23 października 2016

FF Dary Anioła: Magnus Bane – Utrata

~*~

     Minął tydzień, odkąd Magnus utracił miłość swojego życia. Wchodząc do pustego mieszkania, dopiero teraz zdał sobie sprawę, co też najlepszego uczynił. Zerwał z Alexandrem. Z jego Aleciem, który miał być jego przyszłością. Który miał go nigdy nie zranić…
A jednak dostał cios prosto w serce.
Magnus nie spodziewał się, że utrata Aleca tak bardzo zrani jego duszę. Był parę razy zakochany, jak i przeżywał złamane serca, ale w tym przypadku stało się zupełnie inaczej. Strata Nocnego Łowcy była o wiele silniejsza. Kochał Aleca, bardziej niż kogokolwiek innego.
A teraz snuł się po pustym mieszkaniu, pozbawionego całkowicie ciepła i zapachu nocy, którą przyprowadzał zawsze ze sobą Nefilim po każdej misji. Dotarł do sypialni. Otworzył szafę i zauważył brak ubrań Aleca – i mimowolnie do jego oczu napłynęły łzy.
Po chwili zauważył na łóżku kartkę; wziął ją do ręki, a Magnus rozpoznał pismo jego byłego już chłopaka:
Przepraszam. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Kocham Cię, Alexander.
Magnusa ścisnęło serce. Nigdy do tej pory Alec nie podpisywał się pełną formą imienia, a Nocny Łowca wiedział, że Czarownik je uwielbiał.
– Och, Alexander!
Magnus tak potwornie za nim tęsknił. Dał upust emocjom, czując, jak krople łez spływały po jego policzkach – był taki bezsilny. Położył się na łóżku, trzymając cały czas w dłoni pożegnalny list byłego partnera, po czym objął mocno poduszkę, która pachniała jeszcze Aleciem. Wdychał jego zapach, a po chwili Bane rozpłakał się na dobre.
Niebawem spostrzegł, jak obok niego kładzie się Prezes Miau. Kot przyglądał się Magnusowi z wielką uwagą. Zamiauczał, po czym głową otarł się o dłonie Bane’a. Zwierzak zachowywał się tak, jakby wyczuł złe samopoczucie swojego właściciela.
– Tylko ty mi już pozostałeś – wyszeptał w stronę Prezesa Miau. Głaskał go lewą dłonią, bo w prawej cały czas gniótł list Aleca; łzy Magnusa sprawiły, że kartka stała się wilgotna. Kot zaczął mruczeć, unosząc ogon do góry. Po chwili zawinął się w kłębek i zmrużył oczy.
Magnus czuł się wyczerpany i pozbawiony energii. Postanowił pójść spać, pomimo tego, że za oknem świeciło popołudniowe słońce. 

      Zanim jednak zamknął oczy, zadał sobie w myślach jedno pytanie:
Czy kiedykolwiek będę wstanie wybaczyć Alecowi, że próbował odebrać mi nieśmiertelność?
___
Ten krótki post został napisany tuż po przeczytaniu piątej części sagi Darów Anioła. Następny post tego fandomu pojawi się dopiero po nowym roku. Teraz zamierzam ruszać z ff potterowskim.

 I chyba jestem na bieżąco u Was, prawda? Gdyby coś, piszcie, bo czasem mogę coś przeoczyć.

6 komentarzy:

  1. Tak sobie weszłam, a tu niespodzianka! Przeczytać przeczytam, ale nie wiem, czy dziś skomentuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno prawdziwa miłość wybacza wszystko, nawet te najgorsze występki, więc może również tak będzie w przypadku Magnusa i Aleca? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie to ujęłaś ;)
      Prawdziwa miłość wybacza wszystko, heh :)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. /mendoid
    Dobry wieczór.
    Oto jestem. Wiem, nie spodziewałaś się i nie dowierzasz. Ja też. Już myślałam, że nigdy się za to nie zabiorę, bo nie wiedziałam, co tak naprawdę napisać i jednocześnie czułam, że powinnam pozostawić po sobie coś więcej niż informację, że przeczytałam czy kilka wyświechtanych, banalnych słów.
    Już wiesz, ile emocji wywołała u mnie ta miniaturka. Bo Alec. Bo Magnus. Bo Malec. I kropka. Gif nie pomógł z pewnością. Pamiętam tę scenę, moje niedowierzanie i dziwne uczucie, że choć wiem, że wszystko się ułoży, już nie będzie takie samo.
    Zacznijmy od czegoś niezwiązanego z Twoim opowiadaniem. Nigdy nie rozumiałam Magnusa. A dlaczego?
    Może zacznijmy od tego, że rozumiałam Aleca. I to już wiele wyjaśnia. I to, że zawsze dziwnie utożsamiałam się z Alekiem, chyba bardziej niż z jakąkolwiek literacką postacią czy w ogóle fikcyjną, mimo że seria wcale do moich ulubionych nie należ i przeczytałam całą chyba tylko ze względu na tę dwójkę.
    Nie popieram czynów Aleca, wiem, że zrobił źle, ale bardziej nie popieram reakcji Magnusa. W ogóle nie potrafił Aleca wysłuchać, ocenił go, stchórzył. Jak potem wyznał Catarinie, nie chodziło tyle o to, co Alec zrobił, ale o to, że się bał, że gdy Alec umrze, będzie bardziej boleć. I gdzie tu sprawiedliwość?
    Bo Alec tyle razy chciał porozmawiać. Że czuje się jak najnowsza rzecz w jego mieszkaniu. Jak tylko kawałek wielkiej historii. Jakiś epizod. A Magnus albo go zbywał, albo obracał wszystko w żart.
    I Alec się bał. Camille kusiła, chciał się o Magnusie czegoś dowiedzieć (bo on i o przeszłości nie chciał rozmawiać).
    A potem Magnus najechał na Aleca, jakby Alec co najmniej planował podczas snu odebrać mu nieśmiertelność, nie pytając o zgodę. I te wszystkie oskarżenia, że chciał skrócić jego życie... Boże, Alec... zrobił źle, powinien zwrócić się do Magnusa, ale i tak go rozumiem i będę usprawiedliwiać.
    Twoja miniaturka przypomniała mi o dezorientacji, która mnie wtedy ogarnęła. Jakby wszystko runęło. Cała walka Aleca o samego siebie, miłość do Jace'a, brak akceptacji ojca... I jak Magnus mówił, że Alec traci czas, kochając kogoś, kto niigdy go tak nie pokocha... jakby to tak działało: nie chcę kochać, nie kocham. A Aleca to bolało i brzydził się uczuciami do kogoś, kto był dla niego jak brat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiałam decyzji Magnusa, zupełnie. Przypominałam sobie ich wszystkie chwile, bitwy. Rozkoszne początki z "Kronik Bane'a", gdy Magnus wstaje i pierwsze, co robi, to próbuje wyczuć zapach kawy, bo to oznaczałoby, że Alec jest w kuchni i używa Expresssu. Takie subtelne, nie narzucające się wstawki. I zepsucie tego wszystkiego przez wampiry i kolejną trudną walkę Aleca.
      Wizja Magnusa, krew... wszystkie śmierci, pożegnania, wojna, niebezpieczeństwo... i carpe diem, a tu zerwanie z ukochaną osobą przez coś takiego? Nie, przez strach, że się go straci później, gdy będą jeszcze bliżej... A Alec się obwiniał, nie jadł nic, ciągle tylko dzwonił, próbował, by inni go poparli u Magnusa, a Magnus spalił telefon, bo tyle osób nagrało mu się na poczcie... i zapach złamanego serca w mieszkaniu, jak to określił Jace... i słowa Isabelle, że by go zabiła, ale Magnusa nie może już spotkać nic gorszego, co on sam sobie zrobił.
      I to Alexander. Nie Alec. Nazywanie go pełnym imieniem. By było wyjątkowe. Ich. Tylko ich.
      Strata Aleca zabolała nawet Prezesa (i nie tylko ze względu na Churcha). I byłam tak okropnie zła, naprawdę zła na Magnusa, wątpiąc, by Clare zkaończyła to tak (bo na ogół ucieka w banały, grozi smutnym zakończeniem,a i tak sielanka), że Magnus zrozumie swój błąd, gdy Alec zginie...
      I znowu to... odebrać nieśmiertelność... Alec tylko próbował, dał się skusić Camille (nie planował zabić Raphaela i myślę, że jej też by nie zabił, choćby jeszcze żyła, bo by ochłonął).

      To było naprawdę ciekawe przeżycie. Bardzo ważna dla mnie historia napisana uczuciami osoby, z którą zupełnie się nie zgadzam, ale w jakimś stopniu też rozumiem, bo Magnus już kochał śmiertelnika, widział także cierpienie Tess.
      Pozostaje mi odliczać do stycznia, bo narracja Aleca ciekawi mnie jeszcze bardziej.

      Przepraszam, że tak długo czekałaś. Dziękuję za wszystkie emocje i kolejną okazję do głębszych przemyśleń.

      Pozdrawiam, życzę weny i już wkrótce spokojnej nocy.

      Fenoloftaleina

      Usuń
    2. Nie spodziewałam się, że aż tak długiego komentarza... Jeszcze podwojonego :)
      Nie sądziłam, że ta mała miniaturka o Magnusie mogła wywołać u Ciebie taki wywód, heh ;)
      I tak ładnie obroniłaś Aleca w tej sytuacji.
      Rzeczywiście można by powiedzieć, że młody Nefilim był zagubiony - Magnus nie chciał o sobie mówić, milczał, myśląc, że przeszłość nie ma znaczenie. Przyznaję... byłam za to wścieła na Czarownika, że tak zachowywał się w stosunku do swojego chłopaka. Alec chwycił się ostatniej deski, a jak mówi przysłowie: "Tonący brzytwy się chwyta". A spotykanie się z Camille, która jako jedyna mogła wyjawić coś Magnusie. A potem zmanipulowała tak, że doszło do rozstania Maleca, co złamało moje serce, tak jak i Tobie...
      I wtedy postanowiłam napisać odczucia Magnusa... Choć wtedy prawidłowych przyczyn nie znałam, opisałam uczucia Czarownika, jak jego Alec złamał mu serce...

      Raz jeszcze dziękuję za tak długą opinię ;*

      Usuń

Obserwatorzy