wróciłam, choć ostrzegam, że mój czas jest teraz niewielki i posty mogą pojawiać się rzadziej. To co przeczytaliście jest miniaturką potterowską z młodego pokolenia, wątek Amelii Blatchey i Jamesa Pottera - więcej rozwinie się w kolejnej miniaturce.
chyba w ogóle nie może być zakochana w Lawrence, nawet w zwariowany młodzieńczy sposób. może niegdyś była nim zaur0oczona. ale chyba tylko tyle. Jmało przekonujące jest obecnie to uczucie, skoro chce z nim zerwać. ale może to dobrze. pewnie znajdzie sobie kogoś nowego, a ja już chyba wiem, kogo. Ambitna dziewczyna, nie da się ukryć. Krótko, ale ciekawie, mam nadzieję, że w następnej częsci James pojawi się bezpośrednio. w pierwszym akapicie napisałas "osoby, którzy", powtórzyłaś też słowo "zostać".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Muszę przyznać, że bardzo zgrabny tekst. Ciekawie rozpoczęłaś wątki, które, jak mam nadzieję, zostaną wyjaśnione w następnej części. Choć jestem raczej fanką Ślizgonów, z niecierpliwością czekam na pojawienie się Jima Pottera Juniora. On zawsze wprowadza zamieszanie ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Bea
Ja co prawda świat "HP" znam jedynie z dwóch pierwszych części filmów (proszę nie bijcie mnie za to, albo przynajmniej nie w szczepionkę), ale to mi nie przeszkadzało w czytaniu tekstu ;) Bardzo lubię Twój styl, więc z przyjemnością przeniosę się w tej świat ;)
OdpowiedzUsuńHehe no i coś mi mówi, że na balu maskowym pozna następnego chłopaka :P Amelia jest bardzo ambitna, dlatego nie dziwię jej się, że od innych również wymaga wiele. I tak jest silna, że nie przejęła pewnych zwyczajów chłopaka, heh.
OdpowiedzUsuńbezczynie - bezczynnie
rodzice chłopaka będą mu wybrać przyszłą małżonkę - będą mu wybierali? będą mu chcieli wybrać?
chodziła z nim już z przyzwyczajenia – sam fakt, że byli ze sobą od piątej klasy. - nie ma to sensu, czegoś brakuje - o czym ten fakt świadczył?
Pozdrawiam :)
Amelia wydaje się taka... ułożona. Na pewno bardzo ambitna. I może troszkę bezwzględna? Ale nie jest to takie złe. Jest po prostu bardzo praktyczną osobą.
OdpowiedzUsuńDobrze, że postanowiła zerwać z Lawrence'm. To naprawdę nie miało sensu.
Lecę czytać drugą część miniaturki :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na prolog mojego bloga o podróżach w czasie: academie-mirandel.blogspot.com