12 czerwca 2016

Wampir Mike: Razem

13 stycznia 2000r.
Obudziłem się trzeciego stycznia, więc byłem nieprzytomny tylko jeden dzień. Choć ja odniosłem wrażenie, że spałem o wiele dłużej. Zamknięty w czarnej otchłani i całkowicie sparaliżowany, jakby mocne łańcuchy oplotły całe moje ciało. I w końcu ten koszmarny sen się skończył. Mogłem bez problemu się poruszać, pomimo tego, że czułem jeszcze w środku piekielny ból.
Byłem również wyczerpany psychicznie. Wiadomość o tym, że Aaron nie żyje, sprawiła, że poczułem wielki ucisk na sercu. Nie mogłem uwierzyć, że nasz wielki przywódca odszedł na zawsze. Znałem go zaledwie dwa lata, ale zdołałem w tym czasie mocno się do niego przywiązać. Aaron miał w sobie pewien magnetyzm, przyciągał do siebie osoby, które z wielką uwagą słuchali jego mądrych rad czy też ciekawych opowieści. Wiedziałem, że będzie mi go mocno brakować.
Oczywiście mój smutek to nic w porównaniu z tęsknotą Nairy. Traktowała Aarona jak własnego ojca i, z tego co się dowiedziałem od Sollyna, zaraz po powrocie z bitwy zamknęła się w swojej komnacie na prawie cały dzień. Agrypin wsparł żonę i dzięki niemu otrząsnęła się na tyle, by móc dalej funkcjonować. Zaraz po wyjściu z pokoju poszła czuwać nade mną. Chciała być w momencie, kiedy się obudzę, bo czuła, że będę miał do siebie wyrzuty sumienia za śmierć Aarona.
I nie myliła się. Czułem się odpowiedzialny i poczucie winy będzie za mną chodziło przez całą wieczność.
– Na pewno jesteś pewny, że dasz radę uczestniczyć w tym spotkaniu? – zadał mi po raz kolejny to samo pytanie Sollyn, odkąd Yamar powiadomił nas o zebraniu, które zorganizował Agrypin.
– Dam radę – rzekłem również po raz kolejny z rzędu, lecz tym razem w moim głosie słychać było bezradność. – Nie musisz się martwić. Twoja krew postawiła mnie na nogi.
To było całkowitą racją. Krew Sollyna spowodowała, że mogłem wstać, dlatego wiedziałem, że dam radę być na posiedzeniu wampirów. Zresztą, Agrypin zorganizował go specjalnie na moją cześć – przynajmniej tak powiedział Yamar więc chyba było logiczne, że musiałem na nim być.
– Wybacz mi – westchnął Anglik, po czym usiadł obok mnie na łóżku. – Po prostu chcę mieć pewność, że mi tam nie zemdlejesz.
Uśmiechnąłem się do niego pogodnie. Ułożyłem głowę na jego ramieniu i objąłem w pasie.
– Kocham cię, Sollyn.
Spojrzałem w jego niebieskie tęczówki. Anglik uśmiechał się lekko, głaszcząc mnie po ciemnych włosach, a po chwili prawa dłoń Sollyna dotknęła mojego lewego policzka – wzdrygnąłem, czując ciepło na swojej skórze. Następnie pochylił się, by złożyć na moich wargach delikatny pocałunek.
– Też cię kocham, Mike – odparł, całując mnie ponownie, ale tym razem w czoło. Wstał z łóżka i podszedł do szafy, wyjmując z niej białą koszulę oraz czarne materiałowe spodnie. – Skoro chcesz ze mną iść, musisz dobrze się prezentować. Będziesz w końcu w centrum uwagi.
Odruchowo zerknąłem na ubrania, w których spałem. Brązowa koszula poplamiona była czerwoną mazią i poszarpana na rękawach; to samo dotyczyło się czarnych spodni – podarte na końcach, całkowicie ubrudzone błotem i krwią. Ściągnąłem je z siebie szybko i włożyłem nowe ubrania.
– Mike, zanim pójdziemy, chciałbym się ciebie o coś spytać.
– Tak? – Zauważyłem na twarzy partnera lekkie zawahanie.
– Nadal chcesz tutaj mieszkać, prawda? – Sollyn spojrzał na mnie z uwagą. – Pomimo tego, że pokonałeś Charwicha? Wielu z nas opuściło schron i ruszyło dalej w świat, bo przybyli, żeby walczyć. Tak więc pomyślałem, że może ty też chciałbyś…
– Nie, chcę tu zostać – przerwałem mu gwałtownie, ujmując jego ramiona. – Nie wiem, skąd przyszło ci do głowy, że… – urwałem, po czym uśmiechnąłem się szeroko. – Martwiłeś się, że mogę chcieć upuścić ten dom, bo ty pragniesz tutaj zostać, prawda?
– Szczerze? – rzekł pogodnie Anglik. – Nie wyobrażam sobie innego miejsca, w którym mógłbym mieszkać. Czuję, że jestem we właściwym miejscu, po prostu, w domu. I w dodatku mam ciebie, żywego – westchnął, kładąc dłonie na moich ramionach.
– W zasadzie ten dom to rzeczywiście wielka rodzina; inni odchodzą, inni przybywają, a nawet wracają. Gniazdo rodzinne wampirów – posumowałem moją myśl, uśmiechając się szeroko, na co Sollyn odwzajemnił mój gest. – A poza tym w twoich żyłach płynie prawdziwa krew Nairy i Agrypina, więc nie dziwię się, że chcesz tu mieszkać.
– A więc… zostajemy? – zapytał mnie dla pewności.
– Tak, zostajemy – powiedziałem, całując go lekko w usta.
***
Po zebraniu wróciliśmy z powrotem do siebie. Nie mogliśmy opuścić domu, bo wciąż świeciło słońce i musieliśmy odczekać parę godzin, zanim mieliśmy wyruszyć na polowanie. Yamar i Nasir mieli nas powiadomić, jeśli będą gotowi do drogi.
– Widzisz, dałem radę być na zebraniu – uśmiechnąłem się.
– Dałeś – przytaknął Sollyn, który ułożył się na łóżku. – A teraz chodź i odpoczywaj – rzekł stanowczo, dłonią klepiąc miejsce obok siebie.
Przez chwilę wpatrywałem się w ukochanego z wielkim zainteresowaniem. Świadomość, że był tutaj i jak bardzo stał się nadopiekuńczy wobec mnie, odkąd się przebudziłem, sprawiała, że chciałem przytulić się do jego ciała – poczuć, że to naprawdę nie był sen, a zwyczajna rzeczywistość.
Podążyłem w stronę łóżka, ale zamiast położyć się obok Sollyna, usiadłem na nim okrakiem, obejmując nogami biodra partnera. Pochyliłem się w dół, ignorując ból głowy spowodowany brakiem świeżej krwi, i musnąłem lekko jego prawy płatek ucha, a potem zacząłem intensywnie całować jego szyję.
– Mike, co ty robisz? – jęknął. Miałem zamiar rozpiąć jego koszulę, lecz Sollyn złapał moje dłonie, powstrzymując mnie od tej czynności. – Proszę, przestań!
– O co chodzi? – Spojrzałem na niego zdezorientowany. – Nie chcesz mnie?
– To nie tak, że cię nie chcę – westchnął. Sollyn uniósł się do góry, żeby mógł swobodnie ująć moje ramiona i spojrzeć mi w oczy. – Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym... to zrobić. Ale masz odpoczywać, a nie wysilać się jeszcze bardziej – powiedział, tym razem stanowczo. – Nie jesteś wystarczająco silny. Widzę to po twoich oczach, bo są czerwone.
Westchnąłem głęboko, po czym zszedłem z jego kolan i położyłem się obok niego. Troska Sollyna była denerwująca, ale musiałem przyznać mu rację. Kręciło mi się w głowie, w gardle czułem suchość – miałem wrażenie, że znajduję się na pustyni, a to z pewnością nie było dobre dla wampira. Czułem potworny głód. Nie pragnąłem nic innego, jak tylko napić się świeżej krwi.
– Przepraszam – wymamrotałem. – Myślałem, że dam radę, że będąc z tobą zapomnę o bólu. Mam wrażenie, że zaraz eksploduję z tego głodu – wyznałem, spoglądając na Sollyna zmartwiony.
– Musisz wytrzymać jeszcze parę godzin – rzekł z troską. Położył dłoń na moim lewym policzku, a potem lekko pocałował w czoło. – A wtedy zobaczysz – uśmiechnął się, patrząc na mnie figlarnym wzrokiem. – Nie dam ci ani chwili spokoju.
Sollyn pocałował mnie w usta, stanowczo i namiętnie, dając przedsmak tego, co czekało nas za kilka godzin. Uśmiechnąłem się do ukochanego i wtuliłem się w jego pierś, cierpliwie czekając na zachód słońca.
~*~
– Gotowy?
Mike przerwał pisanie. Spojrzał na Sollyna z uśmiechem i kiwnął głową, choć palił się, by jeszcze zapisać parę zdań w notatniku. Musiał przyznać, że jego pismo zaczynało być estetyczniejsze i rada ukochanego przynosiła rezultaty. I rzeczywiście nie musiał się go pytać, czy się poprawił w pisaniu, bo sam to dostrzegał, przez co był bardzo z siebie dumny. Potrafił również dobrze czytać. Zbrodnia i kara była dla niego wyzwaniem, ale dzięki temu coraz bardziej wzbogacał słownictwo.
Był naprawdę coraz to lepszy, dlatego zastanawiał się, czy nie pójść o krok na przodu i zacząć uczyć się kolejnego języka. Rozważał myśli nad węgierskim. Choć wychował się na Węgrzech, to ich wioska posługiwała się angielskim – teraz wiedział, że miało to związek, że urodził się w wilczej rodzinie. W czasach oświecenia i baroku to właśnie na terenach dzisiejszego Budapesztu gromadziły się stada wilkołaków z całego świata, więc ich rodowym językiem był angielski i tak pozostało.
Mike mimo wszystko czuł potrzebę nauki języka węgierskiego, więc zastanawiał się, czy Sollyn będzie chciał go uczyć. Swoją drogą, podziwiał partnera, że potrafił władać prawie wszystkimi europejskimi językami. Nic dziwnego, że wampiry przychodziły do niego z pytaniem, czy nie nauczy ich tego lub tamtego języka. Taką samą sytuację miała Sonia, z tym że wampirzyca oprócz angielskiego znała jedynie, a może aż cztery języki – francuski, hiszpański, niemiecki oraz polski. Mikowi marzyło się, by również nauczyć się paru języków.
– Sollyn, mam pytanie? – Mike wstał z krzesła i oparł się o kant biurka. – Uważasz, że byłbym gotów nauczyć się drugiego języka?
– Rozważasz myśl o nauce kolejnego języka? – zdziwił się Sollyn.
– Tak, ale skoro jeszcze nie czas, to…
– Nie, chodzi mi o to, że... – zaczął Anglik, kładąc wskazujący palec na jego wargach. Po chwili Sollyn położył dłonie na ramionach partnera. – Po prostu nie sądziłem, że kiedykolwiek chciałbyś… nawet nie dałeś żadnego znaku, że chcesz uczyć się języków. Ach, zadziwiasz mnie – rzekł z uśmiechem na ustach.
– Czyli… jestem gotowy czy nie? – spytał się Węgier, będąc lekko oszołomiony wypowiedzią ukochanego.
– Myślę, że jesteś gotów – uśmiechnął się Sollyn, na co Mike odwzajemnił gest. – A jakiego języka chciałbyś się nauczyć?
– Rozważałem wiele opcji, ale chyba chciałbym nauczyć się węgierskiego, mojego ojczystego języka.
– W porządku, niech i tak będzie. Zaczniemy naukę, jak tylko skończysz czytać Zbrodnię i Karę.
Mike przyciągnął Sollyna do siebie, objął w pasie i zaczął go namiętnie całować. Chciał tym gestem wyrazić swoje podziękowanie, bo zabrało mu słów, by powiedzieć ukochanemu, ile to dla niego znaczyło.
Po chwili poczuł, jak dłonie partnera mierzwiły jego włosy, a potem zeszły na ramiona. On sam włożył ręce pod koszulę Sollyna, badając kształt jego bladego ciała – usłyszał chrapliwy jęk ukochanego i przywarł do niego mocniej. Pocałunek przestał być delikatny i stawał się coraz bardziej pożądliwy. Wtedy Mike przypomniał sobie, że mieli przecież łóżko, więc lekko pchnął partnera w jego stronę, a to wystarczało wampirom, by znaleźć się tam w jednej sekundzie.
Na chwilę Mike oderwał się od ust Sollyna, by oboje mogli zaczerpnąć tchu. Rozpiął mu koszulę i zaczął całować jego szyję, a potem zniżał się coraz to niżej. Słyszał stłumione jęknięcia ukochanego.
– Sollyn – westchnął Węgier, przerywając nagle pieszczoty, po czym wstał z łóżka. – Wierz mi, chciałbym dalej to kontynuować, ale chyba mieliśmy z resztą iść na polowanie, prawda?
– Ach tak, prawda, polowanie – oprzytomniał Anglik, po czym niechętnie zaczął zapinać swoją koszulę.

           Po chwili usłyszeli pukanie do drzwi. Mike wyczuł, że stał za nimi Yamar.

         – Hej, jesteście gotowi, bo czekamy tylko na was? zapytał Hindus.

          – Już idziemy! zawołali jednocześnie.

          Mike spojrzał na Sollyna i razem wybuchli gromkim śmiechem.
___

Rozpisałam się troszkę, co nie? Zazwyczaj posty wychodzą mi na trzy strony Worda, ale tutaj wyszło na pięć :) Mam nadzieję, że się podobało.

Post dedykowany Tei :*

4 komentarze:

  1. Hej. Wysłałam Ci maila z uwagami, a tutaj napiszę, co myślę o rozdziale. bardzo się cieszę z decyzji, którą podjęła nasza para. muszą zostać w zamku. trochę żąłuję, że nie przedstawiłaś bezpośeednio zebrania, no ale. Podoba mi się zapał Mike'a do nauki, choć do innych rzeczy to ma jeszcze większy. Zasstanawiam się, co szykujesz w przyszłosci dla bohtaerów, bo teraz to jakoś tak za spokojnie jest xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za czujność i wypisanie błędów - doceniam^^
      Próbowałam napisać to zebranie, ale mi nie wyszło. Nie nadawały się na publikację, więc skasowałam.
      W tym Tomie raczej skupiam się na relacjach wampirów i ich wspomnieniach z przeszłości - raczej żadnych akcji nie planuje.

      Dziękuję ślicznie za opinię :*

      Usuń
  2. Jednym tchem przeczytałam całą tą historię. Jest niesamowita! W ogóle cała twoja seria o wampirach bardzo mi się podoba. :> Moim ulubieńcem jest Mike. XD Jestem ciekawa ciągu dalszego. A co do twojej opinii o Przyjaciołach - zgadzam się całkowicie, to najlepszy serial pod słońcem!
    Pozdrawiam ciepło i do następnego.
    szerly x
    piata-pora-roku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja seria wampirów Ci się podoba. Miło mi bardzo^^
      A serial "Przyjaciele" - cóż, od lat gości moje serce i tak pozostanie^^

      Dziękuję ślicznie za komentarz :*

      Usuń

Obserwatorzy